Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
  • DST 92.07km
  • Czas 03:06
  • VAVG 29.70km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy... w Toruniu :P

Piątek, 2 lipca 2010 · dodano: 13.07.2010 | Komentarze 4

Wyjazd w delegację. W zastępstwie kierowniczki. Jak się pracuje w "sieciówce" to tak bywa. Mam jednak nadzieję, że pierwszy i ostatni raz.

W Toruniu musiałam być na 9.30, więc pobudka o 6,30, żebym mogła spokojnie dojechać do celu. Miałam zaplanowany wyjazd na chwilę po 7, aby się nie spieszyć.

Ach, mam nadzieję, że chociaż tutaj nikogo nie zdziwi, że postanowiłam pojechać rowerem - bo dla innych jest to do tej pory nie do pomyślenia :P

Wyjazd oczywiście opóźnił się do 7.45... Tak wiem, jak zwykle się nie wyrobiłam :D Jeszcze wrzuciłam strój na przebranie do plecaka, kupiłam ulubione cukierki i w drogę. Wiedziałam, że aby zdążyć, muszę przyspieszyć i to znacznie. Oznaczało to dokładnie, że średnia musi wynieść powyżej 25-26 km/h, bo inaczej spóźnię się o ok. 10 min. Nie widziałam wcześniej koleżanki, z którą miałam się spotkać, co wcale nie ułatwiało mi zadania - wiedziała tylko, że będę rowerem :)

A trasa - pobocze baaardzo się przydaje, wbrew temu, co niektórzy kierowcy i urzędnicy może myślą (co wcale by mnie nie zdziwiło - w końcu to mógłby być dodatkowy pas...). Z jazdy z mijanymi przez cały czas tirami, samochodami i autokarami mogłabym nie wyjść cało.

Co do prędkości - nie myślcie, że jestem słaba i się spóźniłam, o niee :) Ciągły wiatr od strony pojazdów i adrenalina zrobiły swoje. Byłam 10 minut PRZED czasem z prędkością średnią 30,5 km/h! :D Były nawet kilkuminutowy moment, w trakcie którego z licznika nie schodziła prędkość 40 :) Na trasie tylko jeden postój na nawodnienie się i chwila odpoczynku dla coraz silniej bolącego kolana, które zresztą od tygodnia nie dawało mi już spokoju.

Do miejsca "jednodniowej" pracy dotarłam bardzo łatwo - to prawie zaraz przy wjeździe do miasta, więc nie musiałam szukać :) Sama praca przebiegła bardzo spokojnie, tak jak słyszałam, prawie nic się nie dzieje, za to poznałam nowe koleżanki z kwiaciarni, z którymi przegadałam zresztą duużo czasu :) Rower również odpoczywał w bezpiecznym miejscu, za sprawą kierowniczki, która załatwiła mi kilka dni wcześniej pomieszczenie :)

Powrót dopiero przed 20.30. O przedniej lampce zapomniałam, więc znów dobry powód, aby dotrzeć do domu jak najszybciej. Przez ponad 10 godzin na szczęście zdążyłam odpocząć, więc jechało się tylko odrobinę wolniej niż rano :) Niestety ulubionej audycji w radiu nie posłucham - zupełnie zapomniałam o zmianie częstotliwości nadawania, a nie miałam nawet już czasu szukać :(

Na trasie do Bydgoszczy również 1 postój, właściwie już w Bydgoszczy i tylko dlatego, aby założyć tylną lampkę, bo zrobiło się już dość ciemno. A w domu już tylko jedzenie, rozmowy i spać, bo jutro znów do pracy, tym razem tylko 5 km dalej.

Plusy delegacji:
1) Nadrobiłam kilometry, których nie mogłam przebyć jadąc na czerwcową masę w Toruniu.

2) Wbrew temu, co może myślicie, wcale nie dojechałam zlana potem. Też się zdziwiłam, ale jechało się bardzo przyjemnie, po dotarciu wcale nie czułam
"na sobie" mojej rekordowej prędkości.

3) Potrzebowałam choćby chwilowej zmiany miejsca pracy. Dodatkowo zostałam przyjaźnie przyjęta zarówno przez pracujących, jak i kupujących.

4) To moja najlepsza prędkość na takiej trasie. Co ja piszę, to moja najlepsza prędkość w życiu :D Najpierw była jazda z Krzysiem (27 km/h), potem z Mikołajem (prawie 28 km/h), a teraz sama... :D

Minusy delegacji:
1) Nie mogłam być na spotkaniu masowym, które zresztą ja miałam prowadzić... Specjalnie na to chciałam mieć wolne, ale cóż...

2) Dziś, tj. 12.07 dowiedziałam się, że za takie delegacje się płaci pracownikowi. Ale nie mnie. Dlaczego? Bo nie pojechałam ani pociągiem, ani samochodem. TO JEST ROWEROWA DYSKRYMINACJA! Nie dość, że firma nie musi mi zwracać za paliwo czy za bilet, to jeszcze nic mi się nie należy... Nie ukrywam, że się zdenerwowałam, bo raz, że nic o tym nie wiedziałam, to dwa, że w tej sytuacji chyba już lepiej, jakbym się nie dowiedziała. Nigdy więcej nie dam się wciągnąć w takie coś.

3) W drodze powrotnej poznałam zapach wielu rodzajów nawozu. Ale tylko tego sztucznego. Były momenty, że nie dało się oddychać, tak to wszystko dusiło. Fuj :/

4) Nie miałam siły ani czasu dojechać do 100.. :(





Komentarze
zyleta
| 22:56 środa, 21 lipca 2010 | linkuj Anonimowy ptasz3k Tak, w samej pracy byłam 11 godzin + dojazd w obie strony. W umowie mam wpis o dodatku, gdy czas pracy przekracza 8 h, jednak samego dojazdu (który z pracą przekroczył 12h) nie mam jak udowodnić, bo przecież pojechałam rowerem...

Kłócić się o to jednak nie będę (choć bardzo dziękuję, że chciało Ci się poświęcić mojemu wpisowi tyle uwagi), chociaż nie ukrywam, że czuję się trochę rozżalona. W końcu w innych krajach dba się o rowerzystów, a u nas jak widać uprzykrza się nam życie, jak tylko można. W końcu nie dość, że firma zaoszczędziła na mnie koszt dojazdu (bilet bądź paliwo), to jeszcze na samej delegacji... W takich momentach przestaję się dziwić, dlaczego ludzie wolą inne środki transportu niż rower :/

Również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję! :)

Anonimowy ptasz3k bis :D

UncleLion Nie dziwię się, że wybrałeś samochód - gdybym musiała znów jechać na delegację, pewnie (z ogromną przykrością) wybrałabym pociąg. Kondycja kondycją, kilometry kilometrami, ale wiadomo... :/
Pewnie, że działa to na niekorzyść firmy - przecież muszą zwrócić koszt dojazdu, którego mogliby uniknąć. Z jednego pracownika może to nie są wielkie koszty, ale gdyby tak większość zaczęła jeździć... To jest niestety marzenie, które obawiam się, że za tego życia w Polsce może się nie spełnić :(
O dyskryminacji nawet nie wspomnę... Kiedy w końcu w wyborach zaczną startować osoby, które rzeczywiście zmienią przepisy i będą myśleć nie tylko o kierowcach czterech kółek, ale i tych dwóch również...

Dziękuję :D Bardzo mi się spieszyło :P Pewnie po części tak, ale zauważyłam, że ból kolana zwykle wiąże się z poluzowanym łańcuchem - muszę tego po prostu pilnować, bo gdy jest odpowiednio napięty, ból natychmiast znika :)
UncleLion
| 22:39 wtorek, 13 lipca 2010 | linkuj Co do dojazdów służbowych rowerem miałem ten sam problem. Aż w końcu zrobiłem prawo jazdy i zasugerowano mi że nie powinienem jeździć rowerem w sprawach służbowych. do tej pory uważam to za dziwną decyzję działającą na szkodę firmy i faktycznie przepis uważam za dyskryminację tych którzy przyczyniają się do zmniejszania korków drogowych.

A prędkość: szacun. Naprawdę bardzo dobra średnia!. Zastanów się jednak czy kolano nie jest przeciążone przez ostre koło.....
Anonimowy ptasz3k bis | 10:14 wtorek, 13 lipca 2010 | linkuj Btw. niezła średnia ;).
Anonimowy ptasz3k | 10:12 wtorek, 13 lipca 2010 | linkuj Byłaś w pracy w Toruniu więcej niż 8h? Jeżeli tak, to nawet abstrahując od czasu przejazdu należy Ci się co najmniej 1/2 diety. Jeżeli czas dojazdów plus czas pracy w delegacji przekracza 8h należy Ci się 1/2 diety, jeżeli przekracza 12h cała dieta.

Trudno się kłócić tutaj o zwrot kosztów dojazdu, roweru rozporządzenie nie obejmuje :D, ale jeżeli chce Ci się bawić o 11,5 pln to proszę bardzo:

Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 19 grudnia 2002r. w sprawie wysokości oraz warunków ustalania należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju (Dz. U. z 2002r., Nr 236, poz. 1990 z późn. zm.)

Pozdrawiam! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ibezm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]