Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:659.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:02:55
Średnia prędkość:19.89 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:24.43 km i 2h 55m
Więcej statystyk
  • DST 51.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie 2009

Czwartek, 31 grudnia 2009 · dodano: 31.12.2009 | Komentarze 6

Podsumowanie później, zacznę od opisu trasy.

Tytuł w ogóle powinien brzmieć "Śpiąca królewna", bo tak się dzisiaj czułam podczas jazdy. Przez większość trasy po prostu się zamyślałam jadąc, co wcale nie było bezpieczne. Droga taka sama jak ostatnio... prawie taka sama. A że "prawie robi dużą różnicę", to... W Dąbrówce Nowej postanowiłam sprawdzić na tamtejszej mapie (stoi tablica z oznaczonymi szlakami pieszymi i rowerowymi), którędy najlepiej jechać. Jak zobaczyłam, że na mapie moja trasa wygląda na "tak długą", to stwierdziłam że dalej nie jadę i wróciłam dokładnie tą samą drogą, którą tam przyjechałam :P Wycieczka i tak miała być skrócona, bo mimo bezopadowych prognoz, niebo było dość zachmurzone, a tym razem nie miałam ochoty wrócić przemoczona do domu. Muszę dzisiaj pochwalić kierowców (żeby tylko nie przechwalić), niestety tylko tych z żółtymi tablicami. Jadąc krajową 10 - w tamtym miejscu bez pobocza - zauważyłam jadącego z naprzeciwka tira (ten był polski), więc szybko się odwróciłam, czy aby za mną nic nie jedzie. Widok zbliżającego się za mną drugiego tira wcale mnie nie pocieszył... Najpierw wpadł mi do głowy pomysł, czy po prostu nie zjechać z ulicy i dać mu przejechać, jednak pojechałam dalej. Jakie było moje zdziwienie, gdy tir za mną nie tylko nie wyprzedził "na trzeciego", a zwolnił, poczekał aż tamten przejedzie, włączył światła mijania zachowując odpowiednią odległość ode mnie i dopiero pojechał normalnym tempem dalej. Okazało się, że tablica rejestracyjna nie była z Polski (niestety nie pamiętam, skąd dokładnie była). Ach, i pierwszy raz w Bydgoszczy widziałam autostopowicza z prawdziwego zdarzenia, tzn. z bagażami :D

Pod koniec trasy szybkie zakupy i do domu. Miało się skończyć na 45 km, ale przypomniało mi się, że wieczorem muszę jeszcze podjechać po siodełko, które ostatnio kupiłam. Myślałam, ze 6 km przejadę bez żadnych przygód, a jednak... Oprócz tego, że kierowcy w ogóle mnie nie zauważali (miałam oświetlenie i odblaski), to jeszcze potrąciłabym pieszego - wbiegł na czerwonym wprost przed moje koło. Dość się przestraszył, co muszę przyznać rozbawiło mnie :) To była moja ostatnia wycieczka. W 2009 rzecz jasna :)

Skoro większość osób pisze podsumowanie, to może i ja to zrobię. Wiadomo, zawsze może być lepiej, ale rowerowy rok i tak mogę zaliczyć jako dość udany.
- Przejechałam (od lutego oczywiście:P ) 4281,12 km, w tym ponad 3000 km na ostrym kole (co również jest moim małym sukcesem).
- Od 21 lipca jeżdżę na ostrym kole. Uważam to za swój największy sukces, tzn. to że nie poddałam się mimo wielu przeciwności, a nawet teraz zimą z niego nie zrezygnowałam.
- 15 sierpnia przejechałam swoją pierwszą setkę - jest to zarazem mój najdłuższy dzienny i życiowy dystans. Dokładnie było to 119,1 km w czasie 5:52:00, co dało średnią prędkość 21,52 km/h. Była to oczywiście wycieczka do Torunia... na zakupy po pierniczki :P
- Pierwszego dnia na ostrym kole przejechałam 36,5 km, przy czym wpadłam wtedy prawie pod tramwaj.
- Dwa tygodnie później pojechałam ostrzakiem na wycieczkę do lasu z kolegami. Dużo piachu, jeszcze więcej terenu, brak nosków i kompletny brak umiejętności jazdy na nim. Przetrwałam :)
- Na BS ostatecznie wylądowałam na 45 miejscu. Chciałam dotrzeć do Top 40, ale się nie udało...
- Poznałam wiele ciekawych osób, z którymi mam nadzieję utrzymywać dalej kontakt (jeśli oczywiście nie będą mieli mnie dość:P ).

Plany na 2010 rok:
Brak. To znaczy są, ale nie chcę ich zdradzać, kierując się doświadczeniem - w listopadzie swoich planów nie ujawniłam i wykonałam z nawiązką, w grudniu ujawniłam i niestety nic z tego nie wyszło. Poza tym są tak na wyrost, że nawet lepiej o nich nie wspominać :)
Jeśli do grudnia będę dalej jeździć i prowadzić bloga, na pewno wtedy będzie opisane porównanie i realizacja planów.

Zdjęć z trasy nie będzie, ale jest kogoś, kto jest dla mnie tak ważny jak rower:

Mój 12-letni pies Maks, który kiedyś uwielbiał zdjęcia, teraz niestety szczeka i ucieka na mój widok z telefonem. Jest tu dość poczochrany i akurat po jedzeniu, ale jakbym go uczesała, to wtedy już w ogóle by uciekł :) Zdjęcie i tak udało się wykonać tylko dzięki temu, że w prawej ręce trzymałam jego ulubiony przysmak :P

W związku z tym, że nowy rok się zaczął i zrobiłam życiowe oczyszczenie, to wszystkim bikestatowiczom życzę bardzo rowerowego i bezkontuzyjnego roku, żeby pod jego koniec mogli spojrzeć na swoją jazdę z uśmiechem na twarzy :)

A z racji tego, że oprócz psa i roweru i jeszcze paru innych rzeczy, uwielbiam rosyjski, to będą też życzenia po rosyjsku:
Пусть Новый 2010 год Вам принесёт
Со снегом смех, с морозом бодростьб
В делах успех и духа твёрдость!
Пусть счастье в будущем году
Вам будет личным даром,
А горе, слёзы и беду
В 2009 оставьте старом году!


Kategoria 50-100, Z Żyletą


  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Środa, 30 grudnia 2009 · dodano: 30.12.2009 | Komentarze 0

Wieczorny wyjazd na chwilę do pracy celem podpisania paru dokumentów. Podczas obserwacji roweru stojącego przed salonikiem - dzieci się nim bardzo zainteresowały - zauważyłam Kitę, a właściwie to Kita zauważył ostrzaka :D Chwila rozmowy, potem chwila rozmowy z koleżanką z pracy i w końcu do domu :)




  • DST 69.00km
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Poświąteczna kluska" - part 2

Środa, 30 grudnia 2009 · dodano: 30.12.2009 | Komentarze 4

Czas ogólny - 3h 47min. Oczywiście liczone od wyjścia do przyjścia, łącznie ze wszystkim przerwami. Nie wpisuję w tabelkę, bo mi średnią zaniży :P

Znowu miałam wyjść wcześniej, ale jakoś tak zeszło, że wyjechałam dopiero przed 13. Tym razem trasa miała być dłuższa, dlatego wiedziałam, że tempo musi być szybsze. Niestety była o parę km krótsza, ale po kolei...

Trasa ulubiona, niby tylko -1 mrozu, ale dało się odczuć chłód. Na krajówkach ruch na szczęście mniejszy niż się spodziewałam, chociaż kierowcy zapomnieli chyba, że rowerzyści nadal jeżdżą. A niektórzy nawet jeżdżą po ulicy... Oczywiście nigdy więcej nie zrobię dwóch kitek na jazdę. Miało mi być wygodnie (i było), a otrzymałam odwrotny efekt. Dostałam w gratisie propozycje "podwiezienia". Panowie bardzo się upierali, żebym się oczywiście nie męczyła na rowerze, ale na szczęście światła szybko zmieniły się na zielone :) Następnym razem jedna kita i czapka standardowo nisko nasunięta na oczy :D

Dziś zauważyłam spory ruch wśród rowerzystów, mijałam wielu takich, których nie znałam. Czyżby wiosna nadchodziła? :P


Dziś tylko takie widoki cały czas mijałam. Wszystko białe.

Trasa trochę mi się dziś dłużyła. Jechałam i dojechać nie mogłam. Oczywiście jazda była z pamięci, a że chciałam szybko dotrzeć do domu, jak tylko zobaczyłam tablicę "Niemcz" na prawo, od razu tam skręciłam. Dopiero parę km później zdałam sobie sprawę, że miałam skręcić w lewo :/ Nie wracałam już, ruszyłam dalej.
Czy ja już pisałam, jak nie lubię tej wsi? Aaa, nie, więc napiszę: nie cierpię Niemcza! A za co? Już piszę: ciekawe kto wymyślił, żeby wszystkie domy budować i malować na "jedno kopyto". Niby wcale dużo ich tam nie ma, a oczywiście zaczęłam błądzić, bo myślałam że trafiłam na te dobre. Na szczęście znalazłam kogoś, kto mi wytłumaczył, jak wrócić na właściwą drogę.

Po kilku km zobaczyłam oczekiwaną tabliczkę Bydgoszcz :D Tak się rozpędziłam (czułam, że było spokojnie 30 km/h), że nie zauważyłam kompletnie oblodzonej drogi w Myślęcinku. Jeden poślizg - uff udało się, drugi - hmm... jak zobaczycie pewne nieoblodzone miejsce, tzn. że to było moje miejsce upadku :D Efekt - trzeci siniak na kolanie plus jeden na biodrze. Ten ostatni będzie jutro boleć oj, będzie. Przestroga dla bydgoszczan - cały tamten teren jest tak oblodzony, więc uważajcie na siebie!

Gdyby ktoś nie wierzył, że przejechałam tyle ile widać, to proszę:

Wyjazd z Mochla, Mochli?? Jednak wolę rosyjskie odmiany :)



Koniec końców miało być 75 km, ale i tak nie jest źle:)


Kategoria 50-100, Z Żyletą


  • DST 58.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 19.89km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Poświąteczna kluska"

Niedziela, 27 grudnia 2009 · dodano: 27.12.2009 | Komentarze 4

Podczas dzisiejszej jazdy dokładnie tak się dzisiaj czułam. Ostatnio bardzo mało przejeżdżałam, do tego w święta tylko na masę... Wszystko to zrobiło swoje. Wróciłabym o wiele wcześniej ze znacznie skróconą trasą, ale stwierdziłam że skoro już postanowiłam tyle, to teraz trzeba to przejechać.

W końcu pojechałam swoją ulubioną trasą :D Na ulicach pusto, krajówką spokojnie można było środkiem jechać :P Gdyby tak zawsze chciało być :) Jak zwykle jednak nie obyło się bez idiotów za kierownicą (konkretnie jednego), którzy myślą że mogą wymijać na grubość lakieru. Ten jednak jechał spokojnie "setką" - nie ukrywam, bicie serca proporcjonalnie przyspieszone do jego prędkości.

Jak zwykle jadąc tą trasą, widoki miłe dla oka, np. takie:

Były dość daleko ode mnie, ale zanim ja je zauważyłam, one już bacznie mnie obserwowały :) Schowałam się za drzewo, chcąc zrobić im zdjęcie, ale udało się tylko takie, bo zaczęły uciekać... Takie ładne, a takie płochliwe :P



Byłoby więcej zdjęć, ale ilość szczękających na mnie psów skutecznie mnie do tego zniechęciła. Tym bardziej, że nie wszystkie bramy były zamknięte, co dało się zauważyć, gdy musiałam znacznie przyspieszyć :P Coś mi się wydaje, że przez te 2 psy zrobiłam lepszą Vmax niż z górki nawet :D

Czas, który wpisałam jest bardzo orientacyjny, gdyż liczony był od wyjścia z domu do przyjścia, łącznie ze wszystkimi przerwami. Może jednak nie było tak źle... :)


Kategoria 50-100, Z Żyletą


  • DST 26.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Mikołajowa Masa Krytyczna

Piątek, 25 grudnia 2009 · dodano: 26.12.2009 | Komentarze 7

Pora w końcu rozprostować kości i spalić trochę kalorii. Nadarzyła się ku temu idealna okazja - Masa Krytyczna. Ja - ubrana w mikołajową czapkę, rower - w choinkę :P pojechaliśmy jak zwykle na parę minut przed 18. Przejeżdżając obok przystanku autobusowego, na którym było parę osób, w tym jak się okazało dziecko, usłyszałam "Cześć Święty Mikołaju!". Nie ukrywam, poprawiło mi to humor jeszcze bardziej :D

Na miejscu było tylko, a może i aż 9 osób (plus ja).

Gdyby ktoś się kiedyś czepiał, że nie ma mojego zdjęcia. Rozmazane, ale jest :P


"Świąteczna" kierownica.

Trasa początkowa miała być krótsza, ostatecznie długość wyniosła prawie 20 km. Pod koniec masy, odbył się konkurs na najlepiej przystrojony rower - były tylko 3 takie rowery i 3 nagrody, więc tym samym nie było przegranych :) Sędziom oczywiście dziękuję :)
Poza tym otrzymałam jeszcze prezent w postaci metalowych nosków, których długo nie mogłam sobie sprawić :D Buzon, jeszcze raz dziękuję :)


Masa w komplecie.


Specjalnie na Święta "udekorowane" paznokcie. Jakość oczywiście nie powala, ale co zrobić jak ze mnie taka "profesjonalistka", która miała niecałą godzinę na naukę i stworzenie "dzieła" :P

Więcej zdjęć:
http://picasaweb.google.pl/masa.bydgoszcz.pl/SwiatecznaMikoAjowaMasaKrytyczna#
http://picasaweb.google.pl/przemyslaw.jakubczyk/Masa#




  • DST 14.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedświąteczne zakupy.

Środa, 23 grudnia 2009 · dodano: 26.12.2009 | Komentarze 0

Jazda po mieście, celem zrobienia ostatnich zakupów i prezentów. Rower w dalszym ciągu miał darmowe lodowisko :)


Kategoria Z Żyletą


  • DST 13.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Upadków ciąg dalszy.

Wtorek, 22 grudnia 2009 · dodano: 23.12.2009 | Komentarze 0

Mało czasu, więc i mało km. Po mieście celem rozejrzenia się za prezentami (pomysły były, trudniej było znaleźć coś odpowiedniego). Szczęście mnie chyba całkiem opuściło... Zjeżdżając z ulicy na chodnik, zauważyłam idącą kobietę. Chciałam ją przepuścić i zwolniłam. Niestety tylne koło wpadło w poślizg na oblodzonym krawężniku... Spadłam tak nieszczęśliwie, że aktualnie kolano zmienia kolory z ciemnych na ciemniejsze. Jak tak dalej pójdzie, to kolejne wpisy będą ze szpitalnego łóżka :P


Kategoria Z Żyletą


  • DST 13.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brawura robi swoje.

Poniedziałek, 21 grudnia 2009 · dodano: 23.12.2009 | Komentarze 0

Wiedziałam, że moje szczęście trwa już zbyt długo. W końcu napadało więcej śniegu (cieszyłam się jak dziecko:D ). Jednak i on ma swoje minusy. Wszystkie dziury i nierówności zostały pięknie przysłonięte, a chodniki stały się śliskie. Zbyt śliskie.
Pierwszy upadek - wyjeżdżając z pracy, do której musiałam na chwilę podjechać, ruszyłam po chodniku. Chciałam przyspieszyć (w końcu tej zimy nauczyłam się już doskonale opanowywać rower:P ), więc stanęłam pewnie na pedałach i... przednie koło tak szybko się poślizgnęło, że jak to zauważyłam to już leżałam, przy okazji cała w śniegu :D Ku zdziwieniu przechodniów, wcale nie byłam zła :)
Drugi upadek - też na chodniku. Tym razem szukałam czegoś w plecaku (nie pamiętam, co to było). Prawa stopa była przywiązana... Dodając śliski chodnik, o którym zapomniałam, rower zmiótł mnie wprost na ziemię...

Ale chociaż cieplej się zrobiło :)


Kategoria Z Żyletą


  • DST 26.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grzejnik zepsuty.

Niedziela, 20 grudnia 2009 · dodano: 23.12.2009 | Komentarze 0

Mowa oczywiście o osobistym, wewnętrznym grzejniku, który tym razem zrobił sobie wolne :)

Przed 7 do pracy, wprawdzie tylko na parę godzin, ale jednak. Wieczorem na krótki wyjazd, w trakcie którego miałam 2 "prawie" bliskie spotkania z psami. Prawie, bo:
1) jakieś 2 metry przede mną z bramy wybiegł jak szalony owczarek niemiecki. Jakbym była te 2 metry dalej, to nie wiem co by ze mnie dzisiaj zostało. Oczywiście ze strony właściciela zero reakcji.
2) parę minut później kobieta idąca z psem, postanowiła nieoczekiwanie zawrócić. Stworzenie na mój widok pokazało swoje piękne zęby i doskoczyło do mnie. Zdążyłam odjechać.

Poza tym o wiele gorzej się jeździło przy -13, jak przy -15 dnia poprzedniego.

To nie był dobry dzień.




  • DST 28.50km
  • Temperatura -15.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

4000 przekroczone

Sobota, 19 grudnia 2009 · dodano: 20.12.2009 | Komentarze 10

A dokładniej przejechane :) Są to km liczone od lutego, gdyż w styczniu nie interesowało mnie to, ile jeżdżę, a była to po prostu beztroska jazda. Szczerze mówiąc brakuje mi tego, ale te czasy pewnie już nigdy nie wrócą. Dzisiejszym dystansem przekroczyłam tę pełną liczbę o niecałe 2 km :P

Rano, tzn. po 6 wyjazd do pracy. Plusem jazdy do pracy w weekendy są w końcu puste ulice, kiedy nie muszę uważać na samochody tak jak zwykle. Powrót inną trasą, gdyż chciałam zrobić zdjęcie jednego ze swoich ulubionych miejsc tutaj. Znów nie wyszło to tak, jak chciałam, bo bezlistne gałęzie sporo zasłaniały widoki. A wyżej już nie mogłam wejść :)


Nie mogło zabraknąć zdjęcia roweru, który musiał znieść trudy dostania się do powyższego miejsca. Jazda na nim przez krzaki po śniegu, pod którym był piach i dziury nie była wcale taka łatwa. Ale kto powiedział, że musi być :)

Jest to tylko jego część, która pokazuje już i tak zbyt wiele. Reszty lepiej nie pokazywać (prawie już nie pamiętam, jak wyglądał, gdy był czysty:) )

Wieczorem trasa inna, zahaczająca o drogerię. Niestety nie kupiłam tego, co chciałam - w ogóle odechciało mi się zakupów, gdy zobaczyłam kolejkę do jedynej czynnej kasy :P
W drodze znowu zaliczyłabym ten sam krawężnik, co wczoraj. Dziś jednak byłyby dodatkowe atrakcje - trzymałam kierownicę jedną ręką, gdy zaczęłam na niego wjeżdżać. A wszystko to wina spodni, które postanowiły odsłaniać mi plecy w najmniej odpowiednich momentach :P

Hasło dnia: Nienawidzę mieć zmarzniętych ud :/