Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2010

Dystans całkowity:206.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:13.77 km
Więcej statystyk
  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Niedziela, 28 lutego 2010 · dodano: 28.02.2010 | Komentarze 0

Dziś tylko do pracy i z powrotem.

Rano jechało się bardzo przyjemnie. Przed 7 jest już jasno, więc nie musiałam nawet zapalać lampek. Bez zalegającego śniegu jechało się cudownie :) Nawet nie wiem, kiedy dogoniłam autobus już na trzecim przystanku :) Jak wyjeżdżałam, wcale go nie widziałam, więc albo on jechał za wolno, albo ja... :D

Powrót to 4,5-kilometrowa walka z wiatrem. Ciężko się jechało, jakbym miała nie jechać od razu do domu, tylko zawrócić i jechać w przeciwnym kierunku... Ale postanowiłam, że dziś będzie ciasto, to upiekłam :)

Poprzedniego miesiąca nie porównywałam z minionym rokiem, gdyż styczniowego wyniku nie znałam. Lutowy wynik mogę porównać... ech, nawet lepiej tego nie robić :/ W 2009 przejechałam tylko 122 km. Byłoby na pewno więcej, ale dwutygodniowa angina skutecznie przykuła mnie do łóżka... Teraz jest niewiele więcej... Trzeba szybko załatwić zaległe sprawy, bo źle się w rowerowej jeździe dzieje, oj źle :(

Na koniec miły rowerowo-kobiecy akcent :)




  • DST 17.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Masa Krytyczna

Sobota, 27 lutego 2010 · dodano: 28.02.2010 | Komentarze 6

Tyko na masę. Ostatecznie pojechało tylko 8 osób, choć początkowo było 11...

Bezdeszczowo, jak zwykle w miłej atmosferze. W trakcie masy dodatkowe "atrakcje" w postaci panów policjantów, którzy poprosili (tak, dobrze przeczytaliście - to była prośba:) ), abyśmy jechali jeden za drugim... Nie do końca spełniona, ale przecież nie na tym przejazd polegał.

Pod koniec masy, kolejna atrakcja - grający dla nas na harmonijce pan w stanie oczywistym... Przecież zawsze musi się coś dziać :)

Zdjęcie wykonane przez Buldiego (na zdjęciu bez roweru), na chwilę przed odjazdem:


Gdyby ktoś miał wątpliwości, gdzie jestem :P

Dzięki temu zdjęciu (i jak zwykle niewyłączeniu lampki) przynajmniej wiem, jak widzą mnie kierowcy :)


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 21.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przytulając latarnię...

Środa, 24 lutego 2010 · dodano: 24.02.2010 | Komentarze 12

Jeden wydział, drugi wydział, powrót na poprzedni + zakupy.

Na szczęście budynki są niedaleko siebie, bo jak się okazało i tak niewiele załatwiłam.

Zakupy równie nieudane, w jednym sklepie nic nie kupiłam, więc pojechałam do księgarni, po "podręcznik" na zajęcia. Niestety ta, którą chciałam będzie dopiero w poniedziałek, więc pocieszyłam się inną :D A że z legitymacją (której i tak nigdy nie musiałam okazywać :P ) mam 20% zniżki, tym chętniej zrobiłam sobie mały prezent :)

Cieplej, mniej śniegu, ale wody nie za dużo i od razu dało się zauważyć, jak wielu rowerzystów rozpoczęło w końcu sezon. I nastrój się też poprawił, bo jakoś wszyscy rowerowi się do mnie uśmiechali :)

Dzień zaliczyłabym nawet na plus, gdyby nie to...


Na zdjęciu tego nie widać, ale żeby przypiąć rower, musiałam objąć latarnię... Z boku musiało to dziwnie wyglądać :P Oprócz niej, nie ma w tym miejscu niczego innego, przy czym mogłabym go zostawić.
Z kolei przed innym sklepem wiele (pustych) miejsc parkingowych, ale nawet jednego słupka na pozostawienie ostrzaka. Tak go zostawić nie mogłam, więc weszliśmy razem :P
Ech...




  • DST 10.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie jak lodowisko, prawie jak basen...

Sobota, 20 lutego 2010 · dodano: 20.02.2010 | Komentarze 0

Tak wygląda Bydgoszcz podczas tej zimy. Klocki hamulcowe wczoraj i dziś "śpiewały" po kontakcie z wodą.

Tylko do dziekanatu z wnioskiem i z powrotem, bo nie było czasu na więcej. Niestety była tylko jedna kobieta, tak "przyjemna", że nawet wolałam nie pytać o wszystko, co miałam. Teraz tylko czekać na decyzję, a w międzyczasie gonitwa za wykładowcami i być może kolejny wniosek. Papierki, papierki...

Już na początku trasy musiałam jechać slalomem (dziury i zalegająca woda skutecznie utrudniały jazdę). Nagle słyszę, ktoś za mną trąbi... Przejeżdża obok - moja ręka prawie wyciągnięta w odpowiednim geście + tekst "I co trąbisz?"... Dobrze, że gestu nie zdążyłam wykonać, bo okazało się, że to policja :D
Potem strąbiona jeszcze przez autobus, który dodatkowo wyminął na "grubość lakieru". Niestety nie zdążyłam go dogonić, bo noga dalej boli nie wiedzieć czemu :(

Podczas wieczornego czytania artykułu w gazecie o pomyśle wydzielenia z ulicy części dla rowerzystów, dowiedziałam się, że być może będzie można legalnie wymijać stojące w korku samochody... To teraz nie można?... Aaa :P
[url=


Kategoria Z Żyletą


  • DST 18.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak zwykle "pod górkę" :P

Czwartek, 18 lutego 2010 · dodano: 18.02.2010 | Komentarze 0

W przeciwieństwie do ostatniego wpisu, dzisiaj kompletny brak weny.

Leśne i nie tylko. Rano do dziekanatu, żeby w końcu zabrać swoją kartę egzaminacyjną. Okazało się, że mój kierunek przesunięto do innej pani, o wiele milszej niż poprzednia :) Niestety mojej karty tam nie było, mimo iż miałam takie wieści... Ale miła pani nie odesłała mnie z kwitkiem, tylko zadzwoniła na wydział, dzięki czemu jechałam ze sprawdzoną już informacją :) Przejazd szybki, nawet przyjemny, ok. 15 min., a spodziewałam się, że może być dłużej. Po zajęciach do centrum, załatwić pewną sprawę i w końcu do domu.

Miała być fotka, ale zamuliłam. Potem, jak chciałam zrobić zdjęcie pewnej pięknej kaczce i innym stworzeniom, to gówniarstwo zwane młodzieżą, przegoniło je śnieżką. A mogłam ich za to rozjechać :P

A jutro... moje być albo nie być. Mówi się trudno...




  • DST 20.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tu i tam

Wtorek, 16 lutego 2010 · dodano: 16.02.2010 | Komentarze 10

Miało być tylko 10 km, ale postanowiłam trochę pojeździć. Miało być bez opisu, ale jak zwykle będzie, i to pewnie za długi.

Odwilż dzisiaj w miarę znośna. Pojechałam trasą, którą rzadko jeżdżę i jak się dało zauważyć, służby odgarniające śnieg też o niej zapomniały. Ze znaku przedstawiającego ścieżkę rowerową nic nie wynikło, bo trudno było ją odnaleźć pośród zalegającej na całym chodniku warstwy śniegu.
Kawałek dalej było nie lepiej:


Chciałam zjechać na ulicę, ale stwierdziłam że skoro mało jeżdżę, to chociaż sobie mięśnie potrenuję na takich "chodnikach" :P
Jadąc Grunwaldzką, panowie z BMW (tak, tak – specjalnie piszę markę, bo staram się walczyć ze stereotypami, ale w ich wypadku było to niezwykle trudne) zatrzymując się na czerwonym postanowili zajechać mi z prawej strony drogę. Jak tylko to zobaczyłam, to przejazd z lewej (tu mnie zablokować nie zdążyli) i ich uśmieszki, jaka to zabawa... Chcieli zabawy - to się z nimi pobawiłam :) Gdy samochód przed nimi ruszył, wjechałam przed nich, jadąc środkiem pasa... Na lewym był ruch, więc wyprzedzić nie mogli (chociaż widziałam, że innym to się udawało). Po chwili jednak ta "zabawa" przestała im się chyba podobać, bo zatrąbili na mnie. Nie przejęłam się tym. Patrzę, kto jedzie na sąsiednim pasie – a tam policja. A co na to panowie policjanci... chyba mieliśmy podobne zdanie, bo tylko spojrzeli i pojechali dalej :D Tamtym za mną pozostało tylko zrobić to samo :)
Korki na mieście niemałe, więc co chwilę jechałam obok dokładnie tego samego radiowozu. To prawie jak osobista eskorta :P (choć wiadomo, że prawie robi...:) )

Małe podsumowanie:
1 – usłyszałam dziś za sobą "O, ostre koło!" Nie ukrywam, duma mnie przez chwilę rozpierała :P
2 – gdy zamierzałam zjechać z chodnika na ulicę, zostałam zaczepiona przez pewnego chłopaka, z którym sobie chwilę o jeździe zimą pogadaliśmy :)
3 – ostatnio naoglądałam się za dużo filmików z alleycatów, bo wjeżdżałam wszędzie, gdzie "kierownica się zmieściła". Raz tylko się nie zmieściła, pochylenie się też nic nie dało, więc spokojnie przeczekałam... :)




  • DST 15.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe co nieco

Niedziela, 14 lutego 2010 · dodano: 14.02.2010 | Komentarze 2

W końcu marne 15 km ładniej wygląda jak marne 9 km :)

Po południu pooglądać, jak "Kupidyn" (czyt. ktoś, kto wymyślił ten dzień) zrobił ludziom wodę z mózgu, czyli do pracy* :P
Śnieg dalej się dziś topił, jednak na mojej trasie nie było już go zbyt wiele, przez co nic mnie nie ochlapało :)
Wieczorem udało mi się wyjść z pracy parę minut szybciej, więc trochę pojeździłam :) Bardzo przyjemnie się jeździło, więc pod koniec trasy pomyślałam, że nie będzie co opisywać... Szybko się przekonałam, że jednak parę zdań będzie. Jak nigdy, noga mi spadła z pedału, w następstwie czego prawie spadłam z siodełka :D Chwilę potem pod klatką, spotkała mnie para podpitych panów, którzy zaczęli się ze mną spierać o wyższości innych pojazdów nad rowerem. Szybko obaliłam ich argumenty, po czym otrzymałam kilka (wprawdzie niezbyt wymyślnych) komplementów. Pora była się zmyć do domu :)

*W pracy na szczęście dowiedziałam się, że są jeszcze normalni ludzie, którzy myślą podobnie jak ja. A koledzy z pracy... mieli dobry humor i podzielili się nim ze mną chyba aż nadto ;D




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pogoni za "króliczkiem"

Sobota, 13 lutego 2010 · dodano: 14.02.2010 | Komentarze 8

A dokładniej za autobusem :)

Po 13 do pracy. Błoto okropne :( Wszelkie próby przyspieszenia kończyły się fiaskiem, żeby tylko tym czymś z ulicy nie dostać. Miałam po pracy jechać bardzo okrężną drogą, jednak myśl, że do domu też wrócę mokra, nie motywowała do jazdy.
I ostatecznie nie pojechałam... Za to ok. kilometr po wyjeździe, zobaczyłam autobus, który chce wyjechać z przystanku. To ja jednak miałam pierwszeństwo, a on zamiast spokojnie poczekać (nie wymusił jednak pierwszeństwa), to zaczął mi dawać znaki, żebym się pospieszyła... To się pospieszyłam. Przez ten wyścig, a właściwie dzięki niemu, w domu byłam po ok. 8 minutach od wyjazdu. Normalnie jadę 10-12 minut... Jak chcę, to potrafię :)


Nie pojechałam dłuższą trasą, żeby nie dostać błotem z ulicy... Dobrze, że wieczorem to wszystko trochę przymarzło, bo nawet nie chcę wiedzieć, jakbym po takim wyścigu wyglądała :P




  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miało być 60...

Czwartek, 11 lutego 2010 · dodano: 11.02.2010 | Komentarze 2

Tym razem nie kilometrów a faworków :D Wyszło dokładnie 147 :P

Niestety dziś nie pojeżdżone, ponieważ czas pozwalał tylko na kuchnię lub rower. Humor więc się popsuł, bo nie wyszłam na rower, ale za to teraz pocieszam się wypiekiem :)


Jeśli ktoś będzie chciał mi zwrócić uwagę, że jest to blog rowerowy, a nie kulinarny, to zrozumiem. Po prostu nie chce mi się zakładać dwóch blogów, a ten traktuję nie tylko jak rowerowy, jest on po prostu o mnie :)




  • DST 16.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rower szczęśliwy :D I ja też :D

Środa, 10 lutego 2010 · dodano: 11.02.2010 | Komentarze 0

Do pracy, z pracy nic ciekawego...

Oprócz wizyty u kolegi Krzysia, który naprawił mi rower :D Jak to ja, standardowo nie wyrobiłam się na umówioną godzinę, więc napisałam, że będę później. Wyszłam ponad pół godziny przed drugim czasem, ale... Musiałam jechać jeszcze wolniej niż wczoraj :( Nie jechało się tak źle, tzn. łańcuch nawet nie spadał...do pewnego momentu. Nagle w połowie drogi spadł raz, drugi, trzeci... Wtedy przestałam już liczyć, a rower miałam ochotę rzucić na środku ulicy i dalej pójść sama. Oczywiście o dalszej jeździe nie było mowy. Jednak po chwili znów się uparłam i dalej zakładałam spadający tylko z przedniej zębatki łańcuch.
Było nawet całkiem nieźle, zjeżdżając małą osiedlową uliczką. Ale... zaraz, zaraz – jak to możliwe, że jadę z górki nie pedałując??!! Spojrzałam na przód – łańcuch jest ok. Pojawiły się już najgorsze myśli, ale szybki rzut oka na tył... taak, tym razem poszedł tył. I tak będąc jeszcze daleko, musiałam iść pieszo.
Ostatecznie okazało się, że przyczyną takiego stanu była krzywa oś, która już skończyła swój żywot. Jak znajdę chwilę czasu i miejsce honorowe dla niej, to fotka też będzie :D
Następnie do pracy, a po pracy chwila jazdy inną drogą, żeby nacieszyć się naprawionym rowerem :D
Jeszcze raz dziękuję :)

Oczywiście, jak tylko dotarłam do pracy, od razu szczęśliwa pokazałam kierowniczce zużytą pamiątkę, w domu dokładnie to samo.
Czy to jeszcze zwykła radość czy już jakaś mania? Nie wiem, ale taka wcale mi nie przeszkadza :P