Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
  • DST 26.67km
  • Czas 01:44
  • VAVG 15.39km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fatalny dzień :(

Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 07.08.2010 | Komentarze 5

Już od obudzenia się wiedziałam, że wczorajsze mycie roweru pójdzie w zapomnienie. Szaro, buro, wszystko "mówiło", że będzie padać. A jeszcze mi się przypomniało, że wczoraj pamiętałam o wszystkim, prócz najważniejszego - nie nasmarowałam łańcucha :/

Jeszcze wczoraj przy zakładaniu miałam wrażenie, że zakładam go nie tą stroną, którą powinnam - zębatki nie są w idealnie równej linii i łańcuch dostosował się już do tego układu. Niestety :(

Umówiłam się z Wojtkiem na 10.15, ponieważ miał ostatnio pewien telefon w sprawie masy i mieliśmy się dowiedzieć czegoś więcej...

Ja, oczywiście nie odpuściłam okazji, aby ubrać obcasy (po dłuższym zastanowieniu jednak ubrałam te wygodne:P ). Niecały kilometr od wyjazdu spadł łańcuch... Intuicja mi podpowiadała, aby zabrać klucz z sobą i dobrze zrobiłam. Następnie spadł kolejny raz i kolejny, i kolejny... Na zjeździe jechałam na zaciśniętym hamulcu, aby móc utrzymać napięcie łańcucha jako takie i aby jakoś zdążyć dotrzeć... Niestety. Co chwilę łańcuch uporczywie spadał :( Oczywiście słyszałam komentarze "O, problem z łańcuchem", "O, coś się stało" (i standardowe "Na obcasach na rowerze":P), jednak nikt prócz jednego robotnika nie pofatygował się mi pomóc. To już nawet nie chodzi o to, aby mi naprawiać, bo "coś się stało",. ale chyba trafiłam na dość nieczułych ludzi, bo zauważyłam że zawsze zdarzają się jakieś osoby (a dokładniej jacyś mężczyźni), którzy bardzo chętnie pomogą.

W końcu zadzwoniłam ostatecznie do Wojtka, że jednak nie uda mi się przybyć i wracam do domu. Po tym telefonie miałam ochotę się rozpłakać na środku ulicy... Wiem, że czasem zawodzę choć nie chcę, jednak tym razem czułam to aż za bardzo ;(

Nie mogłam się poddać. Kolejne założenie poluzowanej już części i "turlanie się" dalej. Jakoś dotarłam do najbliższego kiosku i szybko kupiłam bilet dla siebie i roweru. To była jedyna możliwość, żeby dotrzeć na spotkanie. Czekam na światłach, patrzę - jedzie 69, jedyny autobus, którym mogłam podjechać! Szybko na czerwonym, udało mi się dojechać do autobusu, jednak on już zjechał na pas i czekał na czerwonym... Zapukałam, żeby mnie jeszcze wpuścił. I co? Zobaczyłam tylko kiwanie głową na nie i po chwili odjechał :(( Nie wspomnę, co mógł usłyszeć przez zamknięte drzwi, bo cierpliwość już mi się skończyła. Zaraz po tym miałam telefon, że spotkanie przełożone na poniedziałek... I to wszystko przez moją awarię :(


Po powrocie do domu przełożyłam łańcuch i po południu pojechałam na masowe spotkanie organizacyjne. Jak się zbierałam do wyjścia oczywiście lało, założyłam więc na siebie pelerynę (nie wspomnę w jakim kolorze - nie pytajcie:P ) i pojechałam. Już nie padało :D


W drodze powrotnej na szybkie zakupy, aby pies nie chodził głodny :P





Komentarze
siwy-zgr
| 18:25 czwartek, 26 sierpnia 2010 | linkuj To nie pisz, a wstaw zdjęcie w niej :D
zyleta
| 15:59 czwartek, 26 sierpnia 2010 | linkuj Przecież tego nie napiszę, na samą myśl mam dreszcze (niekoniecznie przyjemne :P)
siwy-zgr
| 12:51 niedziela, 22 sierpnia 2010 | linkuj No nie daj sie prosic, powiedz :)
zyleta
| 12:26 niedziela, 22 sierpnia 2010 | linkuj ...Nie odpowiem na to pytanie :P
siwy-zgr
| 09:14 czwartek, 12 sierpnia 2010 | linkuj Różową? :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa luwse
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]