Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Maj1 - 2
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Maj7 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec28 - 0
- 2012, Luty4 - 0
- 2011, Marzec5 - 0
- 2011, Luty25 - 8
- 2011, Styczeń17 - 0
- 2010, Grudzień15 - 0
- 2010, Listopad12 - 0
- 2010, Październik13 - 8
- 2010, Wrzesień12 - 0
- 2010, Sierpień23 - 11
- 2010, Lipiec27 - 12
- 2010, Czerwiec27 - 32
- 2010, Maj23 - 27
- 2010, Kwiecień27 - 41
- 2010, Marzec24 - 52
- 2010, Luty16 - 51
- 2010, Styczeń21 - 71
- 2009, Grudzień27 - 84
- 2009, Listopad28 - 90
- 2009, Październik26 - 38
- 2009, Wrzesień25 - 9
- 2009, Sierpień2 - 0
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zapomniany wpis :)
Niedziela, 10 stycznia 2010 · dodano: 17.01.2010 | Komentarze 2
Nie ma to jak zapomnieć o wpisie :P
Tym razem tylko wieczorem do drogerii. Przebicie się przez zaspy było nie lada wyczynem, jak się po wyjeździe okazało. Tym razem wybrałam złą drogę – uznałam, że chodnikiem będzie się bezpieczniej jechać jak ulicą. Nic bardziej mylnego. Na ulicach chociaż śnieg był już dość rozjechany, na chodnikach… nietknięty.
Dalej czułam się jak okaz, którego nie widuje się często w taką pogodę :D Tym razem nie było zasłyszanych tekstów, ale krótki dialog z pieszymi podczas oczekiwania na światłach:
Pieszy: „A zimówki Pani założyła? :)”
Ja: „Niestety, mnie jak drogowców też zima zaskoczyła :D”
Przedostanie się na drugą stronę ulicy wcale nie łatwiejsze niż wcześniej, dzięki zaspom wzdłuż chodnika. Dzielnie, szybko i odważnie przez nie przejechałam, po czym usłyszałam za sobą: „Wooow” :D. Ach, jeśli choć jedna z tych osób zacznie dzięki temu myśleć poważniej o rowerze, to będzie duży sukces :)
- DST 11.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawie jak w zoo.
Piątek, 8 stycznia 2010 · dodano: 12.01.2010 | Komentarze 4
Do pracy i z powrotem.
Ciąg dalszy zasłyszanych tekstów: "Zobacz, na rowerze w taką pogodę! I do tego w obcasach!"
Dzięki takim ludziom coraz częściej wiem, co czują zwierzęta w zoo - dokładnie tak samo przyglądają mi się, kiedy jadę. Ech... kiedy to się w końcu zmieni.
- DST 11.50km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Do odważnych świat należy :)
Czwartek, 7 stycznia 2010 · dodano: 08.01.2010 | Komentarze 2
Tylko na zajęcia.
Ślisko. Nawet zbyt ślisko. Ale chociaż trochę śniegu jest :)
Rower miał doczekać się dziś mycia. Cóż, nie doczekał się :) Ale jutro już obowiązkowo, bo jak wychodziłam dziś z domu i chciałam ruszyć, to okazało się to nie lada wyczynem. Powód - zębatka zmieniła kolor na złoty :P Wieczorem doszedł do tego złoty łańcuch, więc tylko szybkie spryskanie WD-40 (nie używam oczywiście tego jako smarowidła, ale rdza dobrze po tym schodzi) i musi jeszcze trochę poczekać na porządną kąpiel.
Dzięki skróconym zaległym zajęciom poznałam w końcu jedynego (prócz mnie) studenta, który dojeżdża również rowerem :D Jest spoza Bydgoszczy, więc oczywiście o comiesięcznej MK został już poinformowany :)
Gdy staliśmy jeszcze przed uczelnią, wykładowca z którym miałam zajęcia podsunął mi tytuł wpisu - do tej pory zastanawiam się, skąd właśnie takie hasło. Może dlatego, że oficjalnie sezon rowerowy już dawno się skończył, może dlatego że dalej jeżdżę na szosowych oponach, a może dlatego że w taką pogodę (w końcu) wybrałam się na obcasach :)
Zamiast zdjęć piosenka, do której lubię wracać, gdy nastrój jest taki, a nie inny:
- DST 11.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy
Środa, 6 stycznia 2010 · dodano: 07.01.2010 | Komentarze 0
i z powrotem.
Wyjątkowo nie wydarzyło się dziś nic ciekawego.
- DST 10.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ale... przecież ciepło jest :P
Wtorek, 5 stycznia 2010 · dodano: 05.01.2010 | Komentarze 2
Tylko na uczelnię i z powrotem.
Jazda do oczywiście z odrobiną adrenaliny. Jak to ja, przejazd na znikającym zielonym wprost przed ciężarówką. Ciekawe, jak długo mi szczęście będzie sprzyjać. Ale... urodzinowa 13 do czegoś zobowiązuje :)
Wieczorem, będąc przed klatką spotkałam starszą sąsiadkę. Wywiązał się taki oto krótki dialog:
Sąsiadka: "Jezu, Magda, przecież zimno jest!"
Ja: "Zimno? Przecież na rowerze to ciepło właśnie."
Sąsiadka: "Przestań Magda, wodę mi tu lejesz."
I poszła.
A ja... nie wiedziałam, czy bardziej mam się dziwić, że właśnie posądziła mnie o kłamstwo, czy dziwić się, skąd moja (starsza) sąsiadka zna takie słownictwo :D
Później jeszcze krótki spacerek... do fryzjerki :) Nie mogłyśmy się dziś porozumieć w kwestii odpowiedniego podcięcia włosów i nie wyszło dokładnie tak, jak chciałam... Ale wróciłam uśmiechnięta do domu, więc wcale nie mówię, że wyszło źle :)
- DST 11.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Niedziela, 3 stycznia 2010 · dodano: 05.01.2010 | Komentarze 2
To samo co wczoraj, ale:
1) Nie spóźniłam się. Byłam minutę wcześniej :P
2) Chyba jednak podświadomie uważam, bo świadomie na pewno nie.
Po przyjeździe zostawiłam rower przed wejściem na niedługi czas, żeby trochę ochłonął i śnieg z niego spadł. Zapomniałam tylko o jednym... był przecież mróz, więc jak po niego wróciłam, to wyglądał dokładnie tak jak wcześniej :)
Wieczorem parę osób miało ze mnie niezły ubaw, jak zobaczyli że wychodzę po pracy z saloniku z mopem :P Ale skoro już mogę zostawiać rower w środku i w bezpiecznym miejscu, to wypadało jednak po nim posprzątać :)
- DST 11.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Ofiara losu.
Sobota, 2 stycznia 2010 · dodano: 03.01.2010 | Komentarze 2
Szalony i niezmiernie długi przejazd. Aż do i z pracy.
1) Spóźniłam się.
2) Dobrze, że kierowcy dziś uważali, bo ja nie robiłam tego wcale.
3) Dobrze, że światła zmieniały się na zielone w odpowiednich momentach, bo też bym pewnie nie uważała.
4) Powinnam jednak uważać na okrytych śniegiem chodnikach.
- DST 51.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowanie 2009
Czwartek, 31 grudnia 2009 · dodano: 31.12.2009 | Komentarze 6
Podsumowanie później, zacznę od opisu trasy.
Tytuł w ogóle powinien brzmieć "Śpiąca królewna", bo tak się dzisiaj czułam podczas jazdy. Przez większość trasy po prostu się zamyślałam jadąc, co wcale nie było bezpieczne. Droga taka sama jak ostatnio... prawie taka sama. A że "prawie robi dużą różnicę", to... W Dąbrówce Nowej postanowiłam sprawdzić na tamtejszej mapie (stoi tablica z oznaczonymi szlakami pieszymi i rowerowymi), którędy najlepiej jechać. Jak zobaczyłam, że na mapie moja trasa wygląda na "tak długą", to stwierdziłam że dalej nie jadę i wróciłam dokładnie tą samą drogą, którą tam przyjechałam :P Wycieczka i tak miała być skrócona, bo mimo bezopadowych prognoz, niebo było dość zachmurzone, a tym razem nie miałam ochoty wrócić przemoczona do domu. Muszę dzisiaj pochwalić kierowców (żeby tylko nie przechwalić), niestety tylko tych z żółtymi tablicami. Jadąc krajową 10 - w tamtym miejscu bez pobocza - zauważyłam jadącego z naprzeciwka tira (ten był polski), więc szybko się odwróciłam, czy aby za mną nic nie jedzie. Widok zbliżającego się za mną drugiego tira wcale mnie nie pocieszył... Najpierw wpadł mi do głowy pomysł, czy po prostu nie zjechać z ulicy i dać mu przejechać, jednak pojechałam dalej. Jakie było moje zdziwienie, gdy tir za mną nie tylko nie wyprzedził "na trzeciego", a zwolnił, poczekał aż tamten przejedzie, włączył światła mijania zachowując odpowiednią odległość ode mnie i dopiero pojechał normalnym tempem dalej. Okazało się, że tablica rejestracyjna nie była z Polski (niestety nie pamiętam, skąd dokładnie była). Ach, i pierwszy raz w Bydgoszczy widziałam autostopowicza z prawdziwego zdarzenia, tzn. z bagażami :D
Pod koniec trasy szybkie zakupy i do domu. Miało się skończyć na 45 km, ale przypomniało mi się, że wieczorem muszę jeszcze podjechać po siodełko, które ostatnio kupiłam. Myślałam, ze 6 km przejadę bez żadnych przygód, a jednak... Oprócz tego, że kierowcy w ogóle mnie nie zauważali (miałam oświetlenie i odblaski), to jeszcze potrąciłabym pieszego - wbiegł na czerwonym wprost przed moje koło. Dość się przestraszył, co muszę przyznać rozbawiło mnie :) To była moja ostatnia wycieczka. W 2009 rzecz jasna :)
Skoro większość osób pisze podsumowanie, to może i ja to zrobię. Wiadomo, zawsze może być lepiej, ale rowerowy rok i tak mogę zaliczyć jako dość udany.
- Przejechałam (od lutego oczywiście:P ) 4281,12 km, w tym ponad 3000 km na ostrym kole (co również jest moim małym sukcesem).
- Od 21 lipca jeżdżę na ostrym kole. Uważam to za swój największy sukces, tzn. to że nie poddałam się mimo wielu przeciwności, a nawet teraz zimą z niego nie zrezygnowałam.
- 15 sierpnia przejechałam swoją pierwszą setkę - jest to zarazem mój najdłuższy dzienny i życiowy dystans. Dokładnie było to 119,1 km w czasie 5:52:00, co dało średnią prędkość 21,52 km/h. Była to oczywiście wycieczka do Torunia... na zakupy po pierniczki :P
- Pierwszego dnia na ostrym kole przejechałam 36,5 km, przy czym wpadłam wtedy prawie pod tramwaj.
- Dwa tygodnie później pojechałam ostrzakiem na wycieczkę do lasu z kolegami. Dużo piachu, jeszcze więcej terenu, brak nosków i kompletny brak umiejętności jazdy na nim. Przetrwałam :)
- Na BS ostatecznie wylądowałam na 45 miejscu. Chciałam dotrzeć do Top 40, ale się nie udało...
- Poznałam wiele ciekawych osób, z którymi mam nadzieję utrzymywać dalej kontakt (jeśli oczywiście nie będą mieli mnie dość:P ).
Plany na 2010 rok:
Brak. To znaczy są, ale nie chcę ich zdradzać, kierując się doświadczeniem - w listopadzie swoich planów nie ujawniłam i wykonałam z nawiązką, w grudniu ujawniłam i niestety nic z tego nie wyszło. Poza tym są tak na wyrost, że nawet lepiej o nich nie wspominać :)
Jeśli do grudnia będę dalej jeździć i prowadzić bloga, na pewno wtedy będzie opisane porównanie i realizacja planów.
Zdjęć z trasy nie będzie, ale jest kogoś, kto jest dla mnie tak ważny jak rower:
Mój 12-letni pies Maks, który kiedyś uwielbiał zdjęcia, teraz niestety szczeka i ucieka na mój widok z telefonem. Jest tu dość poczochrany i akurat po jedzeniu, ale jakbym go uczesała, to wtedy już w ogóle by uciekł :) Zdjęcie i tak udało się wykonać tylko dzięki temu, że w prawej ręce trzymałam jego ulubiony przysmak :P
W związku z tym, że nowy rok się zaczął i zrobiłam życiowe oczyszczenie, to wszystkim bikestatowiczom życzę bardzo rowerowego i bezkontuzyjnego roku, żeby pod jego koniec mogli spojrzeć na swoją jazdę z uśmiechem na twarzy :)
A z racji tego, że oprócz psa i roweru i jeszcze paru innych rzeczy, uwielbiam rosyjski, to będą też życzenia po rosyjsku:
Пусть Новый 2010 год Вам принесёт
Со снегом смех, с морозом бодростьб
В делах успех и духа твёрдость!
Пусть счастье в будущем году
Вам будет личным даром,
А горе, слёзы и беду
В 2009 оставьте старом году!
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy
Środa, 30 grudnia 2009 · dodano: 30.12.2009 | Komentarze 0
Wieczorny wyjazd na chwilę do pracy celem podpisania paru dokumentów. Podczas obserwacji roweru stojącego przed salonikiem - dzieci się nim bardzo zainteresowały - zauważyłam Kitę, a właściwie to Kita zauważył ostrzaka :D Chwila rozmowy, potem chwila rozmowy z koleżanką z pracy i w końcu do domu :)
- DST 69.00km
- Temperatura -1.0°C
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
"Poświąteczna kluska" - part 2
Środa, 30 grudnia 2009 · dodano: 30.12.2009 | Komentarze 4
Czas ogólny - 3h 47min. Oczywiście liczone od wyjścia do przyjścia, łącznie ze wszystkim przerwami. Nie wpisuję w tabelkę, bo mi średnią zaniży :P
Znowu miałam wyjść wcześniej, ale jakoś tak zeszło, że wyjechałam dopiero przed 13. Tym razem trasa miała być dłuższa, dlatego wiedziałam, że tempo musi być szybsze. Niestety była o parę km krótsza, ale po kolei...
Trasa ulubiona, niby tylko -1 mrozu, ale dało się odczuć chłód. Na krajówkach ruch na szczęście mniejszy niż się spodziewałam, chociaż kierowcy zapomnieli chyba, że rowerzyści nadal jeżdżą. A niektórzy nawet jeżdżą po ulicy... Oczywiście nigdy więcej nie zrobię dwóch kitek na jazdę. Miało mi być wygodnie (i było), a otrzymałam odwrotny efekt. Dostałam w gratisie propozycje "podwiezienia". Panowie bardzo się upierali, żebym się oczywiście nie męczyła na rowerze, ale na szczęście światła szybko zmieniły się na zielone :) Następnym razem jedna kita i czapka standardowo nisko nasunięta na oczy :D
Dziś zauważyłam spory ruch wśród rowerzystów, mijałam wielu takich, których nie znałam. Czyżby wiosna nadchodziła? :P
Dziś tylko takie widoki cały czas mijałam. Wszystko białe.
Trasa trochę mi się dziś dłużyła. Jechałam i dojechać nie mogłam. Oczywiście jazda była z pamięci, a że chciałam szybko dotrzeć do domu, jak tylko zobaczyłam tablicę "Niemcz" na prawo, od razu tam skręciłam. Dopiero parę km później zdałam sobie sprawę, że miałam skręcić w lewo :/ Nie wracałam już, ruszyłam dalej.
Czy ja już pisałam, jak nie lubię tej wsi? Aaa, nie, więc napiszę: nie cierpię Niemcza! A za co? Już piszę: ciekawe kto wymyślił, żeby wszystkie domy budować i malować na "jedno kopyto". Niby wcale dużo ich tam nie ma, a oczywiście zaczęłam błądzić, bo myślałam że trafiłam na te dobre. Na szczęście znalazłam kogoś, kto mi wytłumaczył, jak wrócić na właściwą drogę.
Po kilku km zobaczyłam oczekiwaną tabliczkę Bydgoszcz :D Tak się rozpędziłam (czułam, że było spokojnie 30 km/h), że nie zauważyłam kompletnie oblodzonej drogi w Myślęcinku. Jeden poślizg - uff udało się, drugi - hmm... jak zobaczycie pewne nieoblodzone miejsce, tzn. że to było moje miejsce upadku :D Efekt - trzeci siniak na kolanie plus jeden na biodrze. Ten ostatni będzie jutro boleć oj, będzie. Przestroga dla bydgoszczan - cały tamten teren jest tak oblodzony, więc uważajcie na siebie!
Gdyby ktoś nie wierzył, że przejechałam tyle ile widać, to proszę:
Wyjazd z Mochla, Mochli?? Jednak wolę rosyjskie odmiany :)
Koniec końców miało być 75 km, ale i tak nie jest źle:)

