Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
  • DST 35.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Burak Ma Wózek

Czwartek, 11 marca 2010 · dodano: 11.03.2010 | Komentarze 2

W przypadku baranów z BMW nie zamierzam walczyć już z tym stereotypem. Są głupi, bez wyjątku.

Dziś też na chwilę do pracy. W dzień zrobiło się tak ciepło, że jak wróciłam w tradycyjnym stroju, to było mi aż za gorąco :)

Wieczorem szykując się do jazdy, przypomniałam sobie o telefonie, który został w kurtce. A tam... sms od Mikołaja, czy nie mam ochoty na małą jazdę po mieście. Oczywiście, że miałam :D A perspektywa jazdy w towarzystwie jeszcze bardziej poprawiła mi humor :) Pojeździliśmy, pogadaliśmy, wszystko ok do pewnego momentu...
Zjeżdżając Szubińską, wyprzedziłam skidującego kolegę i nagle śmignął mi z lewej strony samochód. Wyprzedzał, jadąc między mną a samochodem po lewej stronie. Oczywiście BMW. Oczywiście prędkość znacznie przekroczona. Z relacji Mikołaja wyglądało to tak, jakby jechał wprost na mnie. I chyba jechał, bo wyminął mnie tak blisko, że niewiele brakowało do zahaczenia mnie. Na jego szczęście, jak dotarło do mnie "co by było, gdyby...", światła zmieniły się na zielone i on, jak i my odjechaliśmy.

Tak poza tym... skąd wieczorem taka zmiana temperatury? :/ Zimno.




  • DST 10.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Typowa jazda

Środa, 10 marca 2010 · dodano: 11.03.2010 | Komentarze 2

Nic specjalnego, tylko na chwilę do pracy i odwieźć koledze Krzysiowi klucz, który kiedyś pożyczyłam. I do domu. Po pewnym "newsie" odechciało mi się dalszej jazdy.




  • DST 20.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez humoru.

Wtorek, 9 marca 2010 · dodano: 09.03.2010 | Komentarze 6

Miałam wyjść dziś wcześniej, ale znowu ruszyłam późnym popołudniem. Tempo rekreacyjne, przyjemnie się jechało. Poza jednym... Zimno nie jest już jak kiedyś, czuć, że wiosna się zbliża, ubrałam się jak zwykle, ale ludzie jakoś dziwnie się przyglądali... :P Nawet dwie panie stojące na światłach coś szeptały patrząc w moim kierunku... Hmm, może chodziło o słuchawki w uszach, może o noski, których znów zaczęłam używać, może o rower... A może po prostu nie widziały jeszcze dziewczyny na rowerze :P Szczerze mówiąc, nie wiem i chyba jednak nie chcę wiedzieć, licząc że to jednorazowe zdarzenie... Bo inaczej czeka mnie jazda po pustym Myślęcinku :)

[url=


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 12.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ach, ci kierowcy.

Niedziela, 7 marca 2010 · dodano: 09.03.2010 | Komentarze 4

Rano do pracy. Tempo od połowy drogi dość ładne, gdyż od tego momentu jechał za mną autobus :) Kierowca wydawał się dość niecierpliwy, a pozwolić się wyprzedzić nie miałam ochoty, więc trzeba było jechać.

Po pracy powrót inną trasą, między innymi dla tego zdjęcia:


Nawet nie wiem, ile takich rowerów jest w mieście, ale przyjemnie się je mija :)

Pewien kierowca chciał dziś zrobić mi na złość. Chociaż do tej pory zastanawiam się, dlaczego wybrał sobie taki beznadziejny sposób :P Ruszając na r. Fordońskim ze świateł, kierowca stojący obok mnie zajechał mi drogę, jadąc ok. 10-12 km/h. Oczywiście z uśmiechem na twarzy obserwował w lusterku moją reakcję... Nie doczekał się tej spodziewanej, bo zamiast tego też się do niego uśmiechnęłam i nawet pokiwałam :) Pojechał dalej, skręcając po chwili w uliczkę, więc jeszcze raz mu pomachałam.
Tak naprawdę jedyne co uzyskał, to sznur samochodów za nami :P




  • DST 10.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimno :(

Sobota, 6 marca 2010 · dodano: 06.03.2010 | Komentarze 2

Chciałabym się mylić, ale włączony grzejnik, dwa swetry, herbata i komputer wcale nie sprawiają, że moja "trzęsawka" się zmniejsza... Ale nie będę chora, nie mogę...

Rano do pracy. Zapomniałam rękawiczek, więc nie jechało się przyjemnie i to pod wiatr. Dziury chyba rzeczywiście na ulicach chwilowo znikają, bo rower nawet nie podskakuje tak często. Ciekawe jak długo taki stan się utrzyma. A może to ja nauczyłam się już je omijać.

Po pracy rozmowa z kolegą zza ściany na tematy rowerowe oczywiście :) Popełniłam dziś duży błąd. Mało mi serce nie wyskoczyło, jak wróciłam i zobaczyłam rower nie tam, gdzie go zostawiłam. A zaczęło się tak... Po skończeniu pracy, razem z rowerem przeszłam parę kroków (lub parę obrotów kół, jak kto woli) do sąsiedniego punktu. Kolega nie miał ruchu, więc mogliśmy chwilę pogadać. Po chwili dzwoni koleżanka (zza ściany:P ), więc oparłam rower o krzesło i poszłam. Wracam... a rower przestawiony :O A kolega chciał tylko sprawdzić wagę i przyjrzeć się jemu :P
Taka pozornie idiotyczna sytuacja uświadomiła mi, jak ważny jest ten rower w moim życiu.

Oczywiście wieczorem chciałam trochę pokręcić, ale już wtedy było mi zbyt zimno, więc zmiana planów... na trening :) Tym razem w innej wersji, gdyż pojechałam cały kilometr od domu w miejsce, gdzie mogłam spokojnie poćwiczyć stójki. Miało być tylko pół godziny, a wyszła prawie cała :) Myślałam, że będzie mniej gapiów, ale i tak zbyt wiele osób dziwiło się, co robię :) Dzisiejszy "sukces" - wytrzymałam całe 8 sekund. Aż żal o tym pisać... Jak skończyła mi się cierpliwość, to zaczęłam robić ósemki. Nie wiem, czy to mi pomoże w opanowaniu roweru, ale to była całkiem przyjemna zabawa :D Szczególnie, że ósemki starałam się robić jak najmniejsze, więc trzeba było uważać. Potem jazda między dwoma słupami, a potem między kilkoma ciasno rozstawionymi... A na sam koniec 2 km, żeby chociaż trochę odreagować :)

Małe postanowienie na dziś - tworzyć wpisy wcześniej, bo filozofuję...




  • DST 22.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fixed, fixed, fixed...

Piątek, 5 marca 2010 · dodano: 06.03.2010 | Komentarze 1

Wyścig coraz bliżej, a przygotowanie zdecydowanie poniżej jakiegokolwiek poziomu...

Do południa mała przejażdżka po mieście, właściwie tylko do centrum i z powrotem.

A wieczorem na spotkanie z Witkiem, Buldim i Saperem(? - po przejrzeniu zdjęć masowych już kojarzę kolegę, chociaż bez stroju rowerowego zupełnie do siebie niepodobny:P ). Tematem spotkania była MK i dalsze działania w kierunku "ożywienia" jej, gdyż teraz z masą jest prawie tak jak z moją kondycją... :P No może trochę przesadziłam, ale dobrze na pewno nie jest. Rower musiał jednak grzecznie czekać na mnie przed wejściem, co było właściwie jedynym minusem. Ale przecież tramwajem bym nie pojechała :) Później w tym samym miejscu spotkanie z Panem mgr. uczącym mnie rosyjskiego na uczelni. Czyżby to jakiś znak? Może... może nie, nie wiem :(

Wyścig coraz bliżej, może ktoś się skusi? :)
<a href="">http://lh4.ggpht.com/_-m3cTTz5QLM/S5a193VCOjI/AAAAAAAAABo/kfvE7kbXw5U/s512/alleycat.JPG</a>

Ach, zapomniałam dodać, że rowerem jechałam szybciej, niż pewien kolega autobusem :D

Edit: Chyba nigdy nie nauczę się tego dodawać... :/ Linka najlepiej skopiować, wtedy będzie jasne, o co mi chodziło.




  • DST 32.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stójki, skidy... Tricky day :D

Czwartek, 4 marca 2010 · dodano: 04.03.2010 | Komentarze 5

Może pisownia nie ta, ale piosenka często gości w głośnikach:
[link]
Do południa do rowerowego, bo w kołach powietrza niewiele, a jeździć trzeba. W końcu pogoda się poprawia, wiatru zdecydowanie mniej, a przede wszystkim bezopadowo. Z ożywionym rowerem, postanowiłam pokręcić się trochę po mieście.
A gdzie może pojechać Madzia? Oczywiście do cukierni :D Niestety akurat ta jest czynna tylko do 12, o czym dowiedziałam stojąc przed zamkniętymi drzwiami :/ Ale jutro też jest dzień :) Następnie na zakupy i do domu.

A wieczorem... spotkanie z Mikołajem, z którym umówiłam się na przedalleyowe trenowanie. Od razu uprzedziłam, że będzie ciężko i tak było... Zaczęliśmy od skidów, ale to kompletnie u mnie nie przeszło. Popełniam jakiś błąd, przez który nie mogę zablokować pedałów i tym samym po skidach. A więc szybkie przejście na stójki, które wcale nie okazały się łatwiejsze. Ale kolega miał wyjątkową cierpliwość do mnie (której mnie do swojej osoby już dawno zabrakło) i jakoś powoli zaczęłam łapać technikę. Ostatecznie stanęło chyba na ok. 3-sekundowym utrzymywaniu się i moim ekscytowaniu się tym (jak tylko się udawało, natychmiast moje okrzyki: "Widzisz, widzisz?":D )

W pewnym momencie podjechał do nas rowerzysta. Początkowo myślałam, że to kolega Mikołaja, ale okazało się, że chodziło o mnie. Rowerzystą okazał się Mariw, który od niedawna prowadzi bloga na BS. Miło poznać kolejnego maniaka i to dzięki tej stronie :)

Po ponad godzinie ćwiczeń mała rundka po mieście i w przerwie zdjęcie pod nowym sklepem rowerowym na Wyszyńskiego (jeszcze nieczynny, ale rozreklamować już można:) )


Jak zauważył Mikołaj, jego tylna obręcz nie świeci się w przeciwieństwie do przedniej. U mnie to samo. Chyba wiem dlaczego... :P


To był dobry dzień. Miła odskocznia od rzeczywistości.




  • DST 22.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stres i późniejszy odstres.

Środa, 3 marca 2010 · dodano: 03.03.2010 | Komentarze 4

Wiatr dziś słabszy, nie padało jak jeździłam, nie tak źle.

Na chwilę do pracy na zebranie, które zebraniem w sumie nie było (przynajmniej w moim odczuciu). Następnie do domu przebrać się w coś bardziej rowerowego.
Bilans pierwszej połowy dnia - jeden stres, drugi stres, trzeci stres... ech...

Wczorajsze zdjęcia, ale miło mi się na nie patrzy, więc dodane osobno dzisiaj:




Przebranie się przedłużyło o...3 godziny :P Jakoś nie mogłam się wcześniej zebrać. Na początek pojechałam na pocztę. Okazało się, że jakiś allegrowicz zaczął rozpakowywać 3 wielkie torby z paczkami. Przy jedynym listowym okienku. Przy innych nie było opcji - trzy okienka kasowe, z czego przy dwóch nudzące się panie. Ale nie mogą, to nie mogą. Miałam 2 wyjścia - poczekać przynajmniej pół godziny lub pojechać na całodobową pocztę 10-15 min. drogi od pierwszej. To pojechałam, ścigając się przez pół Jagiellońskiej z rowerzystą po drugiej stronie ulicy :)
Niestety nie starczyło mi już czasu na przejechanie całej zaplanowanej trasy, więc pojechałam na Gdańską liczyć... :P Następnym razem muszę to jednak zrobić dokładniej :)

Na początku drogi przejazdy były przez różne kolory sygnalizacji, ale po wczorajszej jeździe wykorzystałam później czerwone na ćwiczenia. Tzn., na próby ćwiczeń, bo coś marnie mi to wychodziło...




  • DST 28.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uff...

Wtorek, 2 marca 2010 · dodano: 03.03.2010 | Komentarze 3

Dzień miał potoczyć się inaczej, ale wyszło jak wyszło.

Dalej wietrznie, chociaż już trochę mniej niż wczoraj. Na chwilę na wydział, a potem... zakupy :D W końcu udane, nawet dodałabym, że aż za bardzo :) Dawno nie wróciłam taka zadowolona, bo zwykle nie ma takiego rozmiaru, koloru, coś nie pasuje...
W drodze powrotnej taka oto fotka:


Jak widać, kajakarze również rozpoczęli już sezon. Zimą, gdy woda jeszcze nie zamarzła, niektórzy dalej trenowali, chociaż najczęściej w pojedynkę.

Po zakupach miała być jazda, ale jak wróciłam to zbliżał się już wieczór :P

A wieczorem... wystarczyło kilka zdań i plany się zmieniły.. na rowerowe oczywiście :D Razem z kolegą pojechaliśmy na mały przejazd po mieście. I tu kończy się radość. Mojej jazdy i braku przedzimowej kondycji nic nie tłumaczy. Nawet nie mam zamiaru szukać wytłumaczenia na siebie. Sądziłam, że jak będę jeździć chociaż kilka km dziennie, to jednak nie będzie tak źle. A jest. No nic, jak to mówią, "nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" i naprawdę poważnie zacząć jeździć. Bo inaczej wszystkie plany pójdą...




  • DST 26.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie robi różnicę

Poniedziałek, 1 marca 2010 · dodano: 01.03.2010 | Komentarze 4

I na całe szczęście, bo dzisiejszą wycieczkę spokojnie mogłabym nazwać koszmarem...

Wieczorna jazda na "wyrobienie normy".
Wiatr dziś był bardzo silny, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle wyjadę. Nie mogłam jednak przepuścić tych paru kilometrów. I tak miałam jeszcze trochę pojeździć, ale wiatr na tyle mnie momentami spowalniał, że nie miałam już czasu na więcej.

Trasę chciałam skrócić już po przejechaniu połowy, ale stwierdziłam że nic się właściwie nie działo i nie będzie co opisać na blogu. Pojechałam dalej... W pewnym momencie pomyślałam, że dziś jeszcze ani razu nikt mnie nie strąbił. Nawet nie skończyłam myśli, gdy usłyszałam długi dźwięk klaksonu... Dostałam szybciej niż się spodziewałam :P

Później jadąc ścieżką zauważyłam, że pewien kierowca będzie skręcał na parkingi. Zwolniłam, bo nie chciałam mu wjeżdżać pod koła. Niestety wjechałam i to wprost (prawie) na maskę, bo okazało się, że skręcił, ale się rozmyślił i chciał mijając znak wrócić na ulicę... Niby machnął przepraszająco, ale... mogłam mu uszkodzić trochę to auto :P W końcu nie z mojej winy by to było :D

Poza tym, prawie:
- kilka razy wpadłam w rowy przez wiejący boczny wiatr
- ten sam wiatr parę razy porządnie podwiał mi koła, przez co byłoby kilka gleb. Nie ma śniegu, nie ma lodu... aż wstyd się teraz przewracać :P


Kategoria 15-50, Z Żyletą