Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Maj1 - 2
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Maj7 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec28 - 0
- 2012, Luty4 - 0
- 2011, Marzec5 - 0
- 2011, Luty25 - 8
- 2011, Styczeń17 - 0
- 2010, Grudzień15 - 0
- 2010, Listopad12 - 0
- 2010, Październik13 - 8
- 2010, Wrzesień12 - 0
- 2010, Sierpień23 - 11
- 2010, Lipiec27 - 12
- 2010, Czerwiec27 - 32
- 2010, Maj23 - 27
- 2010, Kwiecień27 - 41
- 2010, Marzec24 - 52
- 2010, Luty16 - 51
- 2010, Styczeń21 - 71
- 2009, Grudzień27 - 84
- 2009, Listopad28 - 90
- 2009, Październik26 - 38
- 2009, Wrzesień25 - 9
- 2009, Sierpień2 - 0
- DST 8.50km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
"Latający" łańcuch
Wtorek, 9 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 2
Co za dzień.
Miałam mieć dziś wolne, ale rano dostałam smsa, że kierowniczka źle się czuje i czy przyszłabym do pracy. Dalej czułam się tak, jak wczoraj, ale nie było wyboru. Koleżanka, która mogłaby przyjść, jest akurat na urlopie, a ten dzień i tak będę miała później oddany, a wtedy nawet bardziej mi się przyda.
Niedawno pisałam, że chyba pora skrócić łańcuch. Ostatnio zaplanowałam, że właśnie dziś rano pojadę po spinkę… Ale skoro po południu do pracy, to pojadę jutro, a teraz trochę poleżę i nabiorę sił – pomyślałam.
Pech chciał, że pokonując już ponad połowę drogi, łańcuch spadł... Potem drugi raz, trzeci. Po tym zjechałam na chodnik, bo taka jazda była już niebezpieczna. Następnie czwarty i ostatecznie piąty raz znów spadł :( Po trzecim szłam już z nim pieszo, spóźniłam się 15 minut, a wcześniej przejeżdżając obok planowanego sklepu rowerowego pomyślałam, że przecież „teraz nie mam czasu”.
Jak dotarłam, zdziwiłam się, że kolega na mój widok zwija się ze śmiechu, a przerażona koleżanka spytała „Co się stało?!”. Jak przejrzałam się w lustrze już wiedziałam, o co chodzi. Przy poprawianiu brudnego łańcucha, chciałam poprawić niesforne włosy. Robiłam to dość delikatnie, aby ich nie pobrudzić...I nie zrobiłam tego, za to pół twarzy było w smarze...Ach, nie ma to jak pokazać swoje
prawdziwe oblicze :P
Wieczorem obawiałam się, że będę musiała skorzystać z komunikacji miejskiej, żeby jakoś dojechać, ale ostatecznie uznałam, że to tylko niecałe 5 km. I bardzo dobrze, że tego nie zrobiłam, bo chociaż jechało się baardzo wolno (nawet zielone światła mi uciekały), to chociaż nauczyłam się płynnie obracać korbami :) –tylko tak łańcuch mi nie spadał.
Chociaż przyznaję - była to jazda bardzo kobieca, delikatna... Dawno tak źle mi się nie jechało :P
Przy okazji zauważyłam, że nie muszę obawiać się szybkiej jazdy przy poluzowanym łańcuchu (oczywiście delikatnie poluzowanym), gdyż po tym jak mi spadał, rower powoli sam się zatrzymywał, bez gwałtownych odruchów. Można powiedzieć, że to były skidy w wersji bezłańuchowej :P
I jeszcze jedno, wracając do tematu mężczyzn: pierwszy raz ktoś mi w pracy wniósł rower na piętro :P Sama oczywiście też mogłam, ale gdy schodzący nowy (?) kolega zobaczył, jak go niosę, to rower tak szybko został zabrany z mojego ramienia jak na nie trafił :)
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Gorrrąca dziewczyna :D
Poniedziałek, 8 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 0
I to dosłownie :) Temperatury nie mierzyłam, ale czułam że jest przynajmniej 38.
Do pracy i z pracy.
Grzecznie w czapce, ledwie jadąc. Tzn. jechałoby się dobrze, ale przez nos nie mogłam oddychać (bo zatkany) i przez usta również (bo gardło obolałe). Ostatecznie biorąc wdech raz na jakiś czas, jadąc na delikatnym podduszaniu samej siebie, dojechałam :)
Dobrze, że w pracy miałam spokój, to mogłam trochę posiedzieć i odchorować na krześle...Na szczęście dzień szybko minął, a jutro można przeleżeć spokojnie caały dzień...
Muzyka na dziś:
[url=
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
216 stopni + 9 km
Niedziela, 7 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 3
Tych przechodzonych kilometrów jeszcze nie policzyłam, więc dziś nie ma.
:D Oczywiście tytuł to taki żarcik. Po prostu patrząc na to, co się od niedawna dzieje na BS, zaczęłam się zastanawiać, czy nie wpisywać ilości stopni, które dziennie przechodzę. W końcu mieszkam na 4 piętrze, więc w jedną stronę wychodzi 81 stopni plus w pracy 27… ciekawe ile by było, jak będą zajęcia na uczelni na trzecim piętrze :P Myślę, że gdyby to wchodziło w ranking, to miałabym szanse na bycie w czołówce :P
Do pracy i z powrotem.
Po ostatnich dniach jazdy bez czapki zatoki mi się odpłaciły z nawiązką. Ból, zatkany nos i znaczne pogorszenie komfortu życia i jazdy :( Jeszcze mi się dostało za taką jazdę od pani z pracy… Ale będę już grzecznie zakładać czapkę, dwa razy mi powtarzać nie trzeba :)
Zauważyłam też, jak niektórzy tylko czekają na takie momenty – normalnie, gdy ktoś zachoruje, to słyszy życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Ja w 80% słyszałam „to na pewno przez rower”….
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
"Shrekowy kotek" zawsze działa :D
Sobota, 6 lutego 2010 · dodano: 06.02.2010 | Komentarze 4
Tylko do i z pracy.
Już z samego rana rower spłatał mi dwa niemiłe figle.
Pierwszy to zrobienie obrotu korbami bez poruszenia się tylnego koła (co normalnie powinno się wydarzyć). Może to dlatego, że próbowałam wydostać się ze śniegu, ale wątpię, bo to nie pierwsza już taka sytuacja.
Drugi był zaraz po tym, tzn. łańcuch spadł z zębatek. Ponieważ spieszyłam się i to bardzo, założyłam łańcuch tylko na przednią zębatkę i chciałam pojechać dalej. Zapomniałam, że rower ma je dwie... Założyłam go tak nieszczęśliwie, że łańcuch zablokował się między tylną zębatką a kołem... A narzędzi brak, bo przecież po co zabierać na 5 km w jedną stronę :( O jakimkolwiek poruszeniu go mogłam zapomnieć. Miałam już raz nauczkę nie zabierając niczego, ale jak widać niewiele z niej wyniosłam. Cały czas zastanawiałam się, co zrobić, żeby móc go z powrotem założyć, ale tym razem pomysłów nie było... Kończąc pracę pogadałam chwilę z kolegą, któremu pożaliłam się na swój ciężki rowerowy los :P, po czym usłyszałam, że przecież on ma śrubokręt :D Nie miałam ochoty znów się brudzić (tym bardziej, że rano jak się okazało po spojrzeniu w lustro, byłam umazana smarem:D ), więc zrobiłam moją ulubioną wymuszającą minę
:D
Dzięki temu kolega nie tylko pożyczył śrubokręt, ale i naprawił usterkę :)
Wiem, jestem okropna, ale jak się jest kobietą, to miło czasem to trochę wykorzystać :)
- DST 25.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Uciekająca panna... Nie, tym razem tylko studentka :P
Czwartek, 4 lutego 2010 · dodano: 06.02.2010 | Komentarze 2
Uczelnia + wieczorna jazda.
Temperatura na plusie, więc tym razem zdecydowałam się na spódniczkę. Chyba nie powinnam dodawać, że jest beżowego (dla jasności - jasnego) koloru. Na ulicach dalsza część „powodzi”, więc tempo było wolniejsze niż nawet na masie krytycznej. Na szczęście okazało się, że do „ścięcia” jeszcze wielu studentów, więc nie musiałam się spieszyć. Powrót był jeszcze gorszy niż wcześniejsza jazda, bo nieodśnieżony wcześniej śnieg stopniał na tyle, że koła grzęsły w tym, co zostało.
Wieczorem odstresowująca jazda. Na szczęście dla kierowców, byli w miarę grzeczni, bo po dzisiejszym dniu wiele z takiego by nie zostało...
Topniejący śnieg ukazał też całą prawdę o drogach, a dokładniej to co z nich zostało. Wycieczki miastowe (oprócz tych obowiązkowych) przestaną chyba istnieć w moich jazdach. Ilość nowych dziur, jakie powstały jest dość przerażająca. Dziura obok dziury... Były sytuacje, że między nimi ledwie mieściły się moje opony. Współczuję rowerzystom, którzy mają je grubsze i nie zauważą takiej „niespodzianki”. Były też takie (i to niejedna), że mogłoby spokojnie zmieścić się pół roweru, a może nawet i cały… Dla bydgoszczan - ulica, która najbardziej mnie zaskoczyła, to jednak Kujawska. Szybszy zjazd może zdziwić i to wcale nie pozytywnie.
Dzisiejszy dzień bardzo na minus:
1) stresu sesyjnego nie koniec
2) wieczorna jazda ukazała całą prawdę o mojej aktualnej kondycji, przez co wiele spraw rowerowych stanęło pod Dużym znakiem zapytania
3) dalsza część wieczoru ukazała, że wcale nie jest tak, jak myślałam.
Dziękuję za takie dni, chętnym oddam je od zaraz.
Co tyczy się tytułu: oczekując na swoją kolej na egzamin, pojawiła się bardzo poważna myśl, czy po prostu by nie wstać i nie wyjść. Wstałam… ale jednak nie poszłam. Za to z twardej, zimnej dziewczyny jaką starałam się zawsze ukazać, wyszło przerażone i zastraszone stworzenie... Jeśli zdam, to przede mną kolejnych 5 semestrów. Skoro teraz było jak było, to wolę nie wiedzieć co może być później...
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Odwilż :(
Środa, 3 lutego 2010 · dodano: 06.02.2010 | Komentarze 0
Praca.
Temperatura na plusie… Wcale mnie to nie ucieszyło, bo na ulicach zrobiła się delikatnie mówiąc powódź. Jechałam do pracy dłuugo, tzn. mimo że wyszłam wcześniej, spóźniłam się 5 minut. Ehh... wybrałam cierpienie, więc cierpię :) Po pracy jechało się zdecydowanie lepiej, bo zrobiło się chłodniej, a woda nie zamarzła, tylko zmieniła się w śnieżne błoto, co dokładniej oznacza, że nie chlapało :D Wyjeżdżając z pracy spotkałam kolegę (nawet już nie będę pisać kogo:D ), a że jechałam ulicą to trzeba było zawrócić... Nie było gdzie, to przeczekałam i wróciłam pod prąd :P Chyba rzeczywiście przygotowuję się już do bydgoskiego alleya :D Chwilę pogadaliśmy i pojechałam do domu.
Pora chyba skrócić łańcuch.
Ach, i nie ma to jak stłuc kolano. Ale nie… tym razem nie na rowerze, a w pracy. Uderzenie z całej siły w kant blatu...
- DST 19.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
"...Będziemy w waszych snach do ostatniego dnia..."
Sobota, 30 stycznia 2010 · dodano: 30.01.2010 | Komentarze 3
W końcu jazda tylko dla jazdy, tzn. ani do pracy, ani na uczelnię. Po prostu, bez celu.
Postanowiłam dziś wykorzystać jazdę do testów. Tyle osób mówi i pisze, że z słuchawkami w uszach dobrze się jeździ, więc chciałam sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest...
Obudziłam się rano i od razu wyczułam, że coś jest nie tak. A raczej nie wyczułam, bo jak się okazało nos zatkany. Czyli zatoki znów dały o sobie znać. Tak bardzo chciałam dziś wyjść na rower, że tak "błahy" powód nie mógł mi w tym przeszkodzić. Jazda jednak przesunięta na wieczór, żeby chociaż trochę nad nimi zapanować.
Przed 17 zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. W ciepłym mieszkaniu szybko zapomina się o zimnie na zewnątrz. Dobrze, że były tylko dwa stopnie na minusie, bo ubrałam się oczywiście za lekko. Ile ironicznych komentarzy usłyszałam, że "na rower w taką pogodę" nawet nie liczyłam. Słuchawki przydały się i to bardzo, połowy beznadziejnych tekstów nie słyszałam. Były oczywiście też te pozytywne, które od razu słyszałam: pewien pan, który przy przejściu spytał jak się jeździ i życzył powodzenia w dalszej drodze, sąsiad, który również spytał o jakość jazdy i jeszcze drzwi przytrzymał :) Przy innym przejściu napotkałam pewną grupę nastolatków, którzy dziwili się jak można teraz jeździć, jeden postanowił sprawdzić moją siłę nóg i przytrzymał mi tylne koło, ale widziałam że trzymał palce przy szprychach, więc odpuściłam, żeby ewentualnej krwi na kole nie mieć :D
Co do samej jazdy z muzyką, to mam mieszane uczucia: z jednej strony to jakieś urozmaicenie i miło się jedzie przy ulubionej muzyce, ale z drugiej strony uważam to za niebezpieczne - nie używałam słuchawek całkowicie zagłuszających inne dźwięki, ale mimo to nie zawsze słyszałam jadącego za mną samochodu. Pewnie zostanie mi zarzucone, że można jeździć z jedną słuchawką, jednak ja muszę albo w pełni słuchać muzyki, albo wcale. Tyle.
Następnym razem chcę przetestować taką jazdę, jak nie będzie już śniegu i w miejscach "gdzie nawet ptaki zawracają" :)
Gdyby kogoś zainteresowała towarzysząca mi muzyka:
1. Akurat - "Haczyk"
2. Horrorshow - "Intro"
3. The Analogs - "Miejskie opowieści"
4. Ленинград - "Французская помада"
5. The Analogs - "Dziewczyny" (przy tym oczywiście nogi same szybciej popedałowały:D )
6. Horrorshow - "Locziu-lo"
7. Bob One - "Lojalny skład"
8. Muchy - "Najważniejszy dzień"
9. Muchy - "Galanteria"
10. Jamal - "Pójdę tylko tam" (nie mam pojęcia, jak to się tu znalazło, bo nie lubię tej piosenki)
11. Bob One - "W górę"
12. Skarpeta - "Psycho Billy"
13. Zielone Żabki - Kultura
14. Zielone Żabki - "Pod McDonaldem"
15. The Analogs - "Nasz rock'n'roll"
16. Аквариум - "Стаканы"
17. Cała Góra Barwników - "24 godziny"
18. Jamal - "Policeman"
19. Jamal - "Tubaka"
20. Mordercy P - "Kochankowie"
Do pełni szczęścia brakowało mi tylko paru metalowych utworów :)
Ach, i dodałam w końcu zdjęcie roweru :)
- DST 19.50km
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Roztrzepanie roztrzepaniem gonione
Piątek, 29 stycznia 2010 · dodano: 29.01.2010 | Komentarze 2
Niby uważam się za osobę rozważną (a przynajmniej czasami :P), ale dzisiaj przeszłam samą siebie...
Tak w ogóle: dom-uczelnia-dom-praca-dom.
Na Grabową na egzamin z filozofii. Na szczęście zaczęło się i skończyło na przepisaniu oceny :) Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że osoba z którą nikt nie ma kontaktu zabrała z sekretariatu m.in. moją kartę egzaminacyjną... Mam czas do wtorku, żeby ją odnaleźć (i dziewczynę, i kartę).
Ale po kolei. Początkowo dowiedziałam się, że karty są w sekretariacie, więc od razu tam poszłam. Pani kazała przejść mi do drugiego pokoju i jej poszukać. Patrzę, a tam tylko 4 i 5 rok. Pytam i się dowiaduję, że wszystkie karty zabrane przez dziewczynę z mojego roku. Z powrotem na górę, żeby ją odnaleźć. Jak się okazało, ponoć już poszła, ale może zostawiła koleżance z mojej grupy, która jest piętro wyżej. Znowu na następne piętro, gdzie koleżanki też już nie było. Znów niżej, żeby dowiedzieć się o numer tamtej... ale z nią nikt nie ma kontaktu. Ehh... złapałam za telefon, żeby zadzwonić do koleżanki i przypomniałam sobie, że powinnam przecież trzymać maleńką słuchawkę w dłoni.
!!! Nie ma! Szybkie przejrzenie plecaka, potem górnych kieszeni kurtki, nawet czapki czy może tam nie schowałam (zawsze ją trzymam, żeby nigdzie nie chować i nie szukać). Biegiem do sekretariatu, bo tam odkładałam swoje rzeczy, mówię pani co jest i odruchowo złapałam za dolną kieszeń w kurtce. Jest :D Przeprosiłam za zamieszanie, ale pani za to ucieszyła się, że nie tylko starsi mają kłopoty z pamięcią :P Gdy wracałam do domu, zdałam sobie sprawę, że jednak coś zgubiłam. I zgubiłam - opaskę odblaskową, która gdzieś w środku musiała mi wypaść...
Karty niestety nie znalazłam, ale muszę to zrobić do wtorku.
Później do pracy. Smutna, bo wiedziałam, że tym razem nie pojadę na masę :( Ok. 17.30 przypomniało mi się, że "za pół godziny masa, ciekawe kto się pojawi...:(" Po 18.00 dalsze myśli, że "też bym sobie z nimi pojeździła:(" I nagle... nie pojechałam na masę, więc masa przyjechała do mnie :D:D Z tego co się dowiedziałam, to "aż" połowa masy, w składzie: Kita i Buzon :D Humor baardzo poprawił mi się do końca pracy i dalej mnie trzyma :D Dzięki za pamięć :)
Pisałabym dalej, co mnie dziś spotkało, ale i tak już się za dużo rozpisałam :)
Podsumowanie dnia:
- 2 razy niemile doczepiono się mnie i mojego roweru (niestety w pracy)
- miła niespodzianka w pracy + rozmowa z kolegą z pracy, który niedługo kupuje rower + po pracy zostałam zagadniona przez starszego pana, który jak się okazało też jest rowerzystą :)
Wychodzi 2:3, czyli dzień w końcu można zaliczyć do pozytywnych :)
Zdjęcie bardzo słabe, ale to dlatego, że robiłam je gdy sypało. Sypnęło naprawdę mocno, ledwie widziałam co przede mną się dzieje. A miałam je zrobić przy pierwszym przejeździe, to mi się nie chciało. I dostałam nauczkę.
Dla jasności - to jest rzeka Brda. "Odrobinkę" tylko przykryta śniegiem, pod którym jest lód... :)
- DST 9.50km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Znowu śnieg?
Czwartek, 28 stycznia 2010 · dodano: 28.01.2010 | Komentarze 6
Po południu do pracy. Na liczniku 2 stopnie na plusie, więc można się było spodziewać co będzie na ulicy. Znów pojawiła się myśl o błotnikach (ale i tak ich nie kupię). Nie dość, że wszystko i tak lądowało na mnie, to pewien kierowca w ramach "wdzięczności" za wyprzedzenie go na światłach podjechał na tyle blisko, że dostałam wszystkim co wypadło mu spod kół... Zła w końcu dojechałam do pracy, gdzie na szczęście mogłam się wysuszyć. Chyba zacznę zabierać coś na przebranie :)
- DST 9.00km
- Temperatura -9.0°C
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Środa, 27 stycznia 2010 · dodano: 28.01.2010 | Komentarze 0
Jak zwykle praca.
Przed jej zakończeniem poszłam po rower, żebym mogła od razu po wszystkim pojechać. Stał grzecznie oparty o regał z dziennikami, przez co wzbudził ciekawość pewnego klienta. Wywiązał się dialog:
K: "Ten rower to też na sprzedaż?"
Ja: "Nie, to taka ozdoba sklepu."
K: "Ale ta ozdoba jest brudna."
Ja: "... bo ta ozdoba jest używana..."
Mimo pogody, chyba pora umyć ostrzaka :P
Dziś już cieplutko, wieczorem tylko - 9,5 :)

