Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Praca/Nauka

Dystans całkowity:4962.60 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:111:17
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:55.20 km/h
Liczba aktywności:269
Średnio na aktywność:18.45 km i 0h 55m
Więcej statystyk
  • DST 15.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe co nieco

Niedziela, 14 lutego 2010 · dodano: 14.02.2010 | Komentarze 2

W końcu marne 15 km ładniej wygląda jak marne 9 km :)

Po południu pooglądać, jak "Kupidyn" (czyt. ktoś, kto wymyślił ten dzień) zrobił ludziom wodę z mózgu, czyli do pracy* :P
Śnieg dalej się dziś topił, jednak na mojej trasie nie było już go zbyt wiele, przez co nic mnie nie ochlapało :)
Wieczorem udało mi się wyjść z pracy parę minut szybciej, więc trochę pojeździłam :) Bardzo przyjemnie się jeździło, więc pod koniec trasy pomyślałam, że nie będzie co opisywać... Szybko się przekonałam, że jednak parę zdań będzie. Jak nigdy, noga mi spadła z pedału, w następstwie czego prawie spadłam z siodełka :D Chwilę potem pod klatką, spotkała mnie para podpitych panów, którzy zaczęli się ze mną spierać o wyższości innych pojazdów nad rowerem. Szybko obaliłam ich argumenty, po czym otrzymałam kilka (wprawdzie niezbyt wymyślnych) komplementów. Pora była się zmyć do domu :)

*W pracy na szczęście dowiedziałam się, że są jeszcze normalni ludzie, którzy myślą podobnie jak ja. A koledzy z pracy... mieli dobry humor i podzielili się nim ze mną chyba aż nadto ;D




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pogoni za "króliczkiem"

Sobota, 13 lutego 2010 · dodano: 14.02.2010 | Komentarze 8

A dokładniej za autobusem :)

Po 13 do pracy. Błoto okropne :( Wszelkie próby przyspieszenia kończyły się fiaskiem, żeby tylko tym czymś z ulicy nie dostać. Miałam po pracy jechać bardzo okrężną drogą, jednak myśl, że do domu też wrócę mokra, nie motywowała do jazdy.
I ostatecznie nie pojechałam... Za to ok. kilometr po wyjeździe, zobaczyłam autobus, który chce wyjechać z przystanku. To ja jednak miałam pierwszeństwo, a on zamiast spokojnie poczekać (nie wymusił jednak pierwszeństwa), to zaczął mi dawać znaki, żebym się pospieszyła... To się pospieszyłam. Przez ten wyścig, a właściwie dzięki niemu, w domu byłam po ok. 8 minutach od wyjazdu. Normalnie jadę 10-12 minut... Jak chcę, to potrafię :)


Nie pojechałam dłuższą trasą, żeby nie dostać błotem z ulicy... Dobrze, że wieczorem to wszystko trochę przymarzło, bo nawet nie chcę wiedzieć, jakbym po takim wyścigu wyglądała :P




  • DST 16.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rower szczęśliwy :D I ja też :D

Środa, 10 lutego 2010 · dodano: 11.02.2010 | Komentarze 0

Do pracy, z pracy nic ciekawego...

Oprócz wizyty u kolegi Krzysia, który naprawił mi rower :D Jak to ja, standardowo nie wyrobiłam się na umówioną godzinę, więc napisałam, że będę później. Wyszłam ponad pół godziny przed drugim czasem, ale... Musiałam jechać jeszcze wolniej niż wczoraj :( Nie jechało się tak źle, tzn. łańcuch nawet nie spadał...do pewnego momentu. Nagle w połowie drogi spadł raz, drugi, trzeci... Wtedy przestałam już liczyć, a rower miałam ochotę rzucić na środku ulicy i dalej pójść sama. Oczywiście o dalszej jeździe nie było mowy. Jednak po chwili znów się uparłam i dalej zakładałam spadający tylko z przedniej zębatki łańcuch.
Było nawet całkiem nieźle, zjeżdżając małą osiedlową uliczką. Ale... zaraz, zaraz – jak to możliwe, że jadę z górki nie pedałując??!! Spojrzałam na przód – łańcuch jest ok. Pojawiły się już najgorsze myśli, ale szybki rzut oka na tył... taak, tym razem poszedł tył. I tak będąc jeszcze daleko, musiałam iść pieszo.
Ostatecznie okazało się, że przyczyną takiego stanu była krzywa oś, która już skończyła swój żywot. Jak znajdę chwilę czasu i miejsce honorowe dla niej, to fotka też będzie :D
Następnie do pracy, a po pracy chwila jazdy inną drogą, żeby nacieszyć się naprawionym rowerem :D
Jeszcze raz dziękuję :)

Oczywiście, jak tylko dotarłam do pracy, od razu szczęśliwa pokazałam kierowniczce zużytą pamiątkę, w domu dokładnie to samo.
Czy to jeszcze zwykła radość czy już jakaś mania? Nie wiem, ale taka wcale mi nie przeszkadza :P




  • DST 8.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Latający" łańcuch

Wtorek, 9 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 2

Co za dzień.
Miałam mieć dziś wolne, ale rano dostałam smsa, że kierowniczka źle się czuje i czy przyszłabym do pracy. Dalej czułam się tak, jak wczoraj, ale nie było wyboru. Koleżanka, która mogłaby przyjść, jest akurat na urlopie, a ten dzień i tak będę miała później oddany, a wtedy nawet bardziej mi się przyda.
Niedawno pisałam, że chyba pora skrócić łańcuch. Ostatnio zaplanowałam, że właśnie dziś rano pojadę po spinkę… Ale skoro po południu do pracy, to pojadę jutro, a teraz trochę poleżę i nabiorę sił – pomyślałam.
Pech chciał, że pokonując już ponad połowę drogi, łańcuch spadł... Potem drugi raz, trzeci. Po tym zjechałam na chodnik, bo taka jazda była już niebezpieczna. Następnie czwarty i ostatecznie piąty raz znów spadł :( Po trzecim szłam już z nim pieszo, spóźniłam się 15 minut, a wcześniej przejeżdżając obok planowanego sklepu rowerowego pomyślałam, że przecież „teraz nie mam czasu”.
Jak dotarłam, zdziwiłam się, że kolega na mój widok zwija się ze śmiechu, a przerażona koleżanka spytała „Co się stało?!”. Jak przejrzałam się w lustrze już wiedziałam, o co chodzi. Przy poprawianiu brudnego łańcucha, chciałam poprawić niesforne włosy. Robiłam to dość delikatnie, aby ich nie pobrudzić...I nie zrobiłam tego, za to pół twarzy było w smarze...Ach, nie ma to jak pokazać swoje
prawdziwe oblicze :P

Wieczorem obawiałam się, że będę musiała skorzystać z komunikacji miejskiej, żeby jakoś dojechać, ale ostatecznie uznałam, że to tylko niecałe 5 km. I bardzo dobrze, że tego nie zrobiłam, bo chociaż jechało się baardzo wolno (nawet zielone światła mi uciekały), to chociaż nauczyłam się płynnie obracać korbami :) –tylko tak łańcuch mi nie spadał.
Chociaż przyznaję - była to jazda bardzo kobieca, delikatna... Dawno tak źle mi się nie jechało :P

Przy okazji zauważyłam, że nie muszę obawiać się szybkiej jazdy przy poluzowanym łańcuchu (oczywiście delikatnie poluzowanym), gdyż po tym jak mi spadał, rower powoli sam się zatrzymywał, bez gwałtownych odruchów. Można powiedzieć, że to były skidy w wersji bezłańuchowej :P

I jeszcze jedno, wracając do tematu mężczyzn: pierwszy raz ktoś mi w pracy wniósł rower na piętro :P Sama oczywiście też mogłam, ale gdy schodzący nowy (?) kolega zobaczył, jak go niosę, to rower tak szybko został zabrany z mojego ramienia jak na nie trafił :)




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorrrąca dziewczyna :D

Poniedziałek, 8 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 0

I to dosłownie :) Temperatury nie mierzyłam, ale czułam że jest przynajmniej 38.
Do pracy i z pracy.
Grzecznie w czapce, ledwie jadąc. Tzn. jechałoby się dobrze, ale przez nos nie mogłam oddychać (bo zatkany) i przez usta również (bo gardło obolałe). Ostatecznie biorąc wdech raz na jakiś czas, jadąc na delikatnym podduszaniu samej siebie, dojechałam :)
Dobrze, że w pracy miałam spokój, to mogłam trochę posiedzieć i odchorować na krześle...Na szczęście dzień szybko minął, a jutro można przeleżeć spokojnie caały dzień...
Muzyka na dziś:
[url=Mały edit: Ktoś wie, jak dodać linka z youtube, że działał poprawnie? Bo zauważyłam, że ten nie działa....




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

216 stopni + 9 km

Niedziela, 7 lutego 2010 · dodano: 09.02.2010 | Komentarze 3

Tych przechodzonych kilometrów jeszcze nie policzyłam, więc dziś nie ma.

:D Oczywiście tytuł to taki żarcik. Po prostu patrząc na to, co się od niedawna dzieje na BS, zaczęłam się zastanawiać, czy nie wpisywać ilości stopni, które dziennie przechodzę. W końcu mieszkam na 4 piętrze, więc w jedną stronę wychodzi 81 stopni plus w pracy 27… ciekawe ile by było, jak będą zajęcia na uczelni na trzecim piętrze :P Myślę, że gdyby to wchodziło w ranking, to miałabym szanse na bycie w czołówce :P

Do pracy i z powrotem.
Po ostatnich dniach jazdy bez czapki zatoki mi się odpłaciły z nawiązką. Ból, zatkany nos i znaczne pogorszenie komfortu życia i jazdy :( Jeszcze mi się dostało za taką jazdę od pani z pracy… Ale będę już grzecznie zakładać czapkę, dwa razy mi powtarzać nie trzeba :)
Zauważyłam też, jak niektórzy tylko czekają na takie momenty – normalnie, gdy ktoś zachoruje, to słyszy życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Ja w 80% słyszałam „to na pewno przez rower”….




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Shrekowy kotek" zawsze działa :D

Sobota, 6 lutego 2010 · dodano: 06.02.2010 | Komentarze 4

Tylko do i z pracy.
Już z samego rana rower spłatał mi dwa niemiłe figle.
Pierwszy to zrobienie obrotu korbami bez poruszenia się tylnego koła (co normalnie powinno się wydarzyć). Może to dlatego, że próbowałam wydostać się ze śniegu, ale wątpię, bo to nie pierwsza już taka sytuacja.
Drugi był zaraz po tym, tzn. łańcuch spadł z zębatek. Ponieważ spieszyłam się i to bardzo, założyłam łańcuch tylko na przednią zębatkę i chciałam pojechać dalej. Zapomniałam, że rower ma je dwie... Założyłam go tak nieszczęśliwie, że łańcuch zablokował się między tylną zębatką a kołem... A narzędzi brak, bo przecież po co zabierać na 5 km w jedną stronę :( O jakimkolwiek poruszeniu go mogłam zapomnieć. Miałam już raz nauczkę nie zabierając niczego, ale jak widać niewiele z niej wyniosłam. Cały czas zastanawiałam się, co zrobić, żeby móc go z powrotem założyć, ale tym razem pomysłów nie było... Kończąc pracę pogadałam chwilę z kolegą, któremu pożaliłam się na swój ciężki rowerowy los :P, po czym usłyszałam, że przecież on ma śrubokręt :D Nie miałam ochoty znów się brudzić (tym bardziej, że rano jak się okazało po spojrzeniu w lustro, byłam umazana smarem:D ), więc zrobiłam moją ulubioną wymuszającą minę :D
Dzięki temu kolega nie tylko pożyczył śrubokręt, ale i naprawił usterkę :)

Wiem, jestem okropna, ale jak się jest kobietą, to miło czasem to trochę wykorzystać :)




  • DST 9.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwilż :(

Środa, 3 lutego 2010 · dodano: 06.02.2010 | Komentarze 0

Praca.
Temperatura na plusie… Wcale mnie to nie ucieszyło, bo na ulicach zrobiła się delikatnie mówiąc powódź. Jechałam do pracy dłuugo, tzn. mimo że wyszłam wcześniej, spóźniłam się 5 minut. Ehh... wybrałam cierpienie, więc cierpię :) Po pracy jechało się zdecydowanie lepiej, bo zrobiło się chłodniej, a woda nie zamarzła, tylko zmieniła się w śnieżne błoto, co dokładniej oznacza, że nie chlapało :D Wyjeżdżając z pracy spotkałam kolegę (nawet już nie będę pisać kogo:D ), a że jechałam ulicą to trzeba było zawrócić... Nie było gdzie, to przeczekałam i wróciłam pod prąd :P Chyba rzeczywiście przygotowuję się już do bydgoskiego alleya :D Chwilę pogadaliśmy i pojechałam do domu.

Pora chyba skrócić łańcuch.

Ach, i nie ma to jak stłuc kolano. Ale nie… tym razem nie na rowerze, a w pracy. Uderzenie z całej siły w kant blatu...




  • DST 19.50km
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrzepanie roztrzepaniem gonione

Piątek, 29 stycznia 2010 · dodano: 29.01.2010 | Komentarze 2

Niby uważam się za osobę rozważną (a przynajmniej czasami :P), ale dzisiaj przeszłam samą siebie...

Tak w ogóle: dom-uczelnia-dom-praca-dom.

Na Grabową na egzamin z filozofii. Na szczęście zaczęło się i skończyło na przepisaniu oceny :) Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że osoba z którą nikt nie ma kontaktu zabrała z sekretariatu m.in. moją kartę egzaminacyjną... Mam czas do wtorku, żeby ją odnaleźć (i dziewczynę, i kartę).
Ale po kolei. Początkowo dowiedziałam się, że karty są w sekretariacie, więc od razu tam poszłam. Pani kazała przejść mi do drugiego pokoju i jej poszukać. Patrzę, a tam tylko 4 i 5 rok. Pytam i się dowiaduję, że wszystkie karty zabrane przez dziewczynę z mojego roku. Z powrotem na górę, żeby ją odnaleźć. Jak się okazało, ponoć już poszła, ale może zostawiła koleżance z mojej grupy, która jest piętro wyżej. Znowu na następne piętro, gdzie koleżanki też już nie było. Znów niżej, żeby dowiedzieć się o numer tamtej... ale z nią nikt nie ma kontaktu. Ehh... złapałam za telefon, żeby zadzwonić do koleżanki i przypomniałam sobie, że powinnam przecież trzymać maleńką słuchawkę w dłoni.
!!! Nie ma! Szybkie przejrzenie plecaka, potem górnych kieszeni kurtki, nawet czapki czy może tam nie schowałam (zawsze ją trzymam, żeby nigdzie nie chować i nie szukać). Biegiem do sekretariatu, bo tam odkładałam swoje rzeczy, mówię pani co jest i odruchowo złapałam za dolną kieszeń w kurtce. Jest :D Przeprosiłam za zamieszanie, ale pani za to ucieszyła się, że nie tylko starsi mają kłopoty z pamięcią :P Gdy wracałam do domu, zdałam sobie sprawę, że jednak coś zgubiłam. I zgubiłam - opaskę odblaskową, która gdzieś w środku musiała mi wypaść...
Karty niestety nie znalazłam, ale muszę to zrobić do wtorku.

Później do pracy. Smutna, bo wiedziałam, że tym razem nie pojadę na masę :( Ok. 17.30 przypomniało mi się, że "za pół godziny masa, ciekawe kto się pojawi...:(" Po 18.00 dalsze myśli, że "też bym sobie z nimi pojeździła:(" I nagle... nie pojechałam na masę, więc masa przyjechała do mnie :D:D Z tego co się dowiedziałam, to "aż" połowa masy, w składzie: Kita i Buzon :D Humor baardzo poprawił mi się do końca pracy i dalej mnie trzyma :D Dzięki za pamięć :)

Pisałabym dalej, co mnie dziś spotkało, ale i tak już się za dużo rozpisałam :)

Podsumowanie dnia:
- 2 razy niemile doczepiono się mnie i mojego roweru (niestety w pracy)
- miła niespodzianka w pracy + rozmowa z kolegą z pracy, który niedługo kupuje rower + po pracy zostałam zagadniona przez starszego pana, który jak się okazało też jest rowerzystą :)
Wychodzi 2:3, czyli dzień w końcu można zaliczyć do pozytywnych :)

Zdjęcie bardzo słabe, ale to dlatego, że robiłam je gdy sypało. Sypnęło naprawdę mocno, ledwie widziałam co przede mną się dzieje. A miałam je zrobić przy pierwszym przejeździe, to mi się nie chciało. I dostałam nauczkę.

Dla jasności - to jest rzeka Brda. "Odrobinkę" tylko przykryta śniegiem, pod którym jest lód... :)




  • DST 9.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu śnieg?

Czwartek, 28 stycznia 2010 · dodano: 28.01.2010 | Komentarze 6

Po południu do pracy. Na liczniku 2 stopnie na plusie, więc można się było spodziewać co będzie na ulicy. Znów pojawiła się myśl o błotnikach (ale i tak ich nie kupię). Nie dość, że wszystko i tak lądowało na mnie, to pewien kierowca w ramach "wdzięczności" za wyprzedzenie go na światłach podjechał na tyle blisko, że dostałam wszystkim co wypadło mu spod kół... Zła w końcu dojechałam do pracy, gdzie na szczęście mogłam się wysuszyć. Chyba zacznę zabierać coś na przebranie :)