Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

15-50

Dystans całkowity:5868.02 km (w terenie 22.00 km; 0.37%)
Czas w ruchu:154:50
Średnia prędkość:19.18 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Suma kalorii:613 kcal
Liczba aktywności:216
Średnio na aktywność:27.17 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 28.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście...

Czwartek, 10 grudnia 2009 · dodano: 10.12.2009 | Komentarze 4

Tym razem udało mi się wyjść jeszcze "za dnia" :)

Pojechałam odebrać wczorajsze zakupy - przejazd był trochę zmienioną trasą, bo chciałam zrobić to zdjęcie:


Anioły nie były jeszcze podświetlone, a gdy wracałam to tyle osób robiło sobie przy nich zdjęcia, że nie udało mi się już zrobić żadnego porządnego :/

Plus jazdy bez licznika: nie widząc jak szybko jadę (a właściwie, jak powinnam jechać), zaczęłam dostrzegać rzeczy, na które normalnie nie zwracałam uwagi :)


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 40.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miasto we mgle...

Środa, 9 grudnia 2009 · dodano: 09.12.2009 | Komentarze 12

W końcu porządniejszy dystans do wpisania :D

Rano na zajęcia - znowu się nie spóźniłam. Jazda bez widocznej godziny ma swoje plusy :P Po zajęciach powrót do domu. Mgła już o 13 była dość spora, czułam że widoki później się nie poprawią. Tylko jedna fotka, więcej chciałam zrobić podczas drugiej jazdy.

Mówiłam mu, że jak jestem na obcasach, to jazdy w terenie nie będzie... Nie posłuchał :P
Rower ustawiałam dobre kilka minut, a i tak nie wyszło tak, jak chciałam. Na więcej już nie miałam cierpliwości, bo ludzie przechodzący obok dziwnie się patrzyli na to, co robię :D

Po południu do sklepu niedaleko uczelni, więc znowu mogłam wrócić dłuższą trasą :)
Zdjęcie bardzo słabej jakości, ale chyba wszyscy się domyślają, co to za piękny widok :D

Nie jest to nawet połowa powstałego korka, a ta ilość na zdjęciu jest i tak już spora. Dawno nie widziałam tak zakorkowanej Bydgoszczy. Oczywiście zastój się wszędzie zdarza, ale musiałam się zmagać z samochodami nawet w takich miejscach, gdzie nigdy bym się nie spodziewała :) A jak mi to od razu poprawiło humor :D Początkowo chciałam zrobić więcej takich zdjęć, ale stwierdziłam, że gdybym zatrzymywała się przy każdym takim widoku, to jechałabym dwa razy dłużej :P

Potem na chwilę do pracy i również jechałam okrężną drogą.
Chyba potrzebna mi jest jakiś niezbyt szybka, ale dłuższa wycieczka :)

Bilans na dziś:
- "prawie" potrącona, gdy wymusiłam pierwszeństwo :P
- znów "prawie" potrącona, tym razem gdy ja miałam pierwszeństwo (napiszę tylko, że było to na środku r. Jagiellonów - niektórzy niestety znają to rondo aż za dobrze)
- powtórzę się, ale cudownie się jeździ z czystym i nasmarowanym łańcuchem :P

Po wymianie baterii licznik dalej nie działa... Nie wiem, kiedy kupię nowy, dlatego moje następne wpisy będą niestety bez czasu i średniej.




  • DST 22.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie nadążam za nim :)

Wtorek, 8 grudnia 2009 · dodano: 08.12.2009 | Komentarze 2

Tylko na zajęcia, które i tak zostały skrócone (wcale nie narzekam). Przyjechałam 2 min. przed rozpoczęciem :D Wyszłam z domu właściwie tak jak zwykle, co oznacza że musiałam mieć niezłe tempo, bo zwykle się wówczas spóźniałam :) To chyba zasługa jazdy bez licznika, dziś dodatkowo jeszcze bez zegarka, więc nawet nie wiedziałam, ile mi czasu zostało. Po zajęciach oczywiście powrót dłuższą trasą, podczas którego zdałam sobie sprawę, że to rower nadaje mi tempo, a nie ja jemu :) Czysty, dobrze naciągnięty łańcuch potrafi wiele zdziałać :D
Miały być dziś zdjęcia, ale nie wyszłam wcześniej z domu, gdyż zostałam zagadana (tak, tak, zagadana:P ), a wieczorne są tak słabej jakości, że lepiej ich nawet nie pokazywać :P

Oprócz zdjęć roweru pewnie byłoby jedno pokazującego wielkiego guza na czole, ale na szczęście w ostatniej chwili ominęłam ten słupek na środku chodnika (kto miał pomysł, żeby właśnie tam go postawić...) :)




  • DST 30.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

ZZZiiimno...

Czwartek, 3 grudnia 2009 · dodano: 03.12.2009 | Komentarze 0

Albo coś mnie dopada, albo temperatura gwałtownie spadła :D

Ubrana w dodatkowy sweter, czapkę i kaptur na głowie, wyruszyłam na zajęcia. Jadąc, uważałam na wszelkie dziury, a szczególnie już na tą, w którą wczoraj tak nieszczęśliwie wpadłam. Wczorajsze chyba jednak nic mnie nie nauczyło… Zapomniałam zabrać choćby łatek, nie mówiąc o innych narzędziach :P Na szczęście nie były potrzebne. W przerwie podjechałam do rowerowego, aby uzupełnić powietrze w oponach. Panowie bardzo mili, poprosiłam o max w tylnej… To nie był dobry pomysł :P Gdy wyruszyłam, jechało się dość dziwnie, tzn. koło przy każdym obrocie jakby „podskakiwało”. Szybko się zatrzymałam i okazało się, że kawałek opony wyszło z obręczy. Wróciłam do serwisu, gdyż do samodzielnej naprawy miałam aż długopis :D Po zajęciach, które się szybciej skończyły, okrężną drogą do domu i wieczorem na zakupy całe 2 km dalej :)

„Końca” mgły nie widać.




  • DST 22.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grudzień czas zacząć

Wtorek, 1 grudnia 2009 · dodano: 01.12.2009 | Komentarze 5

Początkowo na zajęcia. Wyjechałam jak zwykle za późno, ale tym razem się nie spóźniłam i zajęcia też były :D Po drodze spotkałam kolegę Mikołaja. Tym razem był bez ostrzaka, ale za to z dziewczyną. Skończył przed 14, kiedy ja dopiero zaczynałam zajęcia... Dzisiejsi maturzyści mają zdecydowanie za dobrze (ja tak dobrze wtedy nie miałam) :D

Siedząc na zajęciach... przepraszam, nudząc się :D usłyszałam, że samochody nie jadą z taką ciszą jak zwykle. I nagle zdałam sobie sprawę - pada! Rowerek został z nieosłoniętym siodełkiem... Nie pytajcie, jak się jechało z powrotem :) Tym razem powrót nie był jak zwykle, tylko szybką drogą do domu, żeby siodełko trochę wyschło przed kolejną małą trasą.

Wieczorem podjechałam do pracy, żeby wziąć zaświadczenie na uczelnię, o które prosiłam. Jechałam w deszczu, ale już w rowerowym stroju, więc nic nie było mi straszne. Przestraszyłam chyba za to moją kierowniczkę, która przeraziła się na widok mojej ubłoconej osoby. Dobrze, że widziała tylko mnie bez ostrzaka :D

Starałam się dziś trochę porozmyślać, ale słabo mi to szło, zwłaszcza że co chwilę albo jakiś samochód, albo pieszy. Szkoda, że nie zdążyłam pojechać w spokojniejsze miejsce.
Mimo wszystko przemyślałam sobie rowerowe plany na grudzień:
1) Przejechać do końca roku chociaż 4000 km (brakuje mi niecałe 400:D )
2) W zeszłym miesiącu moim celem było przejechać dziennie 20 km. Nie udało mi się codziennie, ale miesiąc zakończyłam i tak na plusie, z czego bardzo się cieszę :) Teraz postanowiłam, że moim dziennym dystansem będzie średnia wyliczona przez BS na poprzedni miesiąc, która wynosi 23,5 km. Nie wiem, czy mi się uda, ale to oznacza, że w grudniu muszę przejechać 728,5 km.
3) Z założenia będą to wycieczki samotne, gdyż po ostatnim ani ja nie mam ochoty na jazdę w towarzystwie, a już tym bardziej inni nie będą mieli chęci.
4) Ostatni punkt zostawię dla siebie... :)

Dalej bez licznika, gdyż nie mogę dotrzeć w końcu po baterię :P

Stwierdzam jedno: jazda bez licznika jest wolniejsza, ale jakże przyjemna :D




  • DST 34.48km
  • Czas 01:57
  • VAVG 17.68km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

71 Bydgoska Masa Krytyczna

Piątek, 27 listopada 2009 · dodano: 27.11.2009 | Komentarze 3

Rano do pracy. Jechało się bardzo sennie, gdyż ku mojemu zdziwieniu tym razem się nie wyspałam.

Po pracy szybko do domu, bo o 18 na MK, a ja musiałam jeszcze umyć i rower, i siebie :) Mycie roweru... powinnam zostawić w ogóle bez komentarza, gdyż takiej warstwy błota (a właściwie warstw) już dawno nie ścierałam - to nie było zwykłe mycie, ale szorowanie. W końcu znowu ujrzałam żółty kolor z naklejek na obręczach i przede wszystkim niebieski kolor części ramy. A ja się dziwiłam, co bike nagle taki szary się zrobił :D Zdecydowanie muszę go częściej myć (od razu jest lżejszy:) ).

Znowu na ostatnią chwilę na MK, koledzy żartowali, że czekali na mnie :P Na szczęście nie byłam ostatnią spóźnioną :) Było nas tylko 18, ale z tego co zauważyłam, nie było nikogo nowego, więc niestety tempo nie było wolne jak zwykle. Zakończenie na Starym Rynku, które dla kolegi na ostrym skończyło się ciekawiej niż dla innych :D Podjeżdżając, nie wyhamował przed tylnym kołem innego rowerzysty, co skończyło się dość efektowną, ale niegroźną wywrotką (Fiksiarzu, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz - wybacz - musiałam opisać:P ). Po oficjalnym końcu, rozpoczęły się rozmowy na temat następnej masy. Będzie ciekawie :) Potem jeszcze na godzinę musiałam wrócić do pracy (koledzy pojechali dalej:( ) i dojazd do domu okrężną drogą.




  • DST 17.88km
  • Czas 00:55
  • VAVG 19.51km/h
  • VMAX 39.80km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedyś w końcu dostanę mandat :)

Czwartek, 26 listopada 2009 · dodano: 26.11.2009 | Komentarze 2

Rano jak zwykle pojechałam na zajęcia. Nie dość, że nie mogłam z paroma osobami znaleźć sali, to odebrałam telefon, dlaczego nie ma mnie w pracy. Pierwsze, co pomyślałam, że kierowniczka żartuje ze mnie, bo w poniedziałkowym grafiku byłam zapisana na 12.30 dopiero i nic o żadnych zmianach nie wiedziałam. Niestety... okazało się, że sklep jest zamknięty :P Musiałam się zerwać z zajęć i jechać prosto do pracy. Dotarłam ok. 11.40 i siedziałam (a właściwie większość czasu stałam) już do wieczora na rocznej inwentaryzacji.

Powrót wcześniej niż był planowany (szybko się uwinęłyśmy:) ). Oczywiście nie był zwykły i normalny, bo w moim przypadku to wręcz niemożliwe :D Gdy byłam już jakieś pół przystanku od domu, zjechałam na lewy pas, bo i tak nic nie jechało (teoretycznie powinnam jechać jeszcze prawym). Po chwili słyszę - za mną samochód. To żeby nie wyminął mnie od strony krawężnika zjechałam na środek pasa. A jak zatrąbił, to dodatkowo zwolniłam. Jechałam ok. 20 km/h oglądając dobrze znane mi widoczki :P Zakręt oczywiście środkiem, co by mnie nie wyprzedził. Kolejny zakręt jeszcze szerszy, zjechałam na chodnik i okazało się, że to radiowóz jechał i trąbił na mnie. Dobrze, że nie włączył na mnie "koguta" :P

Założyłam dziś buty na płaskim i od razu słaby Vmax zrobiłam :)




  • DST 40.11km
  • Czas 01:57
  • VAVG 20.57km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny przyjemny dzień.

Środa, 25 listopada 2009 · dodano: 25.11.2009 | Komentarze 0

Rano na uczelnię. Nie, żebym się powtarzała, ale znowu jak się nie spóźniłam, to zajęć koniec końców nie było (ktoś oderwał kartkę o zmianie sali) :P Po zajęciach od razu do domu, bo wiedziałam, że jeśli pojadę okrężną drogą, to przed zmrokiem nie wyrobię się z późniejszą jazdą.

Trasa do Myślęcinka - była taka, jak poprzednio. Chciałam znowu jechać swoją ulubioną, ale takiego spokoju na niej na pewno nie znalazłabym, jak na ostatnio uczęszczanej. Droga jest wprost idealna – mało samochodów, ale dużo biegaczy i trochę rowerzystów – liczę, że tych ostatnich będzie jeszcze więcej :D Oczywiście ma swoje minusy – momentami jest dużo błota, a przy dzisiejszym pogodnym i suchym dniu, wracając, wyglądałam dziwnie ubłocona od stóp po same włosy (zauważyłam to w domu dopiero) :D

Niestety nie przejechałam podwójnie trasy, gdyż nie zdążyłam, ale i tak jestem zadowolona :)

Ach, zapomniałam dodać, że z tempa też jestem zadowolona, szczególnie, że przez pół dnia zdążyłam zjeść tylko małą drożdżówkę :P




  • DST 19.12km
  • Czas 01:05
  • VAVG 17.65km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pora przytyć

Wtorek, 24 listopada 2009 · dodano: 24.11.2009 | Komentarze 1

Bo niezamierzone podnoszenie przedniego koła staje się powoli niebezpieczne :) Tak to jest, jak rowerzystka i rower ważą tyle, co powinna sama rowerzystka :P

Dziś tylko na uczelnię, oczywiście w obcasach :) Miałam z rana pojeździć, ale cały dzień brzydka pogoda i sobie odpuściłam (wiem, nie powinnam się przyznawać). Średnia też dzisiaj cienka, ale jak pomyślałam, że na Bełzy znowu będę miała darmowy prysznic, to pojechałam chodnikiem. W ogóle to jest dość dziwna ulica – jak jadę z góry to zawsze pod wiatr, a jak jest deszcz, to woda nigdy nie spływa i potem mam wszystko na sobie. Ale to jest najkrótsza droga na uczelnię, więc nie mam innego wyjścia :P

Powrót jak zwykle okrężną drogą. Deszcz mi dziś nie odpuścił – nie chciałam wcześniej prysznica, to później dostałam kąpiel :D Koło poślizgnęło się na krawężniku, a że ja w obcasach i nie przywiązana no nosków, to nie uchroniłam się przed upadkiem. Gdyby to był zwykły upadek, to jeszcze bym to zniosła, ale jak to ja musiałam oczywiście wpaść prosto w kałużę :P Efekt: obite kolano i zdarta część owijki. Kolano zniosę, ale biednej owijki już nie :)


Kategoria 15-50, Praca/Nauka


  • DST 43.31km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wpuszczona w maliny

Poniedziałek, 23 listopada 2009 · dodano: 23.11.2009 | Komentarze 3

A dokładniej wypuszczona w las :D

Rano do pracy, pięknie jechało się o 6 rano, gdy jeszcze nie wszędzie sygnalizacja działała :) Chyba jako obuwie na rower zacznę wybierać obcasy, bo jedzie się w nich o wiele lepiej niż na płaskim :P Z pracy trochę wcześniej, szybki powrót do domu (za sprawą dwóch autobusów za mną)i dylemat - uczyć się od razu i potem na rower czy najpierw na rower i potem nauka. Za oknem słońce próbowało się przebić przez chmury i tym skutecznie mnie przekonało do siebie. Trasa miała być standardowa, ale gdy wychodząc pomyślałam, że większość trasy będzie krajówką, to sobie odpuściłam. Pojechałam za to do Myślęcinka, szybko przejechałam piękny asfalcik w jedną i drugą stronę, i powrót do domu. Miałam jechać do domu Gdańską, ale gdy pomyślałam, że za mną już większość podjazdów i teraz czekają zjazdy, to wróciłam tą samą trasą. Skończyła się zdecydowanie szybciej niż planowałam :)
Gdy później chciałam chwilę odpocząć i wolniej jechać, to jakiś młody rowerzysta próbował się ze mną ścigać, ale nie miał żadnych szans :) Dałam mu chwilę, żeby się nacieszył przewagą, ale na ścieżce było dość wąsko i zaczął mnie zbyt spowalniać, dlatego podjechałam, chwilę zagadałam i pojechałam już sama.

To był bardzo miły dzień.