Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

15-50

Dystans całkowity:5868.02 km (w terenie 22.00 km; 0.37%)
Czas w ruchu:154:50
Średnia prędkość:19.18 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Suma kalorii:613 kcal
Liczba aktywności:216
Średnio na aktywność:27.17 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 19.50km
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Roztrzepanie roztrzepaniem gonione

Piątek, 29 stycznia 2010 · dodano: 29.01.2010 | Komentarze 2

Niby uważam się za osobę rozważną (a przynajmniej czasami :P), ale dzisiaj przeszłam samą siebie...

Tak w ogóle: dom-uczelnia-dom-praca-dom.

Na Grabową na egzamin z filozofii. Na szczęście zaczęło się i skończyło na przepisaniu oceny :) Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że osoba z którą nikt nie ma kontaktu zabrała z sekretariatu m.in. moją kartę egzaminacyjną... Mam czas do wtorku, żeby ją odnaleźć (i dziewczynę, i kartę).
Ale po kolei. Początkowo dowiedziałam się, że karty są w sekretariacie, więc od razu tam poszłam. Pani kazała przejść mi do drugiego pokoju i jej poszukać. Patrzę, a tam tylko 4 i 5 rok. Pytam i się dowiaduję, że wszystkie karty zabrane przez dziewczynę z mojego roku. Z powrotem na górę, żeby ją odnaleźć. Jak się okazało, ponoć już poszła, ale może zostawiła koleżance z mojej grupy, która jest piętro wyżej. Znowu na następne piętro, gdzie koleżanki też już nie było. Znów niżej, żeby dowiedzieć się o numer tamtej... ale z nią nikt nie ma kontaktu. Ehh... złapałam za telefon, żeby zadzwonić do koleżanki i przypomniałam sobie, że powinnam przecież trzymać maleńką słuchawkę w dłoni.
!!! Nie ma! Szybkie przejrzenie plecaka, potem górnych kieszeni kurtki, nawet czapki czy może tam nie schowałam (zawsze ją trzymam, żeby nigdzie nie chować i nie szukać). Biegiem do sekretariatu, bo tam odkładałam swoje rzeczy, mówię pani co jest i odruchowo złapałam za dolną kieszeń w kurtce. Jest :D Przeprosiłam za zamieszanie, ale pani za to ucieszyła się, że nie tylko starsi mają kłopoty z pamięcią :P Gdy wracałam do domu, zdałam sobie sprawę, że jednak coś zgubiłam. I zgubiłam - opaskę odblaskową, która gdzieś w środku musiała mi wypaść...
Karty niestety nie znalazłam, ale muszę to zrobić do wtorku.

Później do pracy. Smutna, bo wiedziałam, że tym razem nie pojadę na masę :( Ok. 17.30 przypomniało mi się, że "za pół godziny masa, ciekawe kto się pojawi...:(" Po 18.00 dalsze myśli, że "też bym sobie z nimi pojeździła:(" I nagle... nie pojechałam na masę, więc masa przyjechała do mnie :D:D Z tego co się dowiedziałam, to "aż" połowa masy, w składzie: Kita i Buzon :D Humor baardzo poprawił mi się do końca pracy i dalej mnie trzyma :D Dzięki za pamięć :)

Pisałabym dalej, co mnie dziś spotkało, ale i tak już się za dużo rozpisałam :)

Podsumowanie dnia:
- 2 razy niemile doczepiono się mnie i mojego roweru (niestety w pracy)
- miła niespodzianka w pracy + rozmowa z kolegą z pracy, który niedługo kupuje rower + po pracy zostałam zagadniona przez starszego pana, który jak się okazało też jest rowerzystą :)
Wychodzi 2:3, czyli dzień w końcu można zaliczyć do pozytywnych :)

Zdjęcie bardzo słabe, ale to dlatego, że robiłam je gdy sypało. Sypnęło naprawdę mocno, ledwie widziałam co przede mną się dzieje. A miałam je zrobić przy pierwszym przejeździe, to mi się nie chciało. I dostałam nauczkę.

Dla jasności - to jest rzeka Brda. "Odrobinkę" tylko przykryta śniegiem, pod którym jest lód... :)




  • DST 26.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Mikołajowa Masa Krytyczna

Piątek, 25 grudnia 2009 · dodano: 26.12.2009 | Komentarze 7

Pora w końcu rozprostować kości i spalić trochę kalorii. Nadarzyła się ku temu idealna okazja - Masa Krytyczna. Ja - ubrana w mikołajową czapkę, rower - w choinkę :P pojechaliśmy jak zwykle na parę minut przed 18. Przejeżdżając obok przystanku autobusowego, na którym było parę osób, w tym jak się okazało dziecko, usłyszałam "Cześć Święty Mikołaju!". Nie ukrywam, poprawiło mi to humor jeszcze bardziej :D

Na miejscu było tylko, a może i aż 9 osób (plus ja).

Gdyby ktoś się kiedyś czepiał, że nie ma mojego zdjęcia. Rozmazane, ale jest :P


"Świąteczna" kierownica.

Trasa początkowa miała być krótsza, ostatecznie długość wyniosła prawie 20 km. Pod koniec masy, odbył się konkurs na najlepiej przystrojony rower - były tylko 3 takie rowery i 3 nagrody, więc tym samym nie było przegranych :) Sędziom oczywiście dziękuję :)
Poza tym otrzymałam jeszcze prezent w postaci metalowych nosków, których długo nie mogłam sobie sprawić :D Buzon, jeszcze raz dziękuję :)


Masa w komplecie.


Specjalnie na Święta "udekorowane" paznokcie. Jakość oczywiście nie powala, ale co zrobić jak ze mnie taka "profesjonalistka", która miała niecałą godzinę na naukę i stworzenie "dzieła" :P

Więcej zdjęć:
http://picasaweb.google.pl/masa.bydgoszcz.pl/SwiatecznaMikoAjowaMasaKrytyczna#
http://picasaweb.google.pl/przemyslaw.jakubczyk/Masa#




  • DST 26.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grzejnik zepsuty.

Niedziela, 20 grudnia 2009 · dodano: 23.12.2009 | Komentarze 0

Mowa oczywiście o osobistym, wewnętrznym grzejniku, który tym razem zrobił sobie wolne :)

Przed 7 do pracy, wprawdzie tylko na parę godzin, ale jednak. Wieczorem na krótki wyjazd, w trakcie którego miałam 2 "prawie" bliskie spotkania z psami. Prawie, bo:
1) jakieś 2 metry przede mną z bramy wybiegł jak szalony owczarek niemiecki. Jakbym była te 2 metry dalej, to nie wiem co by ze mnie dzisiaj zostało. Oczywiście ze strony właściciela zero reakcji.
2) parę minut później kobieta idąca z psem, postanowiła nieoczekiwanie zawrócić. Stworzenie na mój widok pokazało swoje piękne zęby i doskoczyło do mnie. Zdążyłam odjechać.

Poza tym o wiele gorzej się jeździło przy -13, jak przy -15 dnia poprzedniego.

To nie był dobry dzień.




  • DST 28.50km
  • Temperatura -15.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

4000 przekroczone

Sobota, 19 grudnia 2009 · dodano: 20.12.2009 | Komentarze 10

A dokładniej przejechane :) Są to km liczone od lutego, gdyż w styczniu nie interesowało mnie to, ile jeżdżę, a była to po prostu beztroska jazda. Szczerze mówiąc brakuje mi tego, ale te czasy pewnie już nigdy nie wrócą. Dzisiejszym dystansem przekroczyłam tę pełną liczbę o niecałe 2 km :P

Rano, tzn. po 6 wyjazd do pracy. Plusem jazdy do pracy w weekendy są w końcu puste ulice, kiedy nie muszę uważać na samochody tak jak zwykle. Powrót inną trasą, gdyż chciałam zrobić zdjęcie jednego ze swoich ulubionych miejsc tutaj. Znów nie wyszło to tak, jak chciałam, bo bezlistne gałęzie sporo zasłaniały widoki. A wyżej już nie mogłam wejść :)


Nie mogło zabraknąć zdjęcia roweru, który musiał znieść trudy dostania się do powyższego miejsca. Jazda na nim przez krzaki po śniegu, pod którym był piach i dziury nie była wcale taka łatwa. Ale kto powiedział, że musi być :)

Jest to tylko jego część, która pokazuje już i tak zbyt wiele. Reszty lepiej nie pokazywać (prawie już nie pamiętam, jak wyglądał, gdy był czysty:) )

Wieczorem trasa inna, zahaczająca o drogerię. Niestety nie kupiłam tego, co chciałam - w ogóle odechciało mi się zakupów, gdy zobaczyłam kolejkę do jedynej czynnej kasy :P
W drodze znowu zaliczyłabym ten sam krawężnik, co wczoraj. Dziś jednak byłyby dodatkowe atrakcje - trzymałam kierownicę jedną ręką, gdy zaczęłam na niego wjeżdżać. A wszystko to wina spodni, które postanowiły odsłaniać mi plecy w najmniej odpowiednich momentach :P

Hasło dnia: Nienawidzę mieć zmarzniętych ud :/




  • DST 21.00km
  • Temperatura -13.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coś jest nie tak :)

Piątek, 18 grudnia 2009 · dodano: 18.12.2009 | Komentarze 3

Jak czytam inne blogi i patrzę na rowerzystów na mieście, to odnoszę wrażenie, że coś jest ze mną nie tak. 3 pary skarpetek, 3 pary rękawic, szalik, czapka i jeszcze zimno. A ja... 2 pary skarpetek, 1 bazarowa para rękawiczek, bez szalika (bo nie lubię), ale w czapce i narzekam, że przy -10 jest mi za ciepło :P

Najpierw na szybkie zakupy. Miałam przy okazji zrobić zdjęcie pewnego miejsca, niestety nie zdążyłam przed zmrokiem. Przedzieranie się przez krzaki i zasypane śniegiem dziury poszło na marne :D

Wieczorem trasa standardowa, niestety skrócona. Nie z braku czasu, ale tym razem dałam się pokonać pogodzie... -13 to chyba trochę za dużo jak na mnie. A może po prostu nowe skarpetki nie spisały się tak, jak powinny. Ogólnie było mi ciepło (może odrobinę za ciepło nawet:P ), tylko przez zmarznięte stopy, musiałam wrócić do domu szybciej. Widziałam, że taka temperatura ma być do niedzieli, ale jeśli sprawdzi się tak jak zwykle, to szybkiego ocieplenia nie będzie :D

Trasa jak zwykle z niespodziankami. Zdarzenie było dość pocieszające, bo oznacza że mam jednak trochę techniki w panowaniu nad rowerem :D Chodniki obsypane śniegiem (nie, drogowców wcale śnieg nie zaskoczył:P ), więc nie dało się zauważyć wszystkiego... Pewnego krawężnika również. Żeby nie było tak łatwo, to nie jedno koło się na nim poślizgnęło, a oba naraz. Próba powrotu do normalnej jazdy trwała parę ładnych obrotów korbą (musiałam wyglądać dość komicznie :D ), ale wybrnęłam. Do tej pory się dziwię i zastanawiam, jak mi się to udało bez zdjęcia nóg z pedałów :)

Jak już pisałam bez zdjęć, ale tym razem z piosenką. Specjalna dedykacja dla Klosia - pisałeś, że lubisz jak kobieta mówi po rosyjsku, w tym wypadku akurat śpiewa :)

Tytuł "Zimowy sen" pasuje do aktualnej pogody.


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 30.00km
  • Temperatura -9.0°C
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Atrakcja śnieżnego dnia :)

Czwartek, 17 grudnia 2009 · dodano: 17.12.2009 | Komentarze 5

Oczywiście pierwszy wyjazd był na zajęcia. Spóźniłam się delikatnie mówiąc dużo, gdyż zajęcia zostały przesunięte o ponad pół godziny... Na szczęście były dość luźne, więc za wiele nie straciłam. Poza tym musiałam jechać znacznie wolniej, gdyż w końcu spadł śnieg :D Nie jest go wprawdzie dużo, ale lepsze coś niż nic :) Jest go jednak na tyle, że udało mu się przysłonić ścieżkę rowerową - teraz już nikt nie zwraca uwagi na to, czy idzie po chodniku.

Tłumacząc tytuł, zauważyłam że byłam dziś sporą atrakcją. Jak zwykle ostatnio, założyłam obcasy i pojechałam. Dla wielu mijanych osób musiało to być dość niezwykłe, bo zbyt często za długo przyglądali się jak jadę :) A jechało się prawie normalnie - prawie, bo czasami przednie bądź tylko koło wpadało w poślizg (udało się cało z tego wyjść).
Dwa zdjęcia zrobione w drodze powrotnej:

Niestety nie było jeszcze pełnego oświetlenia, ale komin "złapany" :)


Zdjęcie dość szare, nie ukazuje piękna mieszkania w mieście z rzeką płynącą przez centrum. Ma jednak "to coś" :)

Wieczorem na skróconą jazdę - niestety nie było czasu na więcej. Rozpadało się już konkretnie, oczywiście dostawałam płatkami prosto w twarz :) Mimo "łysej" opony, śnieg cudownie skrzypiał pod rowerem... ach, mogłabym tak pojeździć, oj mogłabym :D

Podsumowując:
1) Obawiałam się, że jazda w śniegu może przerosnąć moje możliwości, jednak tak się nie stało. Jeszcze 3-4 miesiące temu pod wpływem poślizgów leżałabym pewnie nie raz, dziś spokojnie mogłam opanować rower, nawet na śliskich nawierzchniach.
2) Pytanie do ostrokołowców, gdyż miałam dość nieprzyjemne zdarzenie:
Czy łańcuch może przesunąć się o jeden otwór nie spadając z zębatek?
Musiałam dziś ostrzej zahamować. Trwało to ułamki sekundy, ale po tym jak to zrobiłam, rower nie wyhamował od razu, tylko poczułam jakiś przeskok i znów mogłam poprawnie hamować. Dodam, że łańcuch nie jest idealnie napięty, jednak nie na tyle luźny, żeby zrobić coś takiego. Tak, wiem że to praktycznie niemożliwe, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy (niby wszystko działa poprawnie).
3) Dopóki jest śnieg, postaram się wcześniej wstawać, żeby mieć trochę czasu na nacieszenie się nim podczas jazdy :) A teraz do dalszej nauki...




  • DST 34.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Albo termometr zesputy, albo mój organizm :P

Środa, 16 grudnia 2009 · dodano: 16.12.2009 | Komentarze 0

Brak weny na pisanie...

Rano na uczelnię. Na szczęście bramka do "rowerowego parkingu" była otwarta, więc nie musiałam jeszcze pędzić po kluczyk :) Po zajęciach oczywiście zobaczyłam, że mój rower ma towarzystwo. Cieszę się, że nie jestem jedyna, która tam dojeżdża :)

Wieczorem trasa ta sama co zwykle, tylko tym razem w odwrotną stronę. Rzeczywiście w tę stronę chyba częściej się zjeżdża, bo przejechałam ją szybciej niż zwykle. Do południa było mi dość zimno, dlatego później ubrałam się już cieplej. Jak się okazało nawet za ciepło...
Pewnie jak się w końcu zacznę odpowiednio ubierać, to zima się skończy :)




  • DST 18.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rowerowe zaliczanie

Wtorek, 15 grudnia 2009 · dodano: 16.12.2009 | Komentarze 6

Szybki wpis w przerwie od nauki rosyjskiego :)

Tylko na zajęcia i z powrotem. Oczywiście ubrałam się nieodpowiednio do pogody (jak zwykle, myślałam że jest cieplej), więc cierpiałam, szczególnie w drodze powrotnej - nie zamierzałam skracać sobie trasy tylko ze względu na temperaturę. W końcu czego nie robi się dla roweru :D

Dzisiejsze zaliczenie z konwersacji miało niespodziewany przebieg... Tematem do omówienia był czas i porządek dnia. Oczywiście w mojej (tym razem dość skromnej:P ) wypowiedzi nie mogło zabraknąć słówka o rowerze. Chciałam opowiedzieć tylko o tym jak często i ile przejeżdżam, a skończyło się na tym, że po polsku objaśniłam wykładowcy działanie ostrego koła :D Chciałam po rosyjsku, ale po pierwsze nie znam jeszcze tłumaczenia wszystkich części rowerowych, a po drugie niewiele osób spoza rowerowego grona kojarzy polską nazwę "ostre koło", a co dopiero rosyjską "глухарь".
Pewnie powiedziałabym dużo więcej o rowerze, ale miałam bardzo ograniczony czas :)




  • DST 34.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimno, coraz zimniej...

Niedziela, 13 grudnia 2009 · dodano: 13.12.2009 | Komentarze 2

Przed 7 do pracy. Przyjemna, szybka jazda - mało samochodów, co tym bardziej cieszy. Miałam wrażenie, że rano jest cieplej niż wieczorem :) Nowa koleżanka w pracy jeszcze nie jest przyzwyczajona do mojego rowerowego samozaparcia: "Chyba nie chcesz powiedzieć, że przyjechałaś na rowerze w tych obcasach?" - "Tak, właśnie w nich." (mają tylko "kilka" cm) :P

Miało zostać tylko te 10 km, tym bardziej że cały dzień źle się czułam i marzyłam tylko o tym, żeby znaleźć się w końcu w łóżku. Jednak chęć jazdy była silniejsza ode mnie :D Przejechałam tę samą trasę co wczoraj (nawet się cieplej ubrałam, co do mnie niepodobne:P ), dziś udało się odrobinę szybciej :) Niestety wszystko ma swoje plusy i minusy - pora zmierzyć sobie temperaturę :P

Chciałam zrobić dziś zdjęcie pięknie oświetlonemu hotelowi "Słoneczny Młyn", niestety mój aparat w komórce wieczorem wymięka :/




  • DST 26.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czerwone światło źródłem dodatkowego stresu.

Sobota, 12 grudnia 2009 · dodano: 12.12.2009 | Komentarze 4

Miała być setka.. wyszło tyle, ile widać. Miał być toruński Alleycat... było kręcenie po mieście.

Miałam dzisiaj w ogóle nie wychodzić, ale uznałam, że skoro zrobiłam sobie to co zrobiłam (nie pojechałam do Torunia), to chociaż przejadę te parę km i się trochę odstresuję. Opisu też nie miało być, ale...

Początkowo pojechałam dobrze znaną mi trasą. Na pewnym rondzie oczywiście czerwone dla pieszych i dla samochodów (jechałam ścieżką rowerową - trzeba nacisnąć przycisk, żeby przejść). Zatrzymywać się nie zamierzałam, więc postanowiłam sobie poprawić trochę nastrój. Przyspieszyłam, stanęłam na pedałach, żeby wszyscy kierowcy mnie zauważyli :P Jedno, drugie czerwone, wyjazd na ulicę... Nagle zobaczyłam niebieskie, migające światło. Podniosłam głowę i usłyszałam znajomy dźwięk policji. Na moje szczęście okazało się, że stali po przeciwnej stronie do kierunku mojej jazdy (pasy oddzielają tory tramwajowe), więc zdążyłam po prostu odjechać. Pierwsza moja myśl przy tym: "dostanę pierwszy w życiu mandat". Potem - "nie mogę dostać mandatu, gdzie tu pojechać" - nie żebym chciała uciec :P Pech w tym, że jest to akurat miejsce, gdzie są tylko ulice bez ścieżek między blokami (bloków tam po prostu brak, są domki jednorodzinne). W końcu znalazłam upragnione ścieżki, objechałam je i mogłam jechać dalej.

Oczywiście mógł to być tylko zbieg okoliczności i wcale to nie było skierowane do mnie, ale tego się nie dowiem... i wcale nie mam ochoty :)

Podsumowując: Nigdy więcej na czerwonym... nie będę tak bezmyślnie przejeżdżać :P


Kategoria 15-50, Z Żyletą