Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z Żyletą

Dystans całkowity:9502.83 km (w terenie 22.00 km; 0.23%)
Czas w ruchu:237:29
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:55.20 km/h
Suma kalorii:613 kcal
Liczba aktywności:381
Średnio na aktywność:24.94 km i 1h 25m
Więcej statystyk
  • DST 56.90km
  • Czas 03:00
  • VAVG 18.97km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoski Festwial Rowerowy

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 27.04.2010 | Komentarze 0

Połączony z akcją "Cała Bydgoszcz na rowery".

Miałam wstać już o 7, ale "normalni" ludzie o takiej porze nie wstają w niedzielę, żeby zaraz pojechać do sklepu... Wstałam więc później :P

Najpierw sprawdzenie dętki, czy trzyma powietrze. Jak się okazało, to nie jest jedyna dziura, gdyż powietrza było mniej, niż wczoraj. Trzeba było gdzieś podjechać, żeby zdobyć dętkę (po co zapasowa w domu:P ). Szybki podjazd do najbliższego marketu i zakup dętki z jedynym oznaczeniem "28" z wentylem samochodowym.

Nie sprawdzałam jak dokładnie wygląda wentyl i to był błąd... W domu przy zakładaniu najpierw okazało się, że dętka jest za duża! Spokojnie weszłaby na większe koło, przez co w ogóle ledwie się zmieściła w oponę. Następnie okazało się, że dętki nie da się napompować, ponieważ wentyl ma jakieś zabezpieczenie, które trzeba byłoby czymś odkręcić. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałam, mimo że z takimi wentylami miałam już do czynienia. Nie dało się odkręcić, a nie było czasu, aby dalej z nim walczyć - byłam umówiona z kolegą, aby razem pojechać na start przejazdu. Ponownie założyłam starą dętkę - wolałam jechać bez powietrza niż wcale nie pojechać :D I tak jechałam przez większość czasu na flaku, ponieważ dętka nie miała zamiaru być nawet odrobinę łaskawsza.

Na starcie wypełniliśmy kupony i dostaliśmy koszulki. Niestety najmniejszy rozmiar się skończył, zostały M-ki. W sam raz na rowerową koszulkę do spania ;) Start miał być o 12.10, ale przesunięto go na 12.00, przez co wielu rowerzystów nie zdążyło na przejazd.

Oczywiście się kręcę :P


Meta w Myślęcinku, gdzie każdy mógł odebrać wafelka i wodę "na kartkę" :P Jak za dawnych czasów :D

Więcej nie ma co się rozpisywać, bo można by pisać bez końca. Było meeega pozytywnie. Z tego co wyczytałam, było ok. 1000 rowerzystów! A jednak ktoś roweruje w tej Bydgoszczy :)









Jak widać, w zawodach może startować każdy, nawet gdy rower nie ma jeszcze pedałów :D

Oprócz niego, była również pewna kilkulatka, która jeździła na monocyklu. Jeździła... śmigała na nim! - niejeden dorosły mógłby jej pozazdrościć takich umiejętności. Aż strach pomyśleć, co będzie za 10 lat :D

Bilans weekendu:

1) W 2 dni przejechałam prawie tyle, co przez poprzedni tydzień :P Chciałam, żeby ten tydzień był lepszy i był :)
2) Chyba drugi w karierze złapany kapeć na trasie. Nie chcę zapeszyć, ale chyba jestem pod tym względem szczęściarą :P
3) Po setce żadnych zakwasów, dziś mogłam spokojnie jechać dalej.
4) 8 - tyle siniaków naliczyłam na nogach. 5 Na prawej i 3 na lewej :)
5) x - tyle bardzo trudno zmywalnych rowerowych "tatuaży" miałam na nogach.
6) xx - tyle razy odkręcałam i przykręcałam tylne koło.

7) Jak zwykle byle do przodu :)


Komentarz do zdjęć z weekendu - oprócz zdjęcia z bicyklem i koszulką, reszta jest znaleziona w internecie.




  • DST 128.12km
  • Czas 06:06
  • VAVG 21.00km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgosko-toruńska "setka" :D

Sobota, 24 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 6

Aaa, to był szalony dzień. Bardzo pozytywnie rozpoczęty i zakończony :D

A zaczęło się tak... To był dzień, w którym miałam iść do pracy, jednak jak się umówiłam z kierowniczką kilka dni wcześniej, mogłam mieć wolne, dzięki czemu zrealizowałam swój plan :)

Zaraz po obudzeniu, okazało się, że zaspałam. Miałam wstać przed 8, a obudziłam się po 9. Taak, nawet 2 budziki sobie ze mną nie poradziły :P

Szybkie wstanie, przyszykowanie się, napięcie łańcucha i jazda do rowerowego, w celu napompowania opon. Mam tylko pompkę ręczną, poza tym po co mam kupować inną, skoro i tak mam zawsze za darmo :P Nie zdążyłabym dojechać do tego, co zwykle, dlatego podjechałam do najbliższego. I co usłyszałam? W pierwszym, że nie ma czasu na takie sprawy, a w drugim, że przecież mogę podjechać na stację. Owszem mogę, ale w tylnym kole mam wentyl Presta i z tym już nic nie zrobię. Pierwszy mężczyzna z łaski zgodził się tylko na tył, ale drugi, który zajął się moimi kołami, był na tyle miły, że dodał przedniemu też trochę powietrza :) Jak widać, dla niektórych minuta drobnej pomocy to zdecydowanie za dużo :)

Następnie szybki zjazd na jarmark, aby sprezentować mamie nalewkę, a tacie smalec. Oczywiście wszystko pochodziło z domowych wyrobów, co dało się odczuć (można było smakować przy każdym stoisku) ;)

Do Torunia miałam wyjechać o 12, ale o tej godzinie dopiero dotarłam do domu, więc szybka kawa, dwa ciastka na śniadanie (pierwsze!), zabranie stroju i ruszyłam. Teraz wyjaśnię o co chodzi - pojechałam do Torunia na Elegancką Masę Krytyczną :) Nie mogłam odpuścić tej właśnie masy - w końcu u nas jeszcze takiej nie było, a trzeba pokazać innym bydgoskim (i toruńskim) dziewczynom, że można jechać w każdym stroju. W moim wypadku jeszcze na ostro :D Dotarłam w rekordowym dla siebie czasie - ponad 40 km przejechane w ok. 1h 30 min. :D Po wizycie w centrum i dojeździe na masę, licznik pokazywał średnią prędkość 25 km/h :D Może dla innych jest to norma, ale ja jeszcze takiej średniej nie osiągnęłam, więc ogromnie się cieszę :D Przed masą jeszcze szybko się przebrałam we wczorajszy testowy strój, który zresztą zdał egzamin :)

Jak widać, wcale nie miałam ochoty na konkurs, poza tym słońce mnie porządnie oślepiało :P




Chyba lepiej wyglądam w takim stroju jadąc niż stojąc ;)


Bydgoska ekipa w komplecie:


Reklama Masy Krytycznej:


W rytmie reggae :)


Najlepszy przyjaciel człowieka - pies i rower :D


Jechali z nami całą trasę :) Jadąc na miejsce startu, minęłam tego pana, widząc jak pies szarpnął go, próbując złapać gołębie. Bez problemu utrzymał równowagę. Podziwiam!

Po masie podjechaliśmy jeszcze na herbatę do siedziby stowarzyszenia Rowerowy Toruń.

Powrót standardowo miał być samotny, jednak ostatecznie jechałam z Witkiem i Wojtkiem. I tu złapał mnie kryzys. Ta wycieczka miała być również drugim testem - czy jestem na tyle wytrzymała fizycznie, aby przejechać ponad 100 km na raz. Nie jestem :( Trzymałam się zwykle na końcu, czasem w środku i próbując prowadzić naszą trójkę, jednak zbyt szybko opadałam z sił. Co zabawne, gdy złapał mnie ostateczny kryzys, zbierałam jeszcze resztki sił i znów mogłam jechać ok. 30 km/h. Tabliczka Bydgoszczy pojawiła się dość niespodziewanie, gdzie nastąpiła przerwa i zajadanie się słodyczami :P Może pewna fotka do mnie dotrze, to dodam w którymś z następnych opisów :D

I tu cudowna jazda się kończy... Jadąc przez Fordon pojawiło się wiele dziur. Zbyt wiele. I zbyt wiele szkła, jak się okazało. Nagle poczułam, że tylne koło nie jedzie tak dobrze, jak wcześniej i za bardzo obijam obręcz. Stanęłam, patrzę, macam - Nie!!! Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale w końcu mnie trafiło - flak :( Uznałam, że nie ma sensu łatać dętki na ostatnich 10 km i pompując co jakiś czas koło jakoś dojadę. Ostatecznie dojechałam - jadąc 10-18 km/h :( A ostatnio powtarzam innym - jak jadę sama, to nic się nie dzieje, a jak z kimś, to zawsze coś. Jaki wniosek? Chyba sami wiecie...

Po tej trasie, miałam tylko jedno marzenie - prysznic, kakao i łóżko. Niestety, marzenie uleciało wraz z uciekającym z dętki powietrzem... Ostatecznie skończyło się na łataniu dętki, rozgrzaniem się nalewką :P, prysznicem i łóżkiem. Ach, dawno tak za poduszką nie tęskniłam :D

Mimo wszystko, to był bardzo pozytywny dzień. I moja pierwsza setka w tym roku :D I tym samym dodałam w końcu nową zakładkę - 100-150 :D


I zapomniałam jeszcze dodać, że poznałam dwóch jedynych ostrokołowców z Chełmna :D Od razu przestałam się tak wyobcowana, jak pisałam niedawno :D Być może pojawią się na piątkowej Bydgoskiej Masie Krytycznej (pierwszy raz legalnej - zapraszam! ). Oby tylko dotrzymali słowa :)


I jeszcze zapomniałam dodać - swój poprzedni rekord z sierpnia zeszłego roku pobiłam dokładnie o 9,02 km :D
Mam nadzieję, że nic więcej już mi się nie przypomni :P




  • DST 25.79km
  • Czas 01:35
  • VAVG 16.29km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piątkowo-weekendowo :)

Piątek, 23 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 0

Uff, uzupełniam to dopiero w niedzielę, ponieważ wcześniej nie było czasu. Po weekendowych wydarzeniach piątek już jest dość odległy, ale postaram sobie przypomnieć, jak to było... ;)

Dziś (opis tak pisany, jakbym uzupełniła go na czas:P ) zrobiłam sobie mały test, czy nie zapomniałam, jak to jest jechać w spódniczce i obcasach. Wyjechałam po 6 rano do pracy, ubrana w obcasy, wiosenną spódniczkę do kolan i narzuconą na resztę lekką dżinsową kurtką. Wydawało mi się, że nie jest jednak tak zimno, ale... zaraz, zaraz - dlaczego rowerzyści jeżdżą w zimowych kurtkach, a zziębnięci piesi tak się dziwnie na mnie patrzą? Aaa, ponieważ przymroziło, co zauważyłam dopiero, patrząc na zamarznięte szyby samochodów :D Mimo wszystko, jechało mi się w sam raz :)

Dziś tylko na 4 godziny, więc po pracy szybkie zakupy i do domu.

A po południu... na kolejne zakupy z mamą, tym razem dłuższe i poważniejsze. Jak się niestety okazało, nic konkretnego nie kupiłyśmy, za to trafiłyśmy na coroczny jarmark na ul. Długiej. Żadnych fotek niestety nie zrobiłam, ale jest chociaż kilka znalezionych w internecie. Bardzo żałuję, że sama nie zdążyłam nic zrobić, gdyż było wiele okazji i pomysłów do zdjęć. Cóż.. za rok :)

Ciekawy pomysł na grillowanie:


Wersja dla lubiących zjeść:


I wersja dla panów :)


Pod wieczór jeszcze jazda do bankomatu i... chyba jeszcze gdzieś, bo dystans jakiś długi wyszedł :) Ale tego już nie pamiętam... :P




  • DST 9.40km
  • Czas 00:47
  • VAVG 12.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowo-kwietniowo cd.

Czwartek, 22 kwietnia 2010 · dodano: 22.04.2010 | Komentarze 2

Dystans byłby jeszcze mniejszy i prędkość też, ale się bardziej postarałam :P

Najpierw na zakupy. Niecały kilometr dalej :D Rower został zabrany nie z lenistwa (aż tak leniwa nie jestem... chyba:P), a z chęci jazdy po zakupach. Jak poczułam jednak temperaturę na własnej skórze, to od razu odechciało mi się jakiejkolwiek wycieczki :/

Miało się dziś skończyć z dokładnym dystansem 1,72 km, ale pod wieczór zadzwonił Witek, że mogę odebrać plakaty masowe... Aż tak "daleko" nie miałam, ale chciałam wpisać coś bardziej konkretnego, więc powrót dość okrężną drogą :P


Uuu, jak tu się ostatnio cicho i nudno zrobiło....


Mały edit, żeby poprawić czas jazdy - oczywiście jechałam 47 minut, a nie 47 godzin. Jechałam wolno, ale bez przesady :P


Kategoria Z Żyletą


  • DST 11.36km
  • Czas 00:39
  • VAVG 17.48km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Piękna" pogoda tej zimy... tzn. wiosny :P

Środa, 21 kwietnia 2010 · dodano: 22.04.2010 | Komentarze 0

Deszcz, grad, wiatr... zaczęłam się zastanawiać, czy ja żyję w innym świecie, w którym jest już kwiecień i dawno powinno być słonecznie, zielono, ciepło... To jednak nie ja się chyba pomyliłam, a pogoda, która dalej sobie żarty robi :/

Miało być dziś oczywiście więcej km, ale pogoda wcale nie zachęciła mnie do jazdy. Z czasem też średnio, więc nawet lepiej, że wyszło, jak wyszło.

Trasa wieczorna, okrężną drogą do pracy, aby spytać i poprosić o parę zmian w grafiku... Udało się :D:D:D

W tym miesiącu tak się nieszczęśliwie złożyło, że w dniach imprez rowerowych miałam być w pracy. Na szczęście kierowniczka się zgodziła i mogę pojawić się na wszystkich, na których sobie zaplanowałam. Hura! :D:D:D Oby tylko pogoda dopisała... Tfu, tfu ;)

Gdy miałam wracać do domu, zaczęło lać... i sypnęło gradem :/ Przeczekałam, ale od razu zaczęłam sobie wyrzucać, że nie założyłam błotnika na tył. No tak, przecież jak wyjeżdżałam, to zrobiło się sucho i niebo też nawet ładne było. Mam, co chciałam :P

Powrót w baardzo dobrym nastroju, najchętniej puściłabym kierownicę i pobujała się w rytm muzyki... Coś mi się wydaje, że źle by się to skończyło, ale czy to popsułoby mi humor? Nie sądzę... :D




  • DST 34.55km
  • Czas 01:30
  • VAVG 23.03km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myślęcinek.

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · dodano: 22.04.2010 | Komentarze 0

Jak zwykle, tylko dziś z chwilowym opóźnieniem. Trzeba było więc przyspieszyć :) I przyspieszyłam :D

Patrząc jednak na średnią, niewiele się zmieniło, za to moje samopoczucie zmieniło się o 180 stopni. Nie było czasu, chęci na zatrzymywanie się, byle jechać :) Tylko nastrój dalej nie chciał się poprawić... Ostatnio zauważyłam, że jeśli wyjadę w złym humorze i się nie zmęczę, to w takim nastroju też wracam. Tak byłoby i dziś, gdyby nie pewne zdarzenie... Oczywiście, zdarzyło mi się to nie pierwszy raz, ale dalej poprawia mi to humor.

Wracając do domu, na ścieżce minął mnie starszy pan, ubrany w "lycrę", który kiwnął do mnie :) Nie wiem, czy zauważył i moje kiwnięcie, bo zanim się zorientowałam, to już mnie minął :P Przyznaję, do końca trasy jak i teraz dalej uśmiecham się na myśl o tym :)

Tak w ogóle - dobrze ktoś kiedyś wymyślił z tym gestem :)


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 32.61km
  • Czas 01:29
  • VAVG 21.98km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poniedziałkowe zamulanie

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 · dodano: 19.04.2010 | Komentarze 0

Miałam wczoraj pojeździć, ale po sobotnim kryzysie, odpuściłam. Chciałam zatęsknić za rowerem, bo wtedy lepiej się jeździ. Dlatego dziś też miałam mu odpuścić... Ale nie wytrzymałam :D

Standardowo do Myślęcinka.

Chwilę po przyjeździe, spotkałam Witka i Wojtka, którzy jak się okazało spodziewali się mnie spotkać. Może bardziej by mnie to zdziwiło, ale zważając na fakt, że jeżdżę tam ostatnio bardzo często o stałej porze... to nie było już takie dziwne :P

Po rozmowie i krótkiej przejażdżce ruszyłam swoją trasą. Miałam jak zwykle pojeździć dłużej, ale i tak cieszę się, że udało mi się chociaż tyle przed zmrokiem.

Tytuł jest taki ze względu na dzisiejsze przemyślenia podczas jazdy... Mianowicie - ja chcę Poznań!
Tzn. nie do końca i nie do Poznania (chociaż...:D ). Chciałabym, aby kiedyś Bydgoszcz była choć w połowie tak ostrokołowa. Z jednej strony to dobrze, że jest tu tylko kilka ostrych kół (na chwilę obecną chyba 4), bo dzięki temu ostre dalej pozostaje "unikatowe" i nie powszednieje. Z drugiej jednak strony zauważyłam, że trochę to jednak męczy. Szczególnie ostatnio. Ciężko rozmawia się z kimś, kto nie rozumie i nie zna specyfiki tego roweru. Gorzej, gdy nawet nie chce. A od pewnego czasu, każda rozmowa z "nieostrym" rowerzystą sprawia, że czuję się dość wyobcowana... Nie, samotna może nie, w końcu jeszcze ktoś mnie tu rozumie ;) Ale gdy się odczuwa, że rower nie jest w jakikolwiek sposób "akceptowany", to tak, jakby nie akceptowało się mnie. A przecież on jest częścią mnie, mojej osobowości, charakteru. I to jest chyba też jeden z powodów, dla których wolę samotne wycieczki z przyrodą wokoło i słuchawkami w uszach...


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 10.50km
  • Czas 00:36
  • VAVG 17.50km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 19.04.2010 | Komentarze 0

Kryzys.

Po dzisiejszym moje myśli, że nie mam kondycji sprawdziły się w 200%.

Po 5 dniach jazdy nie byłam w stanie dojechać dziś do pracy :( Jakoś jednak dojechałam, prawie 2 razy dłużej, do tego wszystkiego jeszcze całą drogę pod wiatr...

Powrót wieczorem był jeszcze wolniejszy, ponieważ nie dość, że zapomniałam lampek, musiałam jechać chodnikiem, to jeszcze w pracy znowu rozbolało mnie lewe kolano i trzymało przez całą trasę. A pedałować jednak trzeba...




  • DST 52.91km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.45km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu :D

Piątek, 16 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 0

Rano do pracy, po południu Myślęcinek.

Jak dojechałam do pracy i spojrzałam na licznik to nie mogłam uwierzyć - średnia ponad 24 :P Taak, spieszyło mi się. Bardzo spieszyło :D Po powrocie do domu średnia spadła do 19... Już mi się tak nie spieszyło, poza tym jechałam z kwiatami, więc trzeba było uważać :)

W końcu dobiłam dziś do 50 :D Nie było to wcale takie trudne - wyszłam na jazdę za późno, ale miałam już z pracy 10 km, więc powinno się udać. Udało :)

W Myślęcinku spotkałam kolegę, zrobiliśmy razem 2 kółka, trzecie pojechałam już sama. Oczywiście łańcuch spadł po raz... kolejny :( Tym razem jednak wina leżała w jego poluzowaniu się. W domu nie chciało mi się go napinać, miałam nadzieję, że przetrwam jeszcze na nim dzisiejszą trasę. Niestety. Tradycyjnie - obróciłam rower, wyjęłam klucz... zajęło mi to dziś trochę dłużej niż zwykle, ale na następne kilometry mam spokój. Jak widać, taki już urok ostrego :)

V max na poluzowanym łańcuchu, z górki, tym razem na baardzo późnym żółtym, a właściwie już czerwonym :P


To był intensywny tydzień. Jak na mnie. Zwykle jak widać jeżdżę mniej, ale tak to jest jak w tygodniu miałam wolne, a w weekend do pracy. Czuję, że dobrze to wykorzystałam. Przyszły tydzień zapowiada się bardzo podobnie, ale okaże się, czy wykorzystam go tak intensywnie, jak ten. Nie tylko rowerowo.

Po tych pięciu dniach w końcu odezwał się głód na słodkie. W takiej chwili cieszę się, że jeździłam, bo gdyby taki głód złapał mnie przy lenistwie, to nawet wolę nie myśleć, jak to by dla mnie się skończyło :P Mimo wszystko... lepiej, żeby w najbliższym sklepie skończyła się moja ulubiona czekolada, bo zakup będzie pewnie duży :D A że jutro większość dnia w pracy, to nie mogę samą czekoladą żyć :D

Coś dla ciała zrobiłam, dla duszy też, teraz pora dla mózgu - czas nauki. Dobranoc :)




  • DST 36.40km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.41km/h
  • VMAX 32.60km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Standard.

Czwartek, 15 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 0

Jak zwykle Myślęcinek. Za późno wyjechałam, więc po raz kolejny nie udało się przejechać 50...

Nuda, nie ma co opisywać, nic się nie działo, poza tym, że ostatnio mijam osoby, które też bywają tam codziennie o tej porze co ja :)

Prędkość max aż wstyd wpisywać... Zauważyłam, że ostatnio wolę jeździć wolniej, ale stałym tempem, niż raz szybciej raz wolniej, jak robiłam kiedyś. Przyznaję, że teraz lepiej mi się jeździ.

Dalej zastanawiają mnie też moje średnie... Do czasu, kiedy miałam poprzedni licznik, tj. do końca listopada, moje średnie wahały się między 18-20 km/h. Teraz jest 20-23... Licznik mam ustawiony tak samo, kilometry też się zgadzają... Coś musi być jednak nie tak :P


Kategoria 15-50, Z Żyletą