Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z innymi

Dystans całkowity:3234.25 km (w terenie 22.00 km; 0.68%)
Czas w ruchu:99:26
Średnia prędkość:19.94 km/h
Maksymalna prędkość:55.20 km/h
Suma kalorii:613 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:49.76 km i 2h 32m
Więcej statystyk
  • DST 54.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fixed Spring Alleycat! :D

Sobota, 27 marca 2010 · dodano: 29.03.2010 | Komentarze 1

Piątek był taki piękny, a sobota... szkoda pisać. Padało od rana, co absolutnie mi się nie spodobało, zważając na to że przez całą zimę uparcie broniłam się przed kupnem błotników. Aż do dziś. Uznałam, że inne dni mnie nie obchodzą, ale na bydgoskim alleyu nie mogę jeździć mokra. W rowerowym mogłam zjawić się przed 14, a dokładniej o ok.13.50 :P I co się okazało? Że błotniki są tylko w komplecie, co oznaczało, że muszę kupić albo dwa komplety, albo wybrać pomiędzy przednim a tylnym kołem. Przednie zwykle aż tak nie chlapie, więc kupiłam komplet na koła 28. Niby tylko kawałek, ale w momencie przejazdu tak padało, że byłam dość mokra. Jak tylko dotarłam, szykowanie się do alleya. Zważywszy na to, iż był on dopiero o 18, to trochę mi to jednak zajęło :P

Pod Operę stawiłam się o 17.58 (nie spóźniłam się:D ), chociaż już wiedziałam, że start będzie o 18.20. Otrzymałam swoją pierwszą szprychówkę i to z numerem 13 :D Dla jasności - urodziłam się 13, mieszkam pod 13... wiele razy ta liczba pojawia się w moim życiu. Na szprychówce też musiała być :) Zdjęcie oczywiście będzie, jak zrobię, ale to pewnie nie prędko, bo już jest zabłocona :P Jedno jest pewne - ostre ze szprychówką w końcu wygląda jak ostre :D

Ale do rzeczy. Jak się ostatecznie okazało, byłam jedyną bydgoszczanką startującą w alleyu... To wcale mnie nie pocieszyło, zwłaszcza że były 4 poznanianki :( Wiedziałam, że muszę się postarać, chociaż sama bardzo wątpiłam w swoje możliwości (jak podjechałam pod operę, to już miałam dość, a czekało mnie przynajmniej 30 km szybkiej jazdy).

Manifestów od razu nie dostaliśmy, najpierw trzeba było podjechać na pierwszy punkt, napisać wierszyk i podjechać na drugi punkt. Jak zauważył Krzyś, pierwszego punktu nikt tak naprawdę nie zaliczył, ponieważ naszą "twórczość" trudno jakkolwiek nazwać, a już na pewno nie były to wierszyki :D W momencie opisywania dnia, moja "twórczość" leży akurat przede mną, ale pozostanie jednak tylko "wierszem" do szuflady :D

Oczywiście jadąc z pierwszego punktu do drugiego, spadł mi łańcuch :( Spodziewałam się innych defektów, ale jednak nie tego :/ Adrenalina jednak zrobiła swoje, brudny łańcuch szybko założony na zębatki i jazda dalej. Tak myślałam, czy przed wyścigiem nie wyczyścić roweru, jednak jak się okazało, byłaby to zbędna praca :)

Zapamiętać na przyszłość - czytać polecenia do końca. Jadąc do drugiego punktu nie zauważyłam drobnej, acz istotnej informacji. Podjechać pod schody, a nie szukać osoby na rondzie... A więc chwila szukania, zobaczyłam jakiegoś rowerzystę (znałam tylko osoby z Bydgoszczy), podjechałam: "Wiesz gdzie jest punkt?". Odpowiedź - "yyy"....", "Ty z alleya?", "yyy, nie", "A to sorry" i w końcu przeczytałam polecenie. Spojrzałam w dobrym kierunku i zobaczyłam światełka. Aaa, to tam jest punkt :D

Całej trasy opisywać nie będę, ale nie spodziewałam się, że potrafię jechać takim tempem tyle czasu :) Początkowo chciałam jechać sama, ale w praktyce co chwilę kogoś się spotykało. Przez to, iż zakręciłam się na początku trasy, straciłam sporo czasu i sądziłam, że będę ostatnia. Zrezygnowana przyjechałam na metę pod Łuczniczkę i dowiedziałam się, że jestem drugą dziewczyną. Z jednej strony ucieszyłam się, że jednak nie poległam, ale z drugiej... Kto ma wiedzieć, ten wie o co chodzi. Zwyciężczynię jednak trudno byłoby przegonić.

O 21 miało być bikepolo, jednak jak to bywa trochę się opóźniło. Gdy weszłam do Estrady, ludzie dziwnie się patrzyli, co robię tam z rowerem :P Szybki telefon i byłam wśród "swoich" :) Impreza przednia, chociaż przez pewien czas miałam wrażenie, że wcale tam nie pasuję... Nawet myślałam o odjeździe, ale wydostanie roweru i siebie, a potem przejście przez środek sali na pewno byłoby zauważone, więc odpuściłam. I bardzo dobrze, bo kilka rozmów, poznanie nieznanych mi osób i od razu było lepiej :) Po pierwszej pożegnały się osoby z Poznania, była też jedna osoba z Gdańska i Torunia, jednak ich nie zdążyłam poznać.

Została więc tylko bydgoska ekipa, przez co zdecydowałam się spróbować bikepolo... To była największa porażka tego wieczoru. Jak się okazało jazda i trzymanie kierownicy jedną ręką to jedno, a jazda, trzymanie w jednej ręce kierownicy, w drugiej młotka i jeszcze trafienie w piłkę to zupełnie co innego. Próbowałam, próbowałam... i ciągle mi nie wychodziło... To teraz pora tylko mieć swój "kij" i znaleźć miejsce do treningów, żeby następnym razem lepiej to wyszło :)

Po wszystkim zostałam odprowadzona (właściwie odwieziona) przez Krzysia i Łukasza pod samą klatkę. Jeszcze raz dziękuję :)

Podsumowując:
1) Alleycat pozostaje w Bydgoszczy za sprawą Tomka :)
2) W trakcie wyścigu była tylko jedna myśl: To był mój pierwszy i ostatni alley. Teraz... czekam na następny :D
3) Jestem pozytywnie zaskoczona swoją kondycją :)
4) Tak czułam, że zaliczę jakąś glebę, ale spodziewałam się, że będzie w trakcie wyścigu. Była... ale po wszystkim. Kiedy zachciało mi się zjeżdżać obok zjazdu dla wózków i przednie koło poślizgnęło się na krawężniku :(
5) ... Nie ma "piątki", byle do przodu :)

Tak jak w poprzednim poście, cierpliwie czekam na zdjęcia.


Średnia wyszła taka niska przez późniejsze uczestnictwo roweru w bikepolo.




  • DST 46.94km
  • Czas 03:12
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Kalorie 613kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Masa Krytyczna

Piątek, 26 marca 2010 · dodano: 26.03.2010 | Komentarze 0

Właściwie rowerem tylko na masę. Początkowo tylko na masę.

Zrobiło się ciepło, przyjemnie, zjawiło się ponad 30 osób, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Dotarłam parę minut (chyba 9:P ) po 18 i zamiast kilku osób zobaczyłam wiele znajomych i mniej znajomych twarzy oraz przemawiającego Krzysia. W przyszłym miesiącu musi być nas jeszcze więcej :D Przejazd dłuższy niż ostatnio, ale to dobrze, bo można było przy okazji porozmawiać z osobami, których na co dzień (tzn. częściej niż raz w miesiącu) się nie widuje.

Po masie, która zakończyła się na Starym Rynku, oczywiście dalsze rozmowy. Przy okazji dowiedziałam się, czyje ostre widziałam poprzedniego dnia. Jak się okazuje różne światło sprawia, że kolory są trochę inne :P Albo to po prostu pora sprawdzić swój wzrok :D
Ostre należy do Tomaszura, na którym wczoraj pierwszy raz przyjechała jego dziewczyna, Magda. A z tego wynika, że teraz w Bydgoszczy będą 3 ostrokołowe dziewczyny, w składzie: Magda, Magda i Natalia :D

Pojawiła się propozycja dalszej jazdy do Myślęcinka. Propozycja propozycją, ale jakoś nikomu się do jazdy nie spieszyło :P Ostatecznie wyruszyło 5 osób, przy pętli tramwajowej dołączyły kolejne dwie. Jazda była... dość rekreacyjna, żeby nie napisać masowa :P Dodatkowo szybszą jazdę utrudniały żaby, które pojawiały się na każdym kroku. A właściwie każdym obrocie kół. Ale... powietrze czyste od spalin, rower i miłe towarzystwo jak zwykle przeważyło na plus :)

Zdjęcia będą... kiedyś, ponieważ cierpliwie czekam na ich dodanie.




  • DST 18.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie sama :)

Czwartek, 18 marca 2010 · dodano: 25.03.2010 | Komentarze 0

Wyjazd wcześniej niż zwykle, bo chciałam trochę pojeździć po Myślęcinku zanim się ściemni. Trasa miała być samotna, dlatego tym razem zabrałam ze sobą słuchawki.
Po ok. 2 km zjechałam z ulicy na ścieżkę. Byłoby dziwnie, gdyby nie szli po niej piesi. Szli. 4 osoby zajęły całą ścieżkę i 3/4 chodnika (nie odwrotnie). Dobrze czułam, żeby przed nimi zwolnić, bo gdy mnie zobaczyli, rozproszyli się po całości... Ale i tak zabawnie się na nich patrzyło :P

A po chwili ktoś nadjechał z tyłu - Krzyś, który wcześniej skończył pracę, więc miałam już towarzystwo na ten przejazd :) Najpierw do nowego rowerowego na chwilę rozmowy, a właściwie mojego przysłuchiwania się (ach, ta moja nieśmiałość :P), następnie do Myślęcinka. Jak się niestety okazało, wiosna jeszcze nie do końca tam zawitała, co dało się zauważyć po zachowaniu rowerów na "wodnym śniegu". Szybki wyjazd stamtąd, przejazd Gdańską, na której miałabym zderzenie z pieszym - chciał wejść do sklepu, ale nie zamierzałam zwolnić. Ledwie się zmieściłam, ale jak się chwilę potem dowiedziałam, nawet się nie przestraszył :) Mała rundka po mieście i każdy w swoją stronę.

Jednak w pojedynkę się tak dobrze nie jeździ :)


A i tempo było w sam raz :P




  • DST 35.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Burak Ma Wózek

Czwartek, 11 marca 2010 · dodano: 11.03.2010 | Komentarze 2

W przypadku baranów z BMW nie zamierzam walczyć już z tym stereotypem. Są głupi, bez wyjątku.

Dziś też na chwilę do pracy. W dzień zrobiło się tak ciepło, że jak wróciłam w tradycyjnym stroju, to było mi aż za gorąco :)

Wieczorem szykując się do jazdy, przypomniałam sobie o telefonie, który został w kurtce. A tam... sms od Mikołaja, czy nie mam ochoty na małą jazdę po mieście. Oczywiście, że miałam :D A perspektywa jazdy w towarzystwie jeszcze bardziej poprawiła mi humor :) Pojeździliśmy, pogadaliśmy, wszystko ok do pewnego momentu...
Zjeżdżając Szubińską, wyprzedziłam skidującego kolegę i nagle śmignął mi z lewej strony samochód. Wyprzedzał, jadąc między mną a samochodem po lewej stronie. Oczywiście BMW. Oczywiście prędkość znacznie przekroczona. Z relacji Mikołaja wyglądało to tak, jakby jechał wprost na mnie. I chyba jechał, bo wyminął mnie tak blisko, że niewiele brakowało do zahaczenia mnie. Na jego szczęście, jak dotarło do mnie "co by było, gdyby...", światła zmieniły się na zielone i on, jak i my odjechaliśmy.

Tak poza tym... skąd wieczorem taka zmiana temperatury? :/ Zimno.




  • DST 22.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fixed, fixed, fixed...

Piątek, 5 marca 2010 · dodano: 06.03.2010 | Komentarze 1

Wyścig coraz bliżej, a przygotowanie zdecydowanie poniżej jakiegokolwiek poziomu...

Do południa mała przejażdżka po mieście, właściwie tylko do centrum i z powrotem.

A wieczorem na spotkanie z Witkiem, Buldim i Saperem(? - po przejrzeniu zdjęć masowych już kojarzę kolegę, chociaż bez stroju rowerowego zupełnie do siebie niepodobny:P ). Tematem spotkania była MK i dalsze działania w kierunku "ożywienia" jej, gdyż teraz z masą jest prawie tak jak z moją kondycją... :P No może trochę przesadziłam, ale dobrze na pewno nie jest. Rower musiał jednak grzecznie czekać na mnie przed wejściem, co było właściwie jedynym minusem. Ale przecież tramwajem bym nie pojechała :) Później w tym samym miejscu spotkanie z Panem mgr. uczącym mnie rosyjskiego na uczelni. Czyżby to jakiś znak? Może... może nie, nie wiem :(

Wyścig coraz bliżej, może ktoś się skusi? :)
<a href="">http://lh4.ggpht.com/_-m3cTTz5QLM/S5a193VCOjI/AAAAAAAAABo/kfvE7kbXw5U/s512/alleycat.JPG</a>

Ach, zapomniałam dodać, że rowerem jechałam szybciej, niż pewien kolega autobusem :D

Edit: Chyba nigdy nie nauczę się tego dodawać... :/ Linka najlepiej skopiować, wtedy będzie jasne, o co mi chodziło.




  • DST 32.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stójki, skidy... Tricky day :D

Czwartek, 4 marca 2010 · dodano: 04.03.2010 | Komentarze 5

Może pisownia nie ta, ale piosenka często gości w głośnikach:
[link]
Do południa do rowerowego, bo w kołach powietrza niewiele, a jeździć trzeba. W końcu pogoda się poprawia, wiatru zdecydowanie mniej, a przede wszystkim bezopadowo. Z ożywionym rowerem, postanowiłam pokręcić się trochę po mieście.
A gdzie może pojechać Madzia? Oczywiście do cukierni :D Niestety akurat ta jest czynna tylko do 12, o czym dowiedziałam stojąc przed zamkniętymi drzwiami :/ Ale jutro też jest dzień :) Następnie na zakupy i do domu.

A wieczorem... spotkanie z Mikołajem, z którym umówiłam się na przedalleyowe trenowanie. Od razu uprzedziłam, że będzie ciężko i tak było... Zaczęliśmy od skidów, ale to kompletnie u mnie nie przeszło. Popełniam jakiś błąd, przez który nie mogę zablokować pedałów i tym samym po skidach. A więc szybkie przejście na stójki, które wcale nie okazały się łatwiejsze. Ale kolega miał wyjątkową cierpliwość do mnie (której mnie do swojej osoby już dawno zabrakło) i jakoś powoli zaczęłam łapać technikę. Ostatecznie stanęło chyba na ok. 3-sekundowym utrzymywaniu się i moim ekscytowaniu się tym (jak tylko się udawało, natychmiast moje okrzyki: "Widzisz, widzisz?":D )

W pewnym momencie podjechał do nas rowerzysta. Początkowo myślałam, że to kolega Mikołaja, ale okazało się, że chodziło o mnie. Rowerzystą okazał się Mariw, który od niedawna prowadzi bloga na BS. Miło poznać kolejnego maniaka i to dzięki tej stronie :)

Po ponad godzinie ćwiczeń mała rundka po mieście i w przerwie zdjęcie pod nowym sklepem rowerowym na Wyszyńskiego (jeszcze nieczynny, ale rozreklamować już można:) )


Jak zauważył Mikołaj, jego tylna obręcz nie świeci się w przeciwieństwie do przedniej. U mnie to samo. Chyba wiem dlaczego... :P


To był dobry dzień. Miła odskocznia od rzeczywistości.




  • DST 28.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uff...

Wtorek, 2 marca 2010 · dodano: 03.03.2010 | Komentarze 3

Dzień miał potoczyć się inaczej, ale wyszło jak wyszło.

Dalej wietrznie, chociaż już trochę mniej niż wczoraj. Na chwilę na wydział, a potem... zakupy :D W końcu udane, nawet dodałabym, że aż za bardzo :) Dawno nie wróciłam taka zadowolona, bo zwykle nie ma takiego rozmiaru, koloru, coś nie pasuje...
W drodze powrotnej taka oto fotka:


Jak widać, kajakarze również rozpoczęli już sezon. Zimą, gdy woda jeszcze nie zamarzła, niektórzy dalej trenowali, chociaż najczęściej w pojedynkę.

Po zakupach miała być jazda, ale jak wróciłam to zbliżał się już wieczór :P

A wieczorem... wystarczyło kilka zdań i plany się zmieniły.. na rowerowe oczywiście :D Razem z kolegą pojechaliśmy na mały przejazd po mieście. I tu kończy się radość. Mojej jazdy i braku przedzimowej kondycji nic nie tłumaczy. Nawet nie mam zamiaru szukać wytłumaczenia na siebie. Sądziłam, że jak będę jeździć chociaż kilka km dziennie, to jednak nie będzie tak źle. A jest. No nic, jak to mówią, "nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem" i naprawdę poważnie zacząć jeździć. Bo inaczej wszystkie plany pójdą...




  • DST 26.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Mikołajowa Masa Krytyczna

Piątek, 25 grudnia 2009 · dodano: 26.12.2009 | Komentarze 7

Pora w końcu rozprostować kości i spalić trochę kalorii. Nadarzyła się ku temu idealna okazja - Masa Krytyczna. Ja - ubrana w mikołajową czapkę, rower - w choinkę :P pojechaliśmy jak zwykle na parę minut przed 18. Przejeżdżając obok przystanku autobusowego, na którym było parę osób, w tym jak się okazało dziecko, usłyszałam "Cześć Święty Mikołaju!". Nie ukrywam, poprawiło mi to humor jeszcze bardziej :D

Na miejscu było tylko, a może i aż 9 osób (plus ja).

Gdyby ktoś się kiedyś czepiał, że nie ma mojego zdjęcia. Rozmazane, ale jest :P


"Świąteczna" kierownica.

Trasa początkowa miała być krótsza, ostatecznie długość wyniosła prawie 20 km. Pod koniec masy, odbył się konkurs na najlepiej przystrojony rower - były tylko 3 takie rowery i 3 nagrody, więc tym samym nie było przegranych :) Sędziom oczywiście dziękuję :)
Poza tym otrzymałam jeszcze prezent w postaci metalowych nosków, których długo nie mogłam sobie sprawić :D Buzon, jeszcze raz dziękuję :)


Masa w komplecie.


Specjalnie na Święta "udekorowane" paznokcie. Jakość oczywiście nie powala, ale co zrobić jak ze mnie taka "profesjonalistka", która miała niecałą godzinę na naukę i stworzenie "dzieła" :P

Więcej zdjęć:
http://picasaweb.google.pl/masa.bydgoszcz.pl/SwiatecznaMikoAjowaMasaKrytyczna#
http://picasaweb.google.pl/przemyslaw.jakubczyk/Masa#




  • DST 90.50km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Spowalniacz tempa"

Niedziela, 29 listopada 2009 · dodano: 30.11.2009 | Komentarze 7

Jeśli inni Ci mówią, że tempo jakim jedziesz jest za szybkie lub sam tak czujesz, to znalazłeś idealne rozwiązanie swego problemu. Wynajmę siebie, jako towarzysza podróży celem odpowiedniego spowolnienia jednostki lub całej grupy. "Gwarancja spowolnienia gwarantowana" :P

A tak poważnie, to z rana jak zwykle do pracy. Spóźniłam się do pracy 5 minut, ale kto by tam w niedzielę po gazetę o 7 biegł... Cóż, są tacy co już o 8 to robią (chętnie bym się z nimi zamieniła, skoro w niedzielę nie lubią pospać). Szybki powrót, gdyż na 18 byłam umówiona z kolegami.

Wyjeżdżając o 18 z domu :P zdałam sobie sprawę, że jeszcze do bankomatu muszę skoczyć i w końcu do serwisu z moim Kochaniem. Zadzwoniłam do chłopaków, że miejsce spotkania zmienione na to przy "serwisie". Piszę w cudzysłowie, gdyż te patałachy zamiast mi pomóc, to jeszcze zaszkodziły! Piszę o sklepie Intersport w Focus Parku dla przestrogi, jeśli nie chcecie wydać bezsensownie swoich pieniędzy. Pojechałam, aby dokręcić śrubki przy suporcie, a dowiedziałam się, że to łańcuch. Panowie, którzy potraktowali mnie jak głupią babę, która nie zna się na własnym rowerze, krzywo przykręcili mi koło! Dodam, że nawet ja, ta nieznająca się baba, która od lipca jeździ na nim dzień w dzień, potrafię sobie bez problemu prosto dokręcić. Oczywiści JA luz czuję, na co dostałam tylko sarkastyczny uśmieszek. Za tę "naprawę" musiałam zapłacić 5 zł... Żal - do warzywniaka pracować, a nie poważnych czynności!

Po tym wszystkim pojechaliśmy dalej w składzie: Mikołaj, Piotr, Witek i ja. Szczerze mówiąc po 10 km jazdy, miałam ochotę usiąść i się rozpłakać (wtedy jeszcze nie zauważyłam tego koła). Dawno nie jechało mi się tak źle, cały czas jechałam na szarym końcu i reszta jeszcze na mnie czekała. Było mi strasznie źle, ale gdy chłopaki dalej jechali, ja spasowałam i odwróciłam Żyletę... wtedy zauważyłam to koło... Byłam tak wściekła, że miałam ochotę tam wrócić i wyzwać ich za taką robotę, ale uznałam, że skoro humor już mi popsuli, to wycieczki sobie nie dam.

Pojechaliśmy już później we trójkę do Pruszcza, starałam się jechać szybciej, ale czułam jakbym cały czas jechała pod wiatr. Mieliśmy tam również dość nieprzyjemną sytuację, gdyż Mikołaj na swoim ostrym złapał kapcia, a nikt przecież narzędzi nie wziął :P Na szczęście ma tam koleżankę, która pożyczyła mu swój rower.
Oto i Mikołaj na rowerze koleżanki:


Mało brakowało, żebyśmy z Piotrem kulali się po asfalcie ze śmiechu :D Mimo wszystko i tak przejechał na nim sporo, za co respect dla niego :)

Podsumowując:
1) Uważać na ostre psy, które biegają wolno.
2) Znaleźć czas na naprawy roweru, żeby potem nie mieć takich przygód.
3) Sorry chłopaki za moją jazdę, ale naprawdę nie dałam rady już jechać szybciej ;(

Wpisy chwilowo bez czasu, gdyż w liczniku bateria padła.




  • DST 34.48km
  • Czas 01:57
  • VAVG 17.68km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

71 Bydgoska Masa Krytyczna

Piątek, 27 listopada 2009 · dodano: 27.11.2009 | Komentarze 3

Rano do pracy. Jechało się bardzo sennie, gdyż ku mojemu zdziwieniu tym razem się nie wyspałam.

Po pracy szybko do domu, bo o 18 na MK, a ja musiałam jeszcze umyć i rower, i siebie :) Mycie roweru... powinnam zostawić w ogóle bez komentarza, gdyż takiej warstwy błota (a właściwie warstw) już dawno nie ścierałam - to nie było zwykłe mycie, ale szorowanie. W końcu znowu ujrzałam żółty kolor z naklejek na obręczach i przede wszystkim niebieski kolor części ramy. A ja się dziwiłam, co bike nagle taki szary się zrobił :D Zdecydowanie muszę go częściej myć (od razu jest lżejszy:) ).

Znowu na ostatnią chwilę na MK, koledzy żartowali, że czekali na mnie :P Na szczęście nie byłam ostatnią spóźnioną :) Było nas tylko 18, ale z tego co zauważyłam, nie było nikogo nowego, więc niestety tempo nie było wolne jak zwykle. Zakończenie na Starym Rynku, które dla kolegi na ostrym skończyło się ciekawiej niż dla innych :D Podjeżdżając, nie wyhamował przed tylnym kołem innego rowerzysty, co skończyło się dość efektowną, ale niegroźną wywrotką (Fiksiarzu, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz - wybacz - musiałam opisać:P ). Po oficjalnym końcu, rozpoczęły się rozmowy na temat następnej masy. Będzie ciekawie :) Potem jeszcze na godzinę musiałam wrócić do pracy (koledzy pojechali dalej:( ) i dojazd do domu okrężną drogą.