Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

50-100

Dystans całkowity:2006.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:70:24
Średnia prędkość:20.81 km/h
Maksymalna prędkość:55.20 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:64.74 km i 3h 03m
Więcej statystyk
  • DST 70.03km
  • Czas 03:24
  • VAVG 20.60km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

PCMC Szczecin - dzień 1

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 23.01.2011 | Komentarze 0

W końcu w środowisku, w którym nikt się nie dziwi, dlaczego ostre, po co, na co i w ogóle... Ten weekend mógł trwać wiecznie. Chciałabym.


;)




  • DST 55.01km
  • Czas 02:37
  • VAVG 21.02km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

...

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 23.01.2011 | Komentarze 0


Kategoria 50-100, Z Żyletą


  • DST 50.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myślęcinek

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 0

Do południa po mieście, tym razem w obcasach :)
Wracając do domu zobaczyłam, taki oto piękny widok:


Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, w garbusach (ale tylko tych starych) zakochana byłam jeszcze na długo przed rowerami, więc "ślina pociekła" na jego widok :D

Co najzabawniejsze, po zrobieniu zdjęcia tak się na niego zapatrzyłam, że odjeżdżając (oczywiście w szybszym tempie) prawie wpadłam na krawężnik :P Obniżenie owego krawężnika jak zwykle obok... Na szczęście w ostatniej chwili się zorientowałam i cała pojechałam dalej :)

Później trochę po Myślęcinku, tym razem częściowo nie sama, bo spotkałam kolegę.

Po przemyśleniach: Czasem muszę zwolnić tempo :P


Wpis bez czasu, gdyż licznik znów zrobił to, co zwykle :/




  • DST 51.23km
  • Czas 02:12
  • VAVG 23.29km/h
  • VMAX 44.20km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tu i tam

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 0

Chyba to było za miasto... Chyba nawet z kimś... Chyba :P



Dobrze, że oprócz ilości kilometrów, zapisałam sobie chociaż prędkość średnią, bo o czasie jazdy już zapomniałam :P




  • DST 89.92km
  • Czas 03:50
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koronowo :)

Piątek, 16 lipca 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 3

Rano do pracy. Jak zwykle zaspana :P

Po pracy miałam jechać prosto do domu, gdyż na ten dzień zaplanowana była integracyjna wycieczka stowarzyszeniowa dla "więcej jeżdżących". Oczywiście trasę musiałam sobie wydłużyć o wizytę u babci, ponieważ zapomniałam zabrać kluczy :P

Po wyjściu uwieczniona szybko jaskółka - jedna z wielu, która zadomowiła się w korytarzu kamienicy :)



Miałam niewiele czasu, aby przygotować się do wieczornej jazdy (tylko 1,5h :P), więc o drzemce mogłam zapomnieć - kawa musiała wystarczyć :P Dojeżdżając na wyznaczone miejsce spotkania ktoś kiwnął do mnie. Nie czekałam jednak, bo myślałam, że to jeden z uczestników. Okazało się, że to Marcin, który "oprowadzał" swojego kolegę Kubę, po Bydgoszczy. Dołączyli więc do nas :)

W wycieczce brali udział: Daniel, Jarek, Kuba, Marcin, Piotr, Wojtek, Witek i ja :)
Wrażenia po - :):):) To chyba mówi samo za siebie. Tempo i trasa świetne, towarzystwo również.. Czego chcieć więcej :D

Mimo iż wycieczka zakończona dość niemiłą rozmową wycieczkę i tak zaliczam do udanych :)

Zdjęcia od Daniela (nie chce mi się pojedynczo wrzucać :P)
Zdjęcia

I kilka zdjęć od Wojtka:






Bezpośredniego linka do tematu na forum nie mogę podać, ponieważ jest w dziale "Tylko dla ORG-ów".

W drodze powrotnej wykręcona jak na razie najlepsza prędkość maksymalna. Po zjeździe koledzy zastanawiali się, jaką mogłam mieć kadencję, bo ponoć nogi "dość szybko" kręciły :D


Jeszcze muszę się pochwalić, że byłam jedyną zaproszoną dziewczyną na tą wycieczkę. Czyżbym tylko ja dawała radę za nimi nadążyć? :P




  • DST 92.07km
  • Czas 03:06
  • VAVG 29.70km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy... w Toruniu :P

Piątek, 2 lipca 2010 · dodano: 13.07.2010 | Komentarze 4

Wyjazd w delegację. W zastępstwie kierowniczki. Jak się pracuje w "sieciówce" to tak bywa. Mam jednak nadzieję, że pierwszy i ostatni raz.

W Toruniu musiałam być na 9.30, więc pobudka o 6,30, żebym mogła spokojnie dojechać do celu. Miałam zaplanowany wyjazd na chwilę po 7, aby się nie spieszyć.

Ach, mam nadzieję, że chociaż tutaj nikogo nie zdziwi, że postanowiłam pojechać rowerem - bo dla innych jest to do tej pory nie do pomyślenia :P

Wyjazd oczywiście opóźnił się do 7.45... Tak wiem, jak zwykle się nie wyrobiłam :D Jeszcze wrzuciłam strój na przebranie do plecaka, kupiłam ulubione cukierki i w drogę. Wiedziałam, że aby zdążyć, muszę przyspieszyć i to znacznie. Oznaczało to dokładnie, że średnia musi wynieść powyżej 25-26 km/h, bo inaczej spóźnię się o ok. 10 min. Nie widziałam wcześniej koleżanki, z którą miałam się spotkać, co wcale nie ułatwiało mi zadania - wiedziała tylko, że będę rowerem :)

A trasa - pobocze baaardzo się przydaje, wbrew temu, co niektórzy kierowcy i urzędnicy może myślą (co wcale by mnie nie zdziwiło - w końcu to mógłby być dodatkowy pas...). Z jazdy z mijanymi przez cały czas tirami, samochodami i autokarami mogłabym nie wyjść cało.

Co do prędkości - nie myślcie, że jestem słaba i się spóźniłam, o niee :) Ciągły wiatr od strony pojazdów i adrenalina zrobiły swoje. Byłam 10 minut PRZED czasem z prędkością średnią 30,5 km/h! :D Były nawet kilkuminutowy moment, w trakcie którego z licznika nie schodziła prędkość 40 :) Na trasie tylko jeden postój na nawodnienie się i chwila odpoczynku dla coraz silniej bolącego kolana, które zresztą od tygodnia nie dawało mi już spokoju.

Do miejsca "jednodniowej" pracy dotarłam bardzo łatwo - to prawie zaraz przy wjeździe do miasta, więc nie musiałam szukać :) Sama praca przebiegła bardzo spokojnie, tak jak słyszałam, prawie nic się nie dzieje, za to poznałam nowe koleżanki z kwiaciarni, z którymi przegadałam zresztą duużo czasu :) Rower również odpoczywał w bezpiecznym miejscu, za sprawą kierowniczki, która załatwiła mi kilka dni wcześniej pomieszczenie :)

Powrót dopiero przed 20.30. O przedniej lampce zapomniałam, więc znów dobry powód, aby dotrzeć do domu jak najszybciej. Przez ponad 10 godzin na szczęście zdążyłam odpocząć, więc jechało się tylko odrobinę wolniej niż rano :) Niestety ulubionej audycji w radiu nie posłucham - zupełnie zapomniałam o zmianie częstotliwości nadawania, a nie miałam nawet już czasu szukać :(

Na trasie do Bydgoszczy również 1 postój, właściwie już w Bydgoszczy i tylko dlatego, aby założyć tylną lampkę, bo zrobiło się już dość ciemno. A w domu już tylko jedzenie, rozmowy i spać, bo jutro znów do pracy, tym razem tylko 5 km dalej.

Plusy delegacji:
1) Nadrobiłam kilometry, których nie mogłam przebyć jadąc na czerwcową masę w Toruniu.

2) Wbrew temu, co może myślicie, wcale nie dojechałam zlana potem. Też się zdziwiłam, ale jechało się bardzo przyjemnie, po dotarciu wcale nie czułam
"na sobie" mojej rekordowej prędkości.

3) Potrzebowałam choćby chwilowej zmiany miejsca pracy. Dodatkowo zostałam przyjaźnie przyjęta zarówno przez pracujących, jak i kupujących.

4) To moja najlepsza prędkość na takiej trasie. Co ja piszę, to moja najlepsza prędkość w życiu :D Najpierw była jazda z Krzysiem (27 km/h), potem z Mikołajem (prawie 28 km/h), a teraz sama... :D

Minusy delegacji:
1) Nie mogłam być na spotkaniu masowym, które zresztą ja miałam prowadzić... Specjalnie na to chciałam mieć wolne, ale cóż...

2) Dziś, tj. 12.07 dowiedziałam się, że za takie delegacje się płaci pracownikowi. Ale nie mnie. Dlaczego? Bo nie pojechałam ani pociągiem, ani samochodem. TO JEST ROWEROWA DYSKRYMINACJA! Nie dość, że firma nie musi mi zwracać za paliwo czy za bilet, to jeszcze nic mi się nie należy... Nie ukrywam, że się zdenerwowałam, bo raz, że nic o tym nie wiedziałam, to dwa, że w tej sytuacji chyba już lepiej, jakbym się nie dowiedziała. Nigdy więcej nie dam się wciągnąć w takie coś.

3) W drodze powrotnej poznałam zapach wielu rodzajów nawozu. Ale tylko tego sztucznego. Były momenty, że nie dało się oddychać, tak to wszystko dusiło. Fuj :/

4) Nie miałam siły ani czasu dojechać do 100.. :(




  • DST 66.06km
  • Czas 02:56
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W towarzystwie :)

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 0

Jeszcze wczoraj zapowiadało się, że dzisiejsza wycieczka, tak jak przedwczorajsza, będzie samotna. A że dziś miałam ochotę jechać z kimś, to moje życzenie się spełniło :) Mianowicie Witek napisał, czy nie mam ochoty pojechać na szosową wycieczkę. Pewnie, że miałam :D Tym bardziej, że i tak gdzieś na pewno bym wyszła, tyle że sama.

W umówionym miejscu spotkałam się z Witkiem i Łukaszem. W końcu zobaczyłam nowy nabytek Witka - kolarkę :) Oczywiście jak się ktoś przyzwyczaił do amortyzatora i szerokich opon, to teraz cierpi :P Ale będzie dobrze... chyba :D

Trasa przez Fordon do Strzelec Dolnych, w celu sprawdzenia, czy woda obniżyła się na tyle, aby można było przejeżdżać. Przejeżdżać rzeczywiście można, jednak na polach woda dalej "stoi". Z upraw nic już nie będzie, o stratach nie wspominając...

Następnie przez... kilka innych wsi. Nazw nie wpisuję, bo po pierwsze nie pamiętam, a po drugie i tak sama bym się pewnie zgubiła :P

Pod koniec wycieczki przerwa na lody :D Niby lody te same, ale każdy z inną polewą, co zostało uwiecznione na zdjęciu :)

Wycieczka przyjemna i pozornie krótka, jednak ilość km skutecznie temu przeczy :)



Wpis miał być ze zdjęciami, jednak ich nie otrzymałam, więc jest tylko tekst :(




  • DST 66.28km
  • Czas 02:48
  • VAVG 23.67km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Samotnie :)

Czwartek, 3 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

Po południu wybrałam się na rower. Tym razem sama. Chciałam trochę spraw przemyśleć, a co może być lepsze od wyciszenia się podczas jazdy rowerem :)

Jazda moją ulubioną trasą. Nawet jak na wolny dzień, ruch samochodowy całkiem spory. Starałam się szybko wydostać z wszelkich krajówek, gdyż jak na nich bywa, idiotów nie brakuje. Tych, którzy wymijali z naprzeciwka jadąc wprost na mnie, też nie :/

Przedwczoraj zastanawiało mnie, co się takiego stało z nawierzchnią za Bożenkowem. Nagle tak dobrze się nią jechało. Dziś się dowiedziałam, co jest nie tak. Jadąc pasem z Bożenkowa asfalt jest w miarę gładki, ale jadąc w drugą stronę... Koła ledwie trzymały się nawierzchni, tak trzęsło :(

Deszcz na szczęście mnie ominął, choć gdy byłam w jednym z dalszym punktów od domu, zauważyłam ciemne chmury przed sobą. Nie napiszę, co wtedy pomyślałam, bo niczego na wypadek deszczu nie zabrałam. Jednak minęłam się z chmurami i pogoda mi dopisała :)

Zdjęcie mało wyraźne, ale ostatnio rzadko spoglądam w górę i dlatego temu bocianowi musiałam je zrobić :)


Po tym zdjęciu rozejrzałam się chcąc pooglądać piękne widoki. Zamiast nich zobaczyłam to:


Nie, nie - ziemniakom "podziękowałam" i pojechałam dalej :P

Zdjęcie przy tym znaku robiłam już jakoś w grudniu, ale wtedy rower było widać :D


Szkoda, że w mieście nie jest tak ładnie, jak tu:


W końcu powrót przez Myślęcinek i do domu :)


Kategoria 50-100, Z Żyletą


  • DST 51.12km
  • Czas 03:46
  • VAVG 13.57km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Galerii Pomorskiej

Niedziela, 23 maja 2010 · dodano: 05.06.2010 | Komentarze 2

Start o 12.00, więc teoretycznie "biuro" rajdu miało być czynne od 10.00 do 11.30. Jak zwykle obiecałam sobie, że tym razem pojawię się już o 10.00... Dobrze, że nie byłam jedyną osobą po czasie :P

Przed startem spotkałam znajome osoby, trochę rozmów i ruszyliśmy. Tempo - zauważyłam, że niektórym na masie nie odpowiada prędkość 10-15 km/h. W "rajdzie" jechaliśmy średnio 8 km/h :D Pierwszy etap przejechaliśmy spod Galerii Pomorskiej na ulicę Mostową, tam chwila przerwy i ruszyliśmy Gdańską w kierunku Myślęcinka. Wspomnę tylko, że odcinek, który zwykle przejeżdżam w 15 min. jechaliśmy całą godzinę :D

W Myślęcinku wraz z Anią i Eweliną usiadłam na kocu przez nie przywiezionym. Trochę cienia się przydało, bo pogoda wyjątkowo dopisała.

Rajd moim zdaniem bardzo dobrze przygotowany - konkursy, dobra zabawa i oczywiście małe co nieco :P Nagrodą główną był rower. Aby go wygrać, trzeba było jechać jak najwolniej w oznaczonym miejscu. Ja się jednak nie zdecydowałam, gdyż dziury i trawa nie pomagałyby w jeździe (nie można było robić stójek ani podpierać się nogą). Ewelina nie miała specjalnej naklejki, dzięki której mogła wystartować, więc pożyczyła mój rower :D Po tej jeździe dowiedziała się, na czym polega "magia" ostrego koła :D
Muszę przyznać, że byłam naprawdę zaskoczona i dumna, ponieważ niektórzy koledzy nie mają zamiaru choćby spróbować jazdy, a ona wsiadła bez najmniejszych oporów :) Później trochę żałowałam, że jednak nie wzięłam udziału w tym konkursie (w końcu wolną jazdę do świateł mam nieźle opanowaną), ale przestałam po tym, jak zobaczyłam końcową część konkursu - spośród czterech najlepszych osób kilkuletni chłopiec losował wybraną przez siebie kartkę. Tak więc wygrana ostatecznie nie zależała od umiejętności, a szczęścia :)

Po wszystkim pojechałyśmy razem do Samociążka. Obiecałam, że km w terenie dodam osobno, więc dodaję :) Dystans dość orientacyjny, bo wyznaczony z mapy. (ok. 30 km)

Nad jeziorem Ewelina znalazła takie oto grzyby:


Na zdjęciu słabo je widać, ale ich kolor zewnętrzny jak i wewnętrzny to... różowy. Wie ktoś może, co to za odmiana? :)

Na koniec jeszcze zdjęcie numerka startowego:


i pamiątkowej koszulki :)




  • DST 52.63km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.34km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zgubić tramwaj wodny - tylko ja tak potrafię :P

Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 02.06.2010 | Komentarze 0

Hmm... co ja w ten dzień robiłam? No tak, taka mała "kara" za opóźnienia we wpisach. Znowu :P

No dobrze... Rano do pracy. Dziś w zastępstwie, ale dlatego, że przyszłą sobotę mam wolną. Chyba nie padało... :D

Pod wieczór do Myślęcinka. Jazda tradycyjną trasą. Nagle w miejscu, gdzie ja miałam pierwszeństwo, pojawiła się taksówka... I niee, nie to co teraz myślicie - nie wymusiła pierwszeństwa :D A dlaczego? Jak się od razu domyśliłam, policja stała niedaleko :P

Ale zaraz, po co 4 radiowozy na jednej ulicy? A po to, żeby pilnować przyjeżdżających na mecz kibiców. Dalej policjantów było tylko więcej. I psów też. To znaczy policyjnych... czworonogów :P A było ich chyba ze 30. Skąd oni wzięli tyle psiaków, nie mam pojęcia, ale ładnie się prezentowały :) Zdjęć nie robiłam, bo miałam mało czasu na jazdę.


W trasie spotkanych kilka osób, przejechanych parę okrążeń. W międzyczasie spotkałam też strażników miejskich na rowerach, którzy pojawili się na ostatniej MK. Pierwsze kółko - tylko minęłam ich, próbując wydostać się z piachu (udało się:P ), na drugim okrążeniu nie mogłam z nimi pogadać, gdyż byli zajęci. Za to na trzecim mogłam spytać ich o obecność na następnej MK. Jak się dowiedziałam, bardzo chętnie przyjadą, jednak najpierw trzeba złożyć prośbę w tej sprawie i dopiero mogą się zjawić. Chwilę jeszcze z nimi pogadałam i pożartowałam (przy okazji stając się obiektem zaciekawienia innych osób:P ) i pojechałam dalej.

Trasy nie mogłam przejechać według swojego planu, gdyż akurat skończył się mecz. Całą ulicę, którą miałam jechać, zajęli kibice (nie miałam najmniejszego zamiaru wjeżdżać między nich), dlatego pojechałam inną. I bardzo dobrze, bo wracając przypomniało mi się, że dziś jest Smooth Festiwal. Miałam nadzieję, że jakoś uda mi się objechać osoby pilnujące bądź chociaż podjechać gdzieś bliżej - niestety nie udało się. Pomysł z festiwalem moim zdaniem bardzo dobry, jednak w zeszłym roku był darmowy, a w tym najtańszy bilet... 50 zł :/ Po zeszłorocznej frekwencji ktoś upatrzył sobie niezły zarobek na tym.

Powrót trasą nad Brdą. Woda wtedy jeszcze nie wylała, choć jej poziom był już dość podniesiony. Spokojna jazda i nagle... w końcu trafiłam na kurs drugiego tramwaju wodnego "Słonecznik" :D Wiedziałam, że zdjęcia nie zdążę mu zrobić, ponieważ w pewnym odcinku ścieżka odbija kawałek od rzeki, dlatego szybko podjechałam na jego przystanek i oczekiwałam... I czekałam... I czekałam :P Wiedziałam, że płynie wolno, ale na pewno nie tak. Wróciłam. W trakcie jazdy ujrzał mnie pies zza płotu. Wielkie zęby i poszukiwanie przez niego dziury w płocie nie ucieszyły mnie. Uff, dziury na szczęście nie było :P

Ale zaraz, gdzie jest tramwaj? Jazda w jedną stronę i w drugą. I jeszcze raz. Zgubiłam tramwaj wodny :P

Jest! :D Jak się okazało, w połowie mojej trasy zawrócił i podpłynął na przystanek końcowy. Jak go znalazłam, to robił kolejną krótką trasę, udało mi się więc zrobić to:


I w komplecie :)


W końcu do domu. Co za dzień :)