Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Maj1 - 2
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Maj7 - 0
- 2012, Kwiecień20 - 0
- 2012, Marzec28 - 0
- 2012, Luty4 - 0
- 2011, Marzec5 - 0
- 2011, Luty25 - 8
- 2011, Styczeń17 - 0
- 2010, Grudzień15 - 0
- 2010, Listopad12 - 0
- 2010, Październik13 - 8
- 2010, Wrzesień12 - 0
- 2010, Sierpień23 - 11
- 2010, Lipiec27 - 12
- 2010, Czerwiec27 - 32
- 2010, Maj23 - 27
- 2010, Kwiecień27 - 41
- 2010, Marzec24 - 52
- 2010, Luty16 - 51
- 2010, Styczeń21 - 71
- 2009, Grudzień27 - 84
- 2009, Listopad28 - 90
- 2009, Październik26 - 38
- 2009, Wrzesień25 - 9
- 2009, Sierpień2 - 0
- DST 11.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Piątek, 4 grudnia 2009 · dodano: 05.12.2009 | Komentarze 0
Miałam rano pojeździć, ale tym razem (bardzo rzadko, ale jednak) ciepłe łóżko wygrało z chęcią przejażdżki.
- DST 30.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
ZZZiiimno...
Czwartek, 3 grudnia 2009 · dodano: 03.12.2009 | Komentarze 0
Albo coś mnie dopada, albo temperatura gwałtownie spadła :D
Ubrana w dodatkowy sweter, czapkę i kaptur na głowie, wyruszyłam na zajęcia. Jadąc, uważałam na wszelkie dziury, a szczególnie już na tą, w którą wczoraj tak nieszczęśliwie wpadłam. Wczorajsze chyba jednak nic mnie nie nauczyło… Zapomniałam zabrać choćby łatek, nie mówiąc o innych narzędziach :P Na szczęście nie były potrzebne. W przerwie podjechałam do rowerowego, aby uzupełnić powietrze w oponach. Panowie bardzo mili, poprosiłam o max w tylnej… To nie był dobry pomysł :P Gdy wyruszyłam, jechało się dość dziwnie, tzn. koło przy każdym obrocie jakby „podskakiwało”. Szybko się zatrzymałam i okazało się, że kawałek opony wyszło z obręczy. Wróciłam do serwisu, gdyż do samodzielnej naprawy miałam aż długopis :D Po zajęciach, które się szybciej skończyły, okrężną drogą do domu i wieczorem na zakupy całe 2 km dalej :)
„Końca” mgły nie widać.
- DST 3.50km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
W końcu i mnie dopadła
Środa, 2 grudnia 2009 · dodano: 02.12.2009 | Komentarze 5
Wstrętna, okropna… dziura w dętce :D Odkąd jeżdżę (a trochę już jeżdżę), nie zdarzyło mi się, żebym w trasie złapała jakąkolwiek dziurę. Zwykle było tak, że dowiadywałam się o flaku przed albo po wycieczce. Moje słowa sprzed kilku dni („kto by się tam kluczami i zapasową dętką przejmował”) zemściły się dziś na mnie.
Ilość km to aż wstyd dziś wpisać… Chyba że dodam też te, które przeszłam z rowerem pieszo :P
W ogóle to był dziś pechowy dzień. Rano zaspałam na zajęcia (powiedzmy, że było to rano:D ), więc szybkie uszykowanie się i jazda. Oczywiście padało jak jechałam (a że ja czapki nie miałam, a rower nieszczęsnych błotników), to nie dość że z włosów kapało, to ze spodni również :P W połowie drogi czułam już, że nie zdążę na zajęcia, więc zadzwoniłam do koleżanki z pytaniem, w której sali mamy. Oczywiście nikt mi nie powiedział, że zajęcia przełożone na jutro… Do następnych miałam 45 minut, uznałam, że zdążę wrócić do domu, wysuszyć włosy i się przebrać (jak wracałam, to już tylko kropiło). Gdy przejechałam most, poczułam że tylne koło mocno wpadło w dziurę, ale zbyt się tym nie przejęłam, bo zdarzało się to już nie raz i nigdy nic nie było… Gdy przy następnej dziurze dość boleśnie wpadłam w siodełko, natychmiast się zatrzymałam i sprawdziłam, co jest – z tyłu flak. Pierwsza myśl, że do domu już nie zdążę, więc wracam na zajęcia – dziura w dętce nic strasznego, dam przecież radę. Po paru obrotach korbami okazało się, że jednak nie dam. W domu oczywiście zero dobrych dętek, a szczególnie łatek (po co mi to, skoro od września tylko jedna dętka wymieniona:P ). Do najbliższego rowerowego miałam ok. 1 km pod górkę. Kupiłam tylko zestaw łatek, bo dętka już mi nie będzie przecież potrzebna. W domu nie zabrałam się za to od razu, bo niby jest czas, a załatanie to nie jest wielki problem. Jak się później okazało, problemem było znalezienie winowajcy tego stanu, gdyż ani na sucho, ani pod wodą nic nie mogłam znaleźć. Moja domowa pompka okazała się bezużyteczna, gdyż zaworu Presty nie obsługuje (załatwiam to zawsze przejazdem w rowerowym – stacjonarna jednak lepiej pompuje niż ręczna). Po raz kolejny na zakupy, tym razem już autobusem po dętkę. Pan w sklepie był bardzo miły, wyjaśnił że dętkę, którą chcę bez Presty raczej nie otrzymam (też się tego obawiałam). Powiedziałam, że nie jest dobrze, bo pompki brak - chciał mi pożyczyć sklepową :P Koniec końców kupiłam jednak uniwersalną za całe 7 zł :D Jak wróciłam od razu została użyta… i znalazłam :D Szybkie załatanie (pięknie mi to wyszło:P ), chwila odczekania i…. :( Okazało się, że stara dętka ma tyle małych dodatkowych dziurek, że nadaje się co najwyżej do śmietnika. Koniec końców założyłam nową, koło w przeciwieństwie do niedzielnego „serwisanta” założyłam prosto :P Tylko nie było już czasu na dalszą jazdę.
Szkoda, ale może tak miało być.
- DST 22.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Grudzień czas zacząć
Wtorek, 1 grudnia 2009 · dodano: 01.12.2009 | Komentarze 5
Początkowo na zajęcia. Wyjechałam jak zwykle za późno, ale tym razem się nie spóźniłam i zajęcia też były :D Po drodze spotkałam kolegę Mikołaja. Tym razem był bez ostrzaka, ale za to z dziewczyną. Skończył przed 14, kiedy ja dopiero zaczynałam zajęcia... Dzisiejsi maturzyści mają zdecydowanie za dobrze (ja tak dobrze wtedy nie miałam) :D
Siedząc na zajęciach... przepraszam, nudząc się :D usłyszałam, że samochody nie jadą z taką ciszą jak zwykle. I nagle zdałam sobie sprawę - pada! Rowerek został z nieosłoniętym siodełkiem... Nie pytajcie, jak się jechało z powrotem :) Tym razem powrót nie był jak zwykle, tylko szybką drogą do domu, żeby siodełko trochę wyschło przed kolejną małą trasą.
Wieczorem podjechałam do pracy, żeby wziąć zaświadczenie na uczelnię, o które prosiłam. Jechałam w deszczu, ale już w rowerowym stroju, więc nic nie było mi straszne. Przestraszyłam chyba za to moją kierowniczkę, która przeraziła się na widok mojej ubłoconej osoby. Dobrze, że widziała tylko mnie bez ostrzaka :D
Starałam się dziś trochę porozmyślać, ale słabo mi to szło, zwłaszcza że co chwilę albo jakiś samochód, albo pieszy. Szkoda, że nie zdążyłam pojechać w spokojniejsze miejsce.
Mimo wszystko przemyślałam sobie rowerowe plany na grudzień:
1) Przejechać do końca roku chociaż 4000 km (brakuje mi niecałe 400:D )
2) W zeszłym miesiącu moim celem było przejechać dziennie 20 km. Nie udało mi się codziennie, ale miesiąc zakończyłam i tak na plusie, z czego bardzo się cieszę :) Teraz postanowiłam, że moim dziennym dystansem będzie średnia wyliczona przez BS na poprzedni miesiąc, która wynosi 23,5 km. Nie wiem, czy mi się uda, ale to oznacza, że w grudniu muszę przejechać 728,5 km.
3) Z założenia będą to wycieczki samotne, gdyż po ostatnim ani ja nie mam ochoty na jazdę w towarzystwie, a już tym bardziej inni nie będą mieli chęci.
4) Ostatni punkt zostawię dla siebie... :)
Dalej bez licznika, gdyż nie mogę dotrzeć w końcu po baterię :P
Stwierdzam jedno: jazda bez licznika jest wolniejsza, ale jakże przyjemna :D
- DST 9.00km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Poniedziałek, 30 listopada 2009 · dodano: 30.11.2009 | Komentarze 0
Po wczorajszym dziś tylko do pracy na popołudniówkę, zresztą nie miałabym kiedy wyjechać więcej. Dobrze, że po wczorajszym nie zaspałam na 14 :P
- DST 90.50km
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
"Spowalniacz tempa"
Niedziela, 29 listopada 2009 · dodano: 30.11.2009 | Komentarze 7
Jeśli inni Ci mówią, że tempo jakim jedziesz jest za szybkie lub sam tak czujesz, to znalazłeś idealne rozwiązanie swego problemu. Wynajmę siebie, jako towarzysza podróży celem odpowiedniego spowolnienia jednostki lub całej grupy. "Gwarancja spowolnienia gwarantowana" :P
A tak poważnie, to z rana jak zwykle do pracy. Spóźniłam się do pracy 5 minut, ale kto by tam w niedzielę po gazetę o 7 biegł... Cóż, są tacy co już o 8 to robią (chętnie bym się z nimi zamieniła, skoro w niedzielę nie lubią pospać). Szybki powrót, gdyż na 18 byłam umówiona z kolegami.
Wyjeżdżając o 18 z domu :P zdałam sobie sprawę, że jeszcze do bankomatu muszę skoczyć i w końcu do serwisu z moim Kochaniem. Zadzwoniłam do chłopaków, że miejsce spotkania zmienione na to przy "serwisie". Piszę w cudzysłowie, gdyż te patałachy zamiast mi pomóc, to jeszcze zaszkodziły! Piszę o sklepie Intersport w Focus Parku dla przestrogi, jeśli nie chcecie wydać bezsensownie swoich pieniędzy. Pojechałam, aby dokręcić śrubki przy suporcie, a dowiedziałam się, że to łańcuch. Panowie, którzy potraktowali mnie jak głupią babę, która nie zna się na własnym rowerze, krzywo przykręcili mi koło! Dodam, że nawet ja, ta nieznająca się baba, która od lipca jeździ na nim dzień w dzień, potrafię sobie bez problemu prosto dokręcić. Oczywiści JA luz czuję, na co dostałam tylko sarkastyczny uśmieszek. Za tę "naprawę" musiałam zapłacić 5 zł... Żal - do warzywniaka pracować, a nie poważnych czynności!
Po tym wszystkim pojechaliśmy dalej w składzie: Mikołaj, Piotr, Witek i ja. Szczerze mówiąc po 10 km jazdy, miałam ochotę usiąść i się rozpłakać (wtedy jeszcze nie zauważyłam tego koła). Dawno nie jechało mi się tak źle, cały czas jechałam na szarym końcu i reszta jeszcze na mnie czekała. Było mi strasznie źle, ale gdy chłopaki dalej jechali, ja spasowałam i odwróciłam Żyletę... wtedy zauważyłam to koło... Byłam tak wściekła, że miałam ochotę tam wrócić i wyzwać ich za taką robotę, ale uznałam, że skoro humor już mi popsuli, to wycieczki sobie nie dam.
Pojechaliśmy już później we trójkę do Pruszcza, starałam się jechać szybciej, ale czułam jakbym cały czas jechała pod wiatr. Mieliśmy tam również dość nieprzyjemną sytuację, gdyż Mikołaj na swoim ostrym złapał kapcia, a nikt przecież narzędzi nie wziął :P Na szczęście ma tam koleżankę, która pożyczyła mu swój rower.
Oto i Mikołaj na rowerze koleżanki:
Mało brakowało, żebyśmy z Piotrem kulali się po asfalcie ze śmiechu :D Mimo wszystko i tak przejechał na nim sporo, za co respect dla niego :)
Podsumowując:
1) Uważać na ostre psy, które biegają wolno.
2) Znaleźć czas na naprawy roweru, żeby potem nie mieć takich przygód.
3) Sorry chłopaki za moją jazdę, ale naprawdę nie dałam rady już jechać szybciej ;(
Wpisy chwilowo bez czasu, gdyż w liczniku bateria padła.
- DST 8.71km
- Czas 00:24
- VAVG 21.78km/h
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Praca
Sobota, 28 listopada 2009 · dodano: 30.11.2009 | Komentarze 0
Dziś znowu zatrąbił na mnie kierowca, jak jechałam środkiem pasa (inaczej nie zamierzam). Tym razem się jednak obróciłam, czy znowu za mną policja nie jechała :P
- DST 34.48km
- Czas 01:57
- VAVG 17.68km/h
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
71 Bydgoska Masa Krytyczna
Piątek, 27 listopada 2009 · dodano: 27.11.2009 | Komentarze 3
Rano do pracy. Jechało się bardzo sennie, gdyż ku mojemu zdziwieniu tym razem się nie wyspałam.
Po pracy szybko do domu, bo o 18 na MK, a ja musiałam jeszcze umyć i rower, i siebie :) Mycie roweru... powinnam zostawić w ogóle bez komentarza, gdyż takiej warstwy błota (a właściwie warstw) już dawno nie ścierałam - to nie było zwykłe mycie, ale szorowanie. W końcu znowu ujrzałam żółty kolor z naklejek na obręczach i przede wszystkim niebieski kolor części ramy. A ja się dziwiłam, co bike nagle taki szary się zrobił :D Zdecydowanie muszę go częściej myć (od razu jest lżejszy:) ).
Znowu na ostatnią chwilę na MK, koledzy żartowali, że czekali na mnie :P Na szczęście nie byłam ostatnią spóźnioną :) Było nas tylko 18, ale z tego co zauważyłam, nie było nikogo nowego, więc niestety tempo nie było wolne jak zwykle. Zakończenie na Starym Rynku, które dla kolegi na ostrym skończyło się ciekawiej niż dla innych :D Podjeżdżając, nie wyhamował przed tylnym kołem innego rowerzysty, co skończyło się dość efektowną, ale niegroźną wywrotką (Fiksiarzu, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz - wybacz - musiałam opisać:P ). Po oficjalnym końcu, rozpoczęły się rozmowy na temat następnej masy. Będzie ciekawie :) Potem jeszcze na godzinę musiałam wrócić do pracy (koledzy pojechali dalej:( ) i dojazd do domu okrężną drogą.
- DST 17.88km
- Czas 00:55
- VAVG 19.51km/h
- VMAX 39.80km/h
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kiedyś w końcu dostanę mandat :)
Czwartek, 26 listopada 2009 · dodano: 26.11.2009 | Komentarze 2
Rano jak zwykle pojechałam na zajęcia. Nie dość, że nie mogłam z paroma osobami znaleźć sali, to odebrałam telefon, dlaczego nie ma mnie w pracy. Pierwsze, co pomyślałam, że kierowniczka żartuje ze mnie, bo w poniedziałkowym grafiku byłam zapisana na 12.30 dopiero i nic o żadnych zmianach nie wiedziałam. Niestety... okazało się, że sklep jest zamknięty :P Musiałam się zerwać z zajęć i jechać prosto do pracy. Dotarłam ok. 11.40 i siedziałam (a właściwie większość czasu stałam) już do wieczora na rocznej inwentaryzacji.
Powrót wcześniej niż był planowany (szybko się uwinęłyśmy:) ). Oczywiście nie był zwykły i normalny, bo w moim przypadku to wręcz niemożliwe :D Gdy byłam już jakieś pół przystanku od domu, zjechałam na lewy pas, bo i tak nic nie jechało (teoretycznie powinnam jechać jeszcze prawym). Po chwili słyszę - za mną samochód. To żeby nie wyminął mnie od strony krawężnika zjechałam na środek pasa. A jak zatrąbił, to dodatkowo zwolniłam. Jechałam ok. 20 km/h oglądając dobrze znane mi widoczki :P Zakręt oczywiście środkiem, co by mnie nie wyprzedził. Kolejny zakręt jeszcze szerszy, zjechałam na chodnik i okazało się, że to radiowóz jechał i trąbił na mnie. Dobrze, że nie włączył na mnie "koguta" :P
Założyłam dziś buty na płaskim i od razu słaby Vmax zrobiłam :)
- DST 40.11km
- Czas 01:57
- VAVG 20.57km/h
- VMAX 45.60km/h
- Sprzęt Ostrzak:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny przyjemny dzień.
Środa, 25 listopada 2009 · dodano: 25.11.2009 | Komentarze 0
Rano na uczelnię. Nie, żebym się powtarzała, ale znowu jak się nie spóźniłam, to zajęć koniec końców nie było (ktoś oderwał kartkę o zmianie sali) :P Po zajęciach od razu do domu, bo wiedziałam, że jeśli pojadę okrężną drogą, to przed zmrokiem nie wyrobię się z późniejszą jazdą.
Trasa do Myślęcinka - była taka, jak poprzednio. Chciałam znowu jechać swoją ulubioną, ale takiego spokoju na niej na pewno nie znalazłabym, jak na ostatnio uczęszczanej. Droga jest wprost idealna – mało samochodów, ale dużo biegaczy i trochę rowerzystów – liczę, że tych ostatnich będzie jeszcze więcej :D Oczywiście ma swoje minusy – momentami jest dużo błota, a przy dzisiejszym pogodnym i suchym dniu, wracając, wyglądałam dziwnie ubłocona od stóp po same włosy (zauważyłam to w domu dopiero) :D
Niestety nie przejechałam podwójnie trasy, gdyż nie zdążyłam, ale i tak jestem zadowolona :)
Ach, zapomniałam dodać, że z tempa też jestem zadowolona, szczególnie, że przez pół dnia zdążyłam zjeść tylko małą drożdżówkę :P

