Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyleta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 11235.37 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyleta.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

15-50

Dystans całkowity:5868.02 km (w terenie 22.00 km; 0.37%)
Czas w ruchu:154:50
Średnia prędkość:19.18 km/h
Maksymalna prędkość:45.60 km/h
Suma kalorii:613 kcal
Liczba aktywności:216
Średnio na aktywność:27.17 km i 1h 31m
Więcej statystyk
  • DST 43.59km
  • Czas 01:55
  • VAVG 22.74km/h
  • VMAX 37.60km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rower, pies...

Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 · dodano: 13.04.2010 | Komentarze 0

A właściwie najpierw pies - 4 km szybszego tempa. Po 1,5 km stanął nie mając zamiaru dalej iść, więc musiałam zwolnić :D Oczywiście tych km nie dodaję do rowerowego wyniku, gdyż tempo też powinnam podać. A tak sobie zaniżać nie będę :P

Następnie do Myślęcinka. Nie miałam konkretnego planu na długość trasy. Na pewno miało być 30, nie mniej. Wyszło trochę więcej, ale to dobrze. Pogoda standardowo ładna, po 20 km jazda w bezrękawniku, co dla innych było dość dziwne. Ale w długim rękawie było o wiele za gorąco, więc nie przejmowałam się innymi i jechałam.

W pewnym momencie trafiłam na 3 nastolatki-rowerzystki, które nie były zbyt przyjaźnie do mnie nastawione. Czyżby to przez moje tempo? Ale to nie moja wina, że moja kondycja jest lepsza niż ich. No dobrze moja :) W każdym razie objechałam je szybszym tempem jeszcze parę razy, przy każdym przejeździe miały coraz bardziej skwaszone miny. Nie ma to jak poprawiać sobie nastrój innymi :P

Zaliczyłabym dziś upadek przez pewną osobę na rolkach, która nie miała zamiaru bezpiecznie mnie minąć... i wjechałam prawie w tył pewnej pani, która postanowiła nagle odjechać jedną nogą w jedną stronę i drugą w drugą stronę zajmując całą szerokość... A to wszystko na ścieżce... Ale o tym będzie po jakimś nudnym dniu bez przygód, bo moje przemyślenia na ten temat trochę pewnie zajmą... ;)

Właściwie nie wiem, co to jest. Ale czy to ważne? Najważniejsze, że przyciąga uwagę :)


W końcu zdjęcie mojej pierwszej szprychówki (i do tego dwustronnej):




Łańcuch wymieniony kilka dni temu, a już brudny :/


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 29.65km
  • Czas 01:21
  • VAVG 21.96km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chamstwo się szerzy...

Piątek, 9 kwietnia 2010 · dodano: 13.04.2010 | Komentarze 2

Tym razem w moim wydaniu :P Konkretnie dotyczy to przeganiania pieszych ze ścieżek rowerowych.

Wiem, w niemiłym wydaniu, bo jechanie wprost na kogoś czy wystawianie łokcia do miłych na pewno nie należy, ale humoru nie było, poza tym ile można mówić "Chodnik jest obok"...

Co do pierwszego przykładu, stosować będę - na ludzi skutecznie działa widok rozpędzającego się roweru i grzecznie przechodzili na drugą stronę. Oprócz jednego mężczyzny, który najpierw ledwie umknął mi przed kołem, a potem wrócił na ścieżkę... miałam ochotę zawrócić :P

Co do drugiego - spróbowałam raz, nie udało się, bo zrobiłam za duży łuk przy wymijaniu. Tego manewru jednak nie polecam, chyba że ktoś jest pewien jaką drogę ma przed sobą. Ja nie byłam :D Gdybym trafiła tego drecha z łokcia, to miałabym spory podjazd do pokonania w szybkim tempie :D Dla bydgoszczan - spod Tesco do góry :P

Dzisiaj do Myślęcinka.

Miałam dłużej pojeździć, ale standardowo czasu nie wystarczyło, więc tylko tyle. Pogoda ładna, fotki... jak pomysły są, to mi się nie chce, jak pomysłów nie ma, to się zatrzymuję i wychodzi takie coś:





Dobrze,ze chociaż pogoda była :)


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 23.91km
  • Czas 01:08
  • VAVG 21.10km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Irytujący dzień.

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · dodano: 08.04.2010 | Komentarze 7

Krótka przejażdżka.

W końcu dojechałam do Myślęcinka. Wczoraj nie zdążyłam z powodu... rozmów :P
Tylko jedno kółko, bo chciałam wrócić zanim się ściemni.

Rowerowy dzień nie był tak piękny jak zwykle. Ledwie wyjechałam (z kluczami w plecaku:P ), usłyszałam dziwny dźwięk i spowalnianą jazdę przy każdym obrocie. Zjechałam szybko na chodnik i znalazłam przyczynę. Jak zwykle poprosiłam w rowerowym o dopompowanie "do pełna". Okazało się, że było zbyt pełno i kawałek opony wyszło na zewnątrz :/ Trochę dziwne, że stało się to dopiero po tygodniu, a nie jak kiedyś, pół minuty po wyjeździe :P Wyjęłam klucze, odkręciłam koło (nie wiem po co) i próbowałam ją wcisnąć. Niestety się nie dało, musiałam spuścić większość powietrza. A zabrałam klucze, ale nie pompkę... Dobrze, że do domu była chwila to się wróciłam.

Wspomnę jeszcze, że podczas "serwisu" stworzyły się bliżej i dalej ode mnie 3 grupki osiedlowych blokersów. Zamiast mi pomóc, to tylko patrzyli :) Jak skończyłam, usłyszałam od jednego "Rower naprawiony?" Oczywiście, że naprawiony, inaczej być nie mogło :D

Dalej trasa średnia, piesi idący po całej szerokości chodnika, rolkarze jeżdżący po całej szerokości ścieżki, to za zimno, to znowu za ciepło, kierowcy wymuszający pierwszeństwo... To wszystko przez tą pogodę :P

Zdjęcie miało być wcześniej, ale lepiej późno niż wcale:


To zakup mojej mamy. Wcześniej nie była dobrze nastawiona do mojej cyklozy, a szczególnie gdy pojawił się pomysł z ostrym kołem. Ale teraz... duży plus :)

Gdy robiłam poprzednie zdjęcie, pies przyglądał mi się z zaciekawieniem... To jego też pofociłam :D


Miał być na tle roweru, ale i tak dobrze, że chociaż tyle się udało :D



Zdjęcie w takie pozie, bo chyba nie muszę dodawać jakich użyłam środków, żeby siedział spokojnie :D

Mały edit, aby wyjaśnić po co nie usunęłam czerwonych oczu ze zdjęć - normalnie niektórzy nie mogą się zorientować, gdzie są, więc wolałam zostawić :)


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 35.13km
  • Czas 01:51
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 39.90km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

:(

Wtorek, 6 kwietnia 2010 · dodano: 06.04.2010 | Komentarze 4

Wycieczka z Witkiem.

Umówiliśmy się na 12, jednak wcześniej przyjechał dawno niewidziany kuzyn i już wiedziałam, że na pewno się nie wyrobię. Za karę musiałam gonić Witka :P Chwila jazdy w spokojnym tempie i pojawił się piękny asfalt. Nie mogłam tego nie wykorzystać :D
Wszystko jednak szybko się zmieniło. Zbyt szybko... Za Osielskiem łańcuch "postanowił" sobie spaść. Chciałam go założyć i jechać dalej, ale okazało się, że za lekko przykręciłam koło i się przesunęło na tyle, że o dalszej jeździe mogłam zapomnieć. Klucza oczywiście nie zabrałam, bo "po co" :/ Kolega na szczęście bardziej zwracał uwagę na widoki, które mijaliśmy i powiedział, że niedawno minęliśmy sklep motoryzacyjny. A więc spacer do sklepu, pożyczyłam klucz i naprawiłam. To niestety nie pomogło, łańcuch dalej spadał. Następnie telefon do Mikołaja, czy ma może jakiś pomysł na to. Ostatecznie umówiliśmy się w Myślęcinku, a my wróciliśmy tempem 13-18 km/h (18 na zjazdach rzecz jasna). Jechałam tak wolno, bo tylko wtedy udało się jechać bez szarpania korbami i tym samym mogłam uniknąć dalszego spadania.
Diagnoza - skrócić, być może wymienić łańcuch, powinno być dobrze.

Po powrocie do domu łańcuch wrzuciłam do butelki z benzyną i umyłam rower. Następnie skrócenie łańcucha. Wcale to dla mnie nie okazało się proste i przyjemne - najpierw wypchnęłam nie ten sworzeń, który miałam, potem za bardzo skróciłam łańcuch, a następnie nie mogłam usunąć właściwego sworznia. Gdy ostatecznie skończyłam, chciałam wyjechać na zakupy przy okazji testując rower. Nie przejechałam nawet długości bloku, a spadł 2 razy :( Miałam go dość. Miał być prosty, bezawaryjny, a ciągle coś się dzieje :( Nawet byłam gotowa go sprzedać...

Jeszcze jedno - Witek, chciałam Cię publicznie przeprosić za siebie i rower: jego awarię, moje fochy i że nawet nie pozwoliłam Ci zrobić zdjęć. Teraz trochę żałuję, bo mogły to wyjść całkiem ciekawe fotki :)


Naprawdę powinnam jeździć sama. Jak jadę z kimś, to zawsze coś się dzieje, a jak sama to nie. To jednak coś oznacza...




  • DST 41.25km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.12km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kwiecień czas zacząć.

Czwartek, 1 kwietnia 2010 · dodano: 01.04.2010 | Komentarze 5

Nie, to nie żart, kwiecień rozpoczęty :)

Najpierw jazda po mieście, do drogerii, z której mam swój ulubiony krem po baardzo promocyjnej cenie :) Znowu to napisałam... Wyjaśnię to w innym opisie. Kiedyś :P

Po zakupach jazda do drugiej drogerii (tam nic już nie kupiłam), do zoologicznego po produkty dla psiaka i do rowerowego na dopompowanie opon. Tam nastrój poprawił mi pracujący chłopak, który powiedział do mnie, że mam coś między szprychami z numerem 13 :D Szybko mu wyjaśniłam, skąd się to tam wzięło :D Na szczęście wiedział chociaż, co to alleycat, bo inaczej bym się w duchu załamała :P Następnie do Myślęcinka. Miały być 2 kółka, ale tak dobrze mi się jeździło, że wyszły 3 :) Ciepło, słonecznie, na tyle że chciałam dalszą drogą jechać w bezrękawniku. Jednak myśl o ewentualnej chorobie zniechęciła mnie do tego :P

Zastanawiałam się, czy żaby, które od niedawna pojawiły się na drogach, to rzeczywiście żaby czy może jednak ropuchy. "Problem" rozwiązał się sam - pojawiły się dziś takie oto ostrzeżenia o żabach:



I oto one (w trakcie zdjęć chwila rozmowy z przejeżdżającą parą, równie zdziwioną ich ilością):







Jest ich o wiele więcej niż wczoraj. Zaczął się również ich okres godowy... Aż strach tam teraz jechać, żeby im znów nie "przeszkadzać" :P

Prędkość na trasie też trzeba było zmniejszyć, bo jazda z prędkością 30 km/h slalomem nie należała do bezpiecznych ani dla mnie, ani dla nich.Przekonałam się już o tym wczoraj, kiedy podjeżdżając dość szybko pod kamienny podjazd, nagle przede mną pojawił się idący (jak na zdj. 1) osobnik. Ostre hamowanie i ledwie zdążyłam... przeżył :) Ja za to wolałam przejść z rowerem ten odcinek, żeby nie mieć kolejnej takiej sytuacji. Miałam, ale w miejscu, gdzie jeszcze ich nie widywałam. Też przeżył, a przy okazji plus dla mojego refleksu :D

Prośba do osób, które jeżdżą w miejscach występowania żab oraz innych stworzeń - Nie rozjeżdżajcie ich, one również mają takie samo prawo do życia, jak my.



Centrum Edukacji Ekologicznej - prowadzą różne ciekawe zajęcia, w których też miałam okazję kiedyś uczestniczyć. Zdjęcie zrobione zaraz po żabach, które były za mną i wokoło mnie :)

A wieczorem spacer z psem... 6 km :P Wracając wstąpiliśmy na zakupy (on czekał bardzo grzecznie, ja za to miałam sprint najpierw po produkty, a potem do kasy:D ). Zauważyłam, że nawet do roweru tak się nie spieszę, jak do niego. Może dlatego, że kiedyś zainteresowały się nim dwie dziewczyny, które były dla niego bardzo miłe i rozglądały się za właścicielem... Lepiej, żeby nie zostawał sam :)
W drodze do domu poznałam Plusza, którego rozpoznałam na światłach.

Gdy wróciliśmy do domu, byłam bardzo zaskoczona - ja zmęczona (może też przez wcześniejszą jazdę), a mój 12-letni Maksiu dalej sobie biegał i skakał... Chyba muszę go częściej zabierać na dłuższe spacery :)


A tak w ogóle, to w końcu mam w tym roku swój pierwszy tysiąc :D


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 30.81km
  • Czas 01:23
  • VAVG 22.27km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie miesiąca

Środa, 31 marca 2010 · dodano: 31.03.2010 | Komentarze 0

Dzień wolny, dzień pogodny... idealna okazja do przedświątecznego pokręcenia :D

Dziś wybór padł na Myślęcinek. Podlinkowałam, żeby inni wiedzieli o co tak naprawdę mi chodzi. Dla bydgoszczan jest to dość oczywiste, ale nie wszyscy muszą wiedzieć o takim przyjemnym, wolnym od samochodów miejscu.

2 okrążenia, żeby wyrobić ilość, którą ustaliłam sobie na początku roku. Oczywiście widać, jak bardzo udaje mi się tego przestrzegać...

Na trasie - wielu rowerzystów, jeszcze więcej rolkarzy, a już najwięcej to żab :D
Heh, tylu zielonych kandydatów na trasie, było z czego wybierać :P

Wyjeżdżając z Myślęcinka spotkałam dwóch rowerzystów, którzy najprawdopodobniej jechali ze skateparku. Jechali dość wolno (jak dla mnie), więc ich wyminęłam i pojechałam dalej. A po chwili... oni mnie wyminęli, przejeżdżając na czerwonym, byle tylko być przede mną. Jechałam tak za nimi do Kamiennej - bardzo mi poprawili humor, bo mimo iż się bardzo starali być pierwszymi, to i tak cały czas byłam chwilę za nimi jadąc swoim spokojnym tempem :P A mogłam przyspieszyć... :D

Powrót był już w deszczu, przez co asfalt zrobił się mokry i śliski... Co odczułam na własnej skórze :/ Jechałam od pewnego czasu chodnikiem, bo w Myślu włączyłam sobie radio - audycja z brytyjską muzyką, więc nie mogłam sobie odpuścić :) Za przejściem dla pieszych zjazd na asfaltowy chodnik, zakręt, przy którym zbyt mocno pochyliłam rower... I tak oto:

- rower "najadł" się trawy


- ja dostałam błotną maseczkę


Na liczniku ok. 30 km/h, przejechałam się po chodniku dobry metr, po czym zakończyłam na trawniku. Oczywiście jak zwykle natychmiast się podniosłam i poczułam, że ledwie mogę stanąć na prawej nodze. W domu dowiedziałam się dlaczego - obite prawe biodro, na którym spokojnie rośnie sobie siniak :(

Był jeszcze jeden powód do bólu... Ok. 2 h przed wyjazdem wydepilowałam nogi, a później przejechałam jedną z nich po chodniku... Chyba nie muszę pisać, co czułam :/

Początkowo upadek wcale mnie nie bawił, wręcz przeciwnie. Humor się za to poprawił, jak zobaczyłam pedał w stanie jak na zdjęciu i zaczęłam wyciągać z niego kępki trawy :D

Przy okazji upadku znalazłam żel w rękawiczkach :D Jeśli tak on ma się "ujawniać", to ja za niego dziękuję :P Teraz również wiem, po co są rękawiczki - gdyby nie one, dłonie prawdopodobnie byłyby we krwi. Tak są tylko lekko pościerane w odsłoniętych miejscach :)

Powinnam uważać, gdy jadę... Wiem, ale mam tyle energii po alleyu, że czasem o to trudno :P

Podsumowanie marca:
1) W zeszłym roku przejechane tylko 236,81 km, teraz ponad 2 razy więcej :)
2) Cieplej niż w lutym, przez co więcej chęci do jazdy
3) W towarzystwie jest mega lepiej niż samotnie
4) Znaleźć więcej czasu na treningi (mniej spać, szybciej się uczyć i szybciej wykonywać inne sprawy), żeby być lepszą, a nie tylko tą drugą...


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 19.00km
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Wtorek, 30 marca 2010 · dodano: 31.03.2010 | Komentarze 2

Do pracy.

Najpierw do krawcowej, odebrać w końcu spodnie. Znów nie dostałam tego, o co prosiłam, co oznacza, że była to moja ostatnia wizyta tam.

Następnie szybko do pracy. Tak się spieszyłam, że nie zauważyłam przekręconego czujnika od licznika - jak dojechałam, to pokazywał przejechane 20 m ze średnią 10 km/h :P A tak mi się szybko jechało i byłam ciekawa, jaka średnia mi wyszła... Bez licznika było jednak lepiej, bo nie miałam takich "problemów" :)

Po pracy powrót podobną trasą co wczoraj, tylko trochę dłuższą :)

Tak się dziś zastanawiałam nad sensem prowadzenia bloga. I nie chodzi tu o samo jego pisanie, ale o relacje międzyludzkie jakie wynikają z jego prowadzenia. Zauważyłam, że wielu moich znajomych czyta go mniej lub bardziej regularnie. Nie tylko ci rowerowi, ale również inni. Nie, woda sodowa nie uderzyła mi z tego powodu do głowy i raczej nigdy nie uderzy - w końcu to tylko blog (napisałam raczej, bo wychodzę z założenia "nigdy nie mów nigdy"). Chodzi tu o rozmowy, jakie przeprowadzam z takimi osobami. A raczej, jakie bym przeprowadzała, ponieważ opowiadając niektórym historie, które tu opisuję i emocje, które czułam, zdarzało mi się już słyszeć: "Wiem, już czytałem/czytałam". Odechciewa się już po tym dalszego mówienia, a i radość z "dzielenia się" w internecie swoim życiem też trochę opada...

Wiem jednak, że nie można się przejmować takim czymś, bo sama poniekąd się na to zgodziłam, a takie teksty o czytaniu świadczą też o tym, że nie mam tak okropnego charakteru jak myślę i da się mnie trochę lubić ;)




  • DST 15.21km
  • Czas 00:46
  • VAVG 19.84km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Poniedziałek, 29 marca 2010 · dodano: 30.03.2010 | Komentarze 0

Po południu do pracy. Miałam iść na rano, ale koleżanka chciała się zamienić. Nawet lepiej dla mnie, bo przez zmianę czasu nie mogę się przestawić i teraz w ogóle nie mogę spać. Przykład z dzisiejszej nocy - przed drugą zastanawiałam się "Co by tu robić...", przed czwartą dalej nad tym myślałam :/

Jadąc do, korki tu, korki tam... lubię korki :) Poza tym coraz więcej rowerzystów, tzn. że wiosna już w pełni do nas zawitała.

Po pracy rundka po mieście, nogi jednak bolały i nie jechało się tak przyjemnie jak zwykle. Ale musiałam je trochę rozprostować, tym bardziej, że od niedzieli coś przeskakuje pod kolanem i ledwie mogę wtedy chodzić. Całe szczęście, że na rowerze chociaż przechodzi :)




  • DST 35.90km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.32km/h
  • Sprzęt Ostrzak:)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Mów mi tak, aż Ci nie powiem, że masz przestać..."

Niedziela, 28 marca 2010 · dodano: 29.03.2010 | Komentarze 0

Tak na pewno dziś zaśpiewałby mi rower za moje myśli, "jak to on szybko jedzie" :P
[url=

Tak poważnie, to po wczorajszym dalej miałam dużo energii i gdzieś trzeba ją było rozładować.
Najpierw jazda przez Łęgnowo, dawno tam nie byłam, a miło się jeździ. Oczywiście dojazd nie jest już taki miły, ponieważ połowa drogi to kamienie, więc trzęsło i to bardzo. Chciałam też się pościgać z psami, bo zwykle biegają tam luzem, ale właściciele tym razem je pozamykali. Trudno :)

Na Łęgnowie miało się skończyć, ale energia dalej była, więc do Myślęcinka. Cały czas obserwowałam licznik i cały czas mnie zadziwiał. Porównując trasy w internecie, niby wszystko się zgadza, poza tym licznik jest ustawiony tak jak poprzedni, więc pomyłka raczej nie wchodzi w grę...
Czyżby jednak kondycja przez zimę się poprawiła? Nie sądzę...


Kategoria 15-50, Z Żyletą


  • DST 46.94km
  • Czas 03:12
  • VAVG 14.67km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Kalorie 613kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoska Masa Krytyczna

Piątek, 26 marca 2010 · dodano: 26.03.2010 | Komentarze 0

Właściwie rowerem tylko na masę. Początkowo tylko na masę.

Zrobiło się ciepło, przyjemnie, zjawiło się ponad 30 osób, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Dotarłam parę minut (chyba 9:P ) po 18 i zamiast kilku osób zobaczyłam wiele znajomych i mniej znajomych twarzy oraz przemawiającego Krzysia. W przyszłym miesiącu musi być nas jeszcze więcej :D Przejazd dłuższy niż ostatnio, ale to dobrze, bo można było przy okazji porozmawiać z osobami, których na co dzień (tzn. częściej niż raz w miesiącu) się nie widuje.

Po masie, która zakończyła się na Starym Rynku, oczywiście dalsze rozmowy. Przy okazji dowiedziałam się, czyje ostre widziałam poprzedniego dnia. Jak się okazuje różne światło sprawia, że kolory są trochę inne :P Albo to po prostu pora sprawdzić swój wzrok :D
Ostre należy do Tomaszura, na którym wczoraj pierwszy raz przyjechała jego dziewczyna, Magda. A z tego wynika, że teraz w Bydgoszczy będą 3 ostrokołowe dziewczyny, w składzie: Magda, Magda i Natalia :D

Pojawiła się propozycja dalszej jazdy do Myślęcinka. Propozycja propozycją, ale jakoś nikomu się do jazdy nie spieszyło :P Ostatecznie wyruszyło 5 osób, przy pętli tramwajowej dołączyły kolejne dwie. Jazda była... dość rekreacyjna, żeby nie napisać masowa :P Dodatkowo szybszą jazdę utrudniały żaby, które pojawiały się na każdym kroku. A właściwie każdym obrocie kół. Ale... powietrze czyste od spalin, rower i miłe towarzystwo jak zwykle przeważyło na plus :)

Zdjęcia będą... kiedyś, ponieważ cierpliwie czekam na ich dodanie.